• Minister Anna Zalewska broni pomysłów edukacyjnych MEN. Przypomina, że wszystkie zmiany nadal są tylko projektem i będą konsultowane.
• Co do gimnazjów Zaleska jest zdania, że stały się formalnością, a nauczanie w nich i tak prowadzi dziś do matury.
• Argumenty o wysokich kosztach reformy minister Zalewska odpiera i zapewnia, że są środki w budżecie na przeprowadzenie zmian.
We wtorek (20 września) minister edukacji narodowej w rządzie Anna Zalewska odnosiła się do podnoszonej krytyki wobec reformy oświaty. Zmiany zapowiedziała w piątek (16 września).
- Zaczynamy konsultacje projektu ustawy - podkreślała Zalewska. - Przypominam, że zaprezentowałam projekt, a nie ustawę - mówiła polityk rządu. Ponadto dodawała, że były spotkania w całej Polsce poświęcone propozycji MEN. - To przemyślana i rozpisana na kadencję parlamentarną reforma.
Krytycy pomysłów MEN podkreślają, że najsłabszym ogniwem planu Zalewskiej jest wygaszanie gimnazjów. Jeszcze w weekend politycy opozycji zaczęli bronić gimnazjów jako rozwiązania, które się sprawdza. Wg badań Polacy chcą jednak likwidacji tego stopnia szkoły. Chce tego aż 70 proc. z nas.
- Skok jakości edukacji zanotowany w latach 2003, 2006 i kolejnych latach, czy ostatnie wyniki z 2012 roku pokazują, że gimnazja w Polsce się sprawdziły - mówiła w rozmowie w TOK FM Lubnauer, w poniedziałek (19 września).
- Gimnazja wygasiły się same - ripostuje we wtorek Zalewska. - Jest ich 7 tys., w tym ponad 4 tys. działa w zespołach podstawowo-gimnazjalnych. W takich zespołach są wyniki nauczania - mówiła minister. W jej ocenie obecny program nauczania w gimnazjach i w pierwszych klasach szkół średnich odpowiada propozycji podziału nauczania jaki ma wprowadzić reforma (8+4), bowiem jego zakres się powtarza.
Minister powołała się też na badania. Wymieniła Instytut Badań Edukacyjnych (interdyscyplinarną jednostkę badawczą działającą w Warszawie), NIK i niezależne badania amerykańskie i brytyjskie. Mają one dowodzić negatywnych skutków w edukacji gimnazjów.