XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Alkohol, Polacy i dzień trzeźwości w oparach wódki. Z nieograniczonym dostępem

Alkohol, Polacy i dzień trzeźwości w oparach wódki. Z nieograniczonym dostępem
Polacy piją coraz lepsze alkohole (fot.fotolia)

• 15 kwietnia obchodzimy światowy dzień trzeźwości. Alkoholizm to ciągle wielki problem, choć nie ma już obrazu zataczającego się, poobijanego mężczyzny. Jest pijący whisky pracownik biura.
• Wśród mających problem z alkoholem coraz więcej jest kobiet i to młodych.
• Posłowie i samorządy coraz wyraźniej pochylają się nad problemem, projekty są, działań konkretnych jednak brak.  
• Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych twierdzi, że koszty, jakie Polska ponosi z tytułu nadmiernego spożywania alkoholu, są wyższe niż zyski z opłat, akcyzy i VAT z tego rynku.

Jeszcze kilkanaście lat temu, patrząc na liczbę zataczających się przechodniów na ulicach miast, można się było zorientować, że mamy albo jeden z dni wypłat pensji (1 lub 10 każdego miesiąca), jakieś popularne imieniny lub Dzień Kobiet.

Przemieszczający się z trudem, upici na „umór” to byli w większość „normalni” mężczyźni wracający z pracy (bo jednak szerszy problem alkoholizmu u kobiet pojawił się dopiero niedawno).

Dzisiaj pijanych w sztok na ulicach miast spotykamy znacznie rzadziej, jeśli już to raczej dotyczy osób z tzw. marginesu społecznego. Czy to jednak oznacza, że problem alkoholizmu maleje?

- Niestety nie – mówi Katarzyna Łukowska, wicedyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

- Jak pokazują statystyki, wypijamy ponad 9 litrów czystego alkoholu na głowę mieszkańca rocznie, a pod koniec lat 90-tych było to 7 litrów, tak więc trudno mówić, że jest lepiej.

Zmieniły się więc tylko obyczaje, problem nadmiernego picia pozostał: - Co gorsza, ciągle ten nasz alkoholizm jest taki wódczano-piwny, inny niż np. na południu Europy. Tam ludzie piją statystycznie równie dużo, ale jednak inaczej, czyli przede wszystkim wino, poza tym częściej, do obiadu i w mniejszych ilościach. U nas ciągle wygląda to tak, że jak już pijemy to raz na tydzień, ale w dużych ilościach, a to jednak znacznie bardziej szkodliwe, bo bardziej toksyczne.

Choć od 2008 roku spożycie mocnych alkoholi w Polsce spada, to jednak cały czas to wódka jest dominującym alkoholem.

Pijemy jednak mniej czystej, a więcej whisky, rozwija się kategoria alkoholi smakowych i nalewek. Polacy odchodzą więc od stereotypu pół litra czystej na głowę.

Zmiana obyczajów

Ta zmiana stylu picia to zapewne także wynik tego, że konsekwencje upijania się w miejscach publicznych są dziś bardziej przykre, mogą się np. odbić na opinii w pracy, a to w dzisiejszej rzeczywistości może być kosztowne.

Jak mówi Łukowska dzisiaj także samo picie w pracy jest już mniejszym problemem. – Coraz rzadziej się pojawia alkohol z okazji imienin szefa, lampka koniaku z okazji jakiegoś święta czy sukcesu - dodaje.

Ciągle jeszcze upijamy się na szkoleniach, bankietach, itp., choć i tu widać zmiany: - Jeszcze kilka lat temu każde szkolenie kończyło się bankietem, a alkohol był w ilościach nielimitowanych. Dzisiaj firma nie tylko za niego nie płaci, ale jeszcze źle patrzy na tych, którzy wieczorem, po szkoleniu zabalują – mówi nam wieloletni pracownik jednej z największych w Polsce firm ubezpieczeniowych.

Zmiany idą jednak także w złą stronę: - Obserwujemy np. narastający problem pijących młodych kobiet. Są zamożne, samodzielne, często samotne, zapracowane i dla „relaksu” sięgają po alkohol – podkreśla wicedyrektor PARPA.

