• 14 czerwca rząd przyjął propozycję wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2017 r. na poziomie 2 tys. zł brutto.
• Według ekspertów w konsekwencji pojawi się presja, aby podnieść wynagrodzenia również pracownikom zarabiającym nieco więcej, aby nie spadli na minimalny poziom.
• Dla wielu mniejszych firm ten ciężar może być nie do udźwignięcia.
Jeśli zapowiadana podwyżka płacy minimalnej o 150 zł wejdzie w życie, odczują to nie tylko pracownicy zarabiający najmniej.
– Dla pracowników, którzy byli traktowani w niewłaściwy sposób przez nieuczciwych pracodawców wysoka płaca minimalna jest to ochroną – mówi Dagmara Mytkowska, dyrektor personalny w Polaris Polska.
Przyznaje przy tym, że znakomita większość polskich pracodawców jest rzetelna, a podwyżka będzie miała wpływ również na nich, niezależnie od tego, czy do tej pory postępowali z pracownikami uczciwie, czy nie.
– Jako HR-owcy z założenia stoimy na straży równowagi pomiędzy prawami pracowniczymi a interesem pracodawcy. Z jednej strony, patrząc na pracowników, zapowiadana podwyżka cieszy. Z drugiej – na pewno będzie silna presja na pracodawców pod kątem podniesienia wszystkich płac, również tych wyższych. Pojawią się reperkusje ze strony rynku. To już nie jest takie dobre z punktu widzenia zarządzania – komentuje ekspertka.
Zobacz też: Organizacje pracodawców przeciwne rządowemu pomysłowi
Jej zdaniem decyzja rządu jest dość populistyczna, nastawiona na zaspokojenie oczekiwań najniżej opłacanej grupy społecznej.
– 200 zł to propozycja wyższa nawet niż propozycja Ministerstwa Pracy. W środowisku można odczuć duże zaskoczenie i – jeśli zmiana przejdzie – będziemy musie się mocno zastanawiać, co z tym zrobić. W mniejszych organizacjach pracodawcy na pewno będą rezygnowali z umów o pracę i przechodzili do szarej strefy – twierdzi HR-owiec.
Czytaj cały tekst tutaj.