• Bogusław Linda uważa, że w polskiej kulturze po wyborach 2015 roku sytuacja się pogorszyła, a jest to skutek "polskiej mentalności chłopskiej".
• Aktor twierdzi, że nie udało się wykreować nowej elity intelektualnej. Podaje nowe przedsięwzięcia medialne jako przykłady zmarnowanych szans.
Aktor Bogusław Linda udzielił wywiadu redakcji Newsweeka, w której skomentował polityczne i społeczne zmiany, które dotykają Polskę. Linda zaczyna od tego, że nigdy nie był żywo zainteresowany polityką, ale za sprawą swojego zawodu musiał się z nią borykać. Wspomina czasy PRL-u.
- Wtedy wróg był jeden - mówi aktor. - Wydawało nam się, że jeśli go zniszczymy, będzie raj. Raju nie ma. Kiedy marudzę o Polsce, mówię głównie o jej przywarach historycznych, które przetrwały w głównie chłopskim społeczeństwie. Myślenie typu: jak mi się stodoła spali, to sąsiadowi też się powinna spalić, żeby było po równo. Dlatego każdego, który odniósł jakiś sukces, ściągamy z powrotem do naszego kotła. To jest typowo polskie chrześcijaństwo: w piekle ma być równo!
Czytaj: Polski dziennikarz muzyczny ocenia, że PiS dostał zbyt wiele władzy na raz
Linda w rozmowie z dziennikarzami tygodnika przytacza, też swoją subiektywną ocenę sytuacji w polskiej kulturze, a zwłaszcza w filmie i mediach publicznych. Ocenia, jak pomysły na kulturę rządzącej partii już odcisnęły się na środowisku.
- Zrobić elity z frustratów? To niewykonalne - mówi Linda. - Co już widać po pierwszych przedsięwzięciach kulturalnych - tu padają przykłady film o Smoleńsku (w reżyserii Antoniego Krauzego, premiera 2016) i programów telewizyjnych. - Słabo idzie – konkluduje Linda.
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: Bogusław Linda: W kulturze PiS-owi słabo idzie