Zmienił się także sposób patrzenia na pijących, już nie dzielimy ich tylko na alkoholików, pijących normalnie i abstynentów, ale dostrzegany także osoby, które piją w sposób ryzykowny i sposób szkodliwy.

W Polsce jest 2,4 proc. uzależnionych od alkoholu, ale już nadużywających alkoholu, czyli osób, które ponoszą z tytułu picia jakieś koszty, ale nie diagnozujemy u nich uzależnienia, mamy ok. 10 procent.

- Czyli jest to grupa cztery razy większa niż grupa osób uzależnionych od alkoholu. Ponoszą oni szkody społeczne, psychologiczne i zdrowotne. To jest ta grupa, w stosunku do której trzeba podejmować działania profilaktyczne, zresztą Agencja to robiła pod hasłem, „Sprawdź, czy twoje picie jest bezpieczne” – dodaje Łukowska.

Alkoholizm to więc ciągle wielki problem, choć nie ma już obrazu zataczającego się, poobijanego mężczyzny, a sączącego whisky pracownika/pracownicy biura.

- W ostatnich latach więcej się mówi co prawda o dopalaczach i narkotykach, stały się one bardziej medialne, ale badania WHO pokazują, że to alkohol jest ciągle na trzecim miejscu jeśli chodzi o przyczyny zgonów z powodu kłopotów z krążeniem, wyżej są tylko papierosy i nadciśnienie – podkreśla nasza rozmówczyni.

Jak mówi, narkotyki czy dopalacze to oczywiście także problem, ale dotyczy jednak znacznie węższej grupy społecznej. W Polsce 80 proc. nastolatków miało do czynienia z alkoholem, a z narkotykami tylko kilka procent.

- Używanie alkoholu jest nie tylko legalne, ale także powszechnie akceptowane. Z badania, jakie przeprowadziliśmy kilka lat temu wynikało, że 25 procent rodziców nie miałoby nic przeciwko temu, żeby ich niepełnoletnie dzieci napiły się piwa.

Właśnie, część specjalistów alarmuje, że to mocno reklamowane w mediach piwo stało się używką wprowadzającą młodzież w świat alkoholu. – Jest łatwo dostępne, część sprzedawców nie sprawdza, czy kupujący piwo są pełnoletni, poza tym w naszej kulturze traktowane jest jako napój chłodzący, a alkohol jest ten sam i tak samo szkodliwy w piwie, winie czy wódce – podkreśla przedstawicielka PARPA.

Stąd pojawił się kilka miesięcy temu pomysł na podniesienie akcyzy na piwo i wino, które zwiększyłoby cenę butelki piwa nawet o złotówkę, a wina o kilka złotych.

Pytanie czy takie działanie może być skuteczne? - Tak, właśnie cena i dostępność to dwa czynniki wpływające na spożycia alkoholu. Pierwsze zależy od państwa, drugi w dużym stopniu od samorządów – przypomina Łukowska.

Co mogą zrobić gminy?

Niestety, u nas ciągle gminy nie mają możliwości regulowania godzin handlu alkoholem.

- PARPA na to zwraca uwagę od dłuższego czasu i apeluje o taką zmianę prawa, aby radni mogli np. zdecydować, że w danym miejscu alkohol można sprzedawać tylko do godz. 20 czy do 21 – przypomina wicedyrektorka Agencji.

W Polsce tylko gminy mogą ograniczać fizyczną dostępność alkoholu, obniżając limit sklepów i lokali gastronomicznych, w których jest sprzedawany. Według badań naukowych to jedna z najskuteczniejszych metod redukcji różnych problemów społecznych, generujących ogromne koszty w ochronie zdrowia, pomocy społecznej czy wymiarze sprawiedliwości.

Zdaniem PARPA większość gmin, nie bacząc na koszty społeczne i ekonomiczne, dostosowuje liczbę punktów sprzedaży alkoholu do potrzeb przedsiębiorców. Tymczasem, zdaniem Agencji wpływy do gminnej kasy z wydawania zezwoleń w żaden sposób nie pokrywają kosztów szkód spowodowanych przez alkohol.

Jak podkreślają w Agencji, analizy pokazują, że każda złotówka z tzw. korkowego to cztery złote wydane później na lecznictwo odwykowe, straty spowodowane przez nietrzeźwych.

Agencja od lat alarmuje, że Polska znajduje w światowej czołówce pod względem dostępności alkoholu.

Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia na jeden punkt sprzedaży napojów alkoholowych powinno przypadać co najmniej 1000 osób. Dziś średnia dla całej Polski to 273.

Można też spytać, czy niższa dostępność i wyższa cena alkoholi nie sprawią, że część odbiorców sięgnie po inne używki?

- Badanie nie pokazują takiej zależności – mówi Łukowska. – Dopalacze czy narkotyki są jednak nielegalne, nie ma powszechnego przyzwolenia na ich używanie, a też przecież nie tak łatwo je kupić jak alkohol.

Pomysły są, działań brak

Ostatnio posłowie PO przygotowali projekt nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.

Jednym z celów jest właśnie zapewnienie gminom instrumentów do większej kontroli nad liczbą punktów całodobowej sprzedaży alkoholu. Według projektu rada gminy ustalałaby liczbę punktów sprzedaży alkoholu.

Autorzy projektu wyjaśniają, że proponowane zmiany wynikają m.in. ze znacznej uciążliwości, "powstających w istocie bez ograniczeń i możliwości skutecznej kontroli" całodobowych punktów sprzedaży alkoholu np. kiosków uruchamianych na terenach osiedli mieszkaniowych. Na uciążliwą obecność takich punktów często skarżą się zarówno mieszkańcy osiedli, jak i właściciele lokalnych sklepów.

W nowelizacji znalazł się m.in. uszczegółowiony zapis, zgodnie z którym rada gminy ustalałaby liczbę punktów sprzedaży napojów zawierających powyżej 4,5 proc. alkoholu, gdzie sprzedaż odbywa się w godzinach od 22.00 do 6.00. Rada gminy mogłaby także ustalać godziny oraz wskazać miejsca na terenie gminy, w których obowiązuje zakaz sprzedaży napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży.

Podobny projekt złożył w grudniu poseł PiS Szymon Szynkowski.

Zwolennikami takich zmian są także samorządowcy, wspomniane projekty poparł przykładowo Związek Miast Polskich.

Na szybkie zmiany zresztą nie ma jednak co liczyć. Nie dalej jak w tym tygodniu, na wniosek PiS, sejmowa komisja samorządowa zarekomendowała odrzucenie w I czytaniu złożonego przez PO projektu, który przewiduje, że rada gminy ustalałaby liczbę punktów sprzedaży napojów zawierających powyżej 4,5 proc. alkoholu w godzinach od 22 do 6.

Za wnioskiem o odrzucenie projektu zagłosowało 14 posłów z klubów PiS i Kukiz'15. Przeciw było trzech przedstawicieli PO, a jeden poseł się wstrzymał.

Jak mówił Szymon Szynkowski vel Sęk (PiS), dotychczasowe rozwiązania ustawowe nie dają możliwości skutecznego działania, więc samorządowcy postanowili przygotować propozycje zmian i uruchomić konsultacje.

- Oto w trakcie tych rozbudowanych konsultacji do laski marszałkowskiej wpłynął projekt, którego intencje są słuszne, idą we właściwym kierunku, podejmują próbę rozwiązania tego problemu, mało tego - bazują również w na rozwiązaniach zaproponowanych w znacznej części przez samorządowców - natomiast posiadają szereg mankamentów związanych z brakiem dostatecznie efektywnej konsultacji - argumentował poseł PiS.

Ocenił, że projekt robi wrażenie przygotowywanego na szybko i w celu politycznym.

- Chciałbym uporządkować dystrybucję alkoholu w miejscach, gdzie rodzi to problemy, ale trzeba to zrobić w możliwie szerokim konsensusie społecznym, po rzetelnych rozmowach ze wszystkimi podmiotami zainteresowanymi - powiedział Szynkowski vel Sęk. Wniosek o odrzucenie projektu złożył jego partyjny kolega Czesław Sobierajski.

Dlaczego ciągle projekty pozostają projektami, a konkretnych działań nie widać? Monopol alkoholowy to jednak potężna gałąź gospodarki i duże źródło zasilające budżet.

Przedstawiciele Polskiej Izby Handