• Krótkie wypowiedzi z mównicy sejmowej i riposty w programach publicystycznych stały się chlebem powszednim polityki. Pytamy, czy politycy chcą być bohaterami memów?
• Fenomen memów internetowych analizują dr. Jarosław Flis, rysownik Andrzej Milewski i memetyczka (osoba badająca memy naukowo) prof. Dobrosława Wężowicz-Ziółkowska.
• W materiale: mem Richarda Dawkinsa, a współczesny mem politycznym oraz memy, które stały się ponadczasowym opisem rzeczywistości.
W czasie debaty sejmowej posłowie z mównicy mogą mówić 10 minut, ale to tylko jedno z wystąpień na jakie pozwala Regulamin. Art. 180 zapewnia posłom możliwość zabrania głosu tyko dwa razy na dyskusję. Jest to ograniczenie możliwość wypowiedzi pozwalające prowadzić debatę.
Politycy wykorzystują ten czas bezlitośnie, często nadużywając zapytań poselskich i wniosków formalnych, które w myśl regulaminu izby służą innym celom. Efekty są następujące:
Historia parlamentu jest wypełniona sytuacjami, gdy posłowie kłócili się z prowadzącym obrady, co często prowadziło do sytuacji komicznych.
Na posiedzeniu z 28 stycznia 2015 roku czas swojego wystąpienia marnowała posłanka Nowoczesnej. Joanna Scheuring-Wielgus szukała po prawej stronie sali Ryszarda Terleckiego. Polityk PiS prowadził obrady, siedząc za plecami przemawiającej, wcześniej sam udzielił jej głosu. Gdyby nie reakcja sali, posłanka nie zorientowałaby się w sytuacji. Pomyłka pozbawiła posłankę czasu wystąpienia i uczyniła z niej mem internetowy.
Gdyby nie wyrozumiałość posła Terleckiego, pytanie mogłoby nie zostać zadane.
Zasadnym jest więc pytanie, czy politycy umyślnie starają się, i tak krótki czas, wykorzystać dla kariery w mediach czy portalach społecznościowych? Czy chcą stać się bohaterem mema? Wraz z akceleracją komunikacji w internecie politycy chcą zaistnieć w mediach jak najdłużej. Starają się więc skonstruować przekaz tak, by utkwił w głowie obywateli. Stąd rekwizyty, miny, stroje…
Przy okazji rocznicy obrad Okrągłego Stołu poseł Kukiz‘15 Rafał Wójcikowski miał na sobie koszulkę z przekreśloną fotografią Okrągłego Stołu oraz rymowanką: „Entliczek, pentliczek, czerwony stoliczek”.
Klasyką polskiej polityki stał się już poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, Józef Zych. Wypowiedź wieloletniego posła, jednego z rekordzistów w stażu zasiadania na ul. Wiejskiej stała się ikoną.
Memy często przybierają postać szybkich, humorystycznych obrazków, które są zabawne i prześmiewcze, w skrajnych przypadkach obraźliwe lub wulgarne. Giną w internecie tak szybko, jak się pojawiły. Memy internetowe zagościły w życiu i polityce wraz z rewolucją internetu. Tendencja ta dotarła także do Sejmu.
- W zasadzie, zaraz po tym, jak memy się pojawiły, weszły do wszystkich dziedzin życia, w tym do polityki - mówi w rozmowie z Parlamentarny.pl socjolog dr Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Dzisiaj funkcjonują już właściwie strony dedykowane tego typu publikacjom. (...) To był stopniowy proces, który z marginesu, partyzantki wprowadził memy do głównego nurtu mediów.
Naukowcy od momentu zaistnienia memu w kulturze badają to zjawisko i dochodzą do różnych wniosków. Adam Walkiewicz, w czasopiśmie naukowym "Teksty z ulicy" zauważa, że mem może mieć różnoraką postać, zarówno hiperłącza, obrazka, filmu, strony internetowej lub po prostu samego słowa czy też hasła. Dlatego pytamy, czy wszystko może stać się memem?
Redaktor pisma memetycznego, z którego pochodzi cytat, prof. Dobrosława Wężowicz-Ziółkowska precyzuje dla nas pochodzenie terminu:
- Potoczne rozumienie tego pojęcia odnosi się do memów internetowych. Dziś nawet sześcioletni internauta wie o co chodzi, gdy mówimy o memach internetowych, ale trzeba pamiętać, że jest to tylko pewna odmiana memów, konkretnie takich, które wykorzystują do autoreplikacji przekaz cyfrowy. Sam termin wprowadził 40 lat temu Richard Dawkins, w 1976 roku, a wiec kiedy memów internetowych jeszcze nie było. Kreśli on obraz memu jako jednostki dziedziczenia, analogicznej do genu. Z tą różnicą, że ma on charakter kulturowy, a nie biologiczny.
- Słowo mem nawiązuje do terminu "memory," czyli pamięci oraz francuskiego "le meme" znaczącego "to samo" - wyjaśnia Dobrosława Wężowicz-Ziółkowska. - W ujęciu Dawkinsa są to jednostki dziedziczności kulturowej, szerzące się w oparciu o naśladownictwo, mimesis. (...) Po 40 latach istnienia memetyka zrobiła w myśleniu o memach znaczne postępy, ale nadal przyjmujemy, że jednym ze sposobów szerzenia się tych replikatorów jest transfer przypominający zarażenie, infekcję. Dawkins nazwał też zresztą memy „wirusami umysłu.”
Andrzej Milewski, twórca strony andrzejrysuje.pl, rysownik i autor wielu komiksowych komentarzy życia społecznego w Polsce, określił dla naszego portalu cechy udanego mema.
- Mem w kampanii marketingowej wychodzi od produktu - mówi Milewski o roli memu w biznesie. - Od cech charakterystycznych produktu, sposobu i czasu użytkowania, a także świata marki, w którym produkt funkcjonuje. Żeby mem był udany, do tego wszystkiego trzeba dodać humor i to jest w tym najtrudniejsze, bo niełatwo jest być zabawnym.
Jarosław Flis podkreśla, że odmiennie od memu w marketingu mem polityczny może sobie pozwolić na więcej.
- Wszyscy wykorzystujemy te narzędzia. Osoby zajmujące się komunikacją profesjonalnie zwracają uwagę na nowe możliwości i włączają je do swoich działań - mówi naukowiec z UJ. - Zwłaszcza w polityce, która jest dziedziną rywalizacyjną. Działanie partii politycznych opiera się na przekazie nie tylko "my jesteśmy lepsi", ale i "oni są od nas gorsi". Więc mem może mieć charakter negatywny, dlatego jest tak łatwo wykorzystywany w polityce.
Andrzej Milewski dodaje:
- Mem polityczny musi być aktualny, musi się pojawić niedługo po newsie. Jeśli polityk powie coś kontrowersyjnego, to jeśli chcemy się przebić ze swoim memem, to musimy go robić od razu. Tylko w tym cała sztuka, żeby zrobić coś szybko, ale żeby to coś było dobre i zaskakujące. W memach politycznych bardzo ważną rolę odgrywa także zdjęcie polityka - Milewski podaje przykład. - Najlepiej jakieś nietypowe (zdjęcie-red.). Ostatnio rewelacyjnym przykładem takiego zdjęcia był Jarosław Kaczyński zasłaniający usta ze śmiechu podczas czytania na tablecie.
Doktor Flis charakteryzuje mem w polskiej komunikacji politycznej zwracając uwagę na jego prześmiewczość, która może obrócić się przeciwko autorowi. Socjolog argumentuje, że dla wielu ludzi polityka to działalność mająca na celu dobro wspólne, takich obywateli mem obrażający może zdystansować wobec partii, która go stosuje. Podobnie może pozbawić autorytetu.
- Niektóre rodzaje poczucia humoru nie zawsze są śmieszne dla wszystkich - mówi dr Flis.
Pozostają jeszcze trzy kwestie o których należy wspomnieć, odpowiedzialność za mem, sukces takiej twórczości i celowość takiego działania.
Pierwsza jest trudna do wyegzekwowania, ale nie niemożliwa. Przekonał się o tym mieszkaniec Nowego Sącza, którego za film o prezydencie Andrzeju Dudzie ścigała prokuratura. Jak zaznaczyliśmy wcześniej memem może być w zasadzie wszystko.
- Co ważne odpowiedzialność ponosi nie tylko twórca, ale także ten, kto upowszechnia - podkreśla w naszej rozmowie dr Flis. Zwraca uwagę, że nie chodzi tylko o odpowiedzialność karną. - Nie trzeba być twórcą, by mieć wątpliwości czy dana treść nadaje się do upowszechnienia - i dalej dodaje w sprawie filmu parodiującego prezydenta. - To bardziej tragikomiczny przypadek, gdzie doszło do dziwnego ciągu zdarzeń na styku władzy i internetu. Prezydent podszedł do tego bardziej na luzie. Nadgorliwość bywa groźniejsza niż sabotaż. To taki przypadek.
Samo zmierzenie popularności memu przychodzi o wiele łatwiej. Andrzej Milewski odpowiada nam wprost:
- Skuteczność mema liczy się bardzo łatwo. Liczbą lajków, szerów, retweetów, serduszek, łapek w górę, wyświetleń i wszystkiego innego, co mierzy popularność obrazków w Internecie.
Gdy najlepsze memy mogą pochwalić się setkami tysięcy osób, którym zaimponowały w mediach społecznościowych. Te najbardziej kultowe stają się ikonami i żyją własnym życiem, często mutując z każdą następną formą.
- Memy szerzą się epidemicznie - precyzuje mechanizm popularności memu prof. Wężowicz-Ziółkowska. - W przypadku memów internetowych to zjawisko jest bardzo wyraziste i potęgowane przez charakter medium. Memy internetowe chcą się replikować - konstatuje profesor Wężowicz-Ziółkowska. - Jak geny w teorii samolubnego genu. Niezależnie od skutków dla nosiciela, co zresztą dotyczy wszystkich odmian tych replikatorów.
Przykładem długowiecznych i płodnych memów (a ściślej memepleksów) może być, powiedzmy, „demokracja”, „wolność jednostki”, „transcendencja” - idee kulturowe trwające czasem przez całe stulecia.
- O przeżywalności świadczy zdolność przystosowania. W przypadku memu zdolność do przystosowania się do środowiska stwarzanego przez medium, ludzkie umysły oraz inne memy, obecne w puli memowej - tłumaczy memetyczka. - Przeżywają i są trwałe te memy, które najlepiej, najsprawniej reagują na warunki, w jakich przychodzi im się replikować. Decydują tu prawa doboru, o jakich mówił już Darwin.
- Władimir Putin stał się bohaterem tylu memów internetowych, że wśród memetyków mówimy nawet o memie Putina. Jego rozprzestrzenianie się, podobnie jak innych memów internetowych, jest niezależne od języka. Memy Putina są rosyjskojęzyczne, czeskojęzyczne, ukraińskie, polskie, anglojęzyczne. W sieci jedynym ograniczeniem jest język samego medium - Internetu.
- Doprowadziło to do wprowadzenia w Rosji zakazu tworzenia i publikowania memów wykorzystujących wizerunki polityków i osób publicznych. To kliniczny przykład, jak polityka może sobie radzić z epidemią niechcianych memów, na co internauci i tak znajdą zapewne swoje sposoby - konkluduje prof. Wężowicz-Ziółkowska.
Mem jest więc narzędziem komunikacyjnym, który jak wszystkie narzędzia jest wykorzystywany przez polityków i przynosi im pozytywne, jak i negatywne skutki. W skrajnym przypadku jest zakazywany jako niebezpieczny.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy polityk chce być memem? Rekwizyty, miny, stroje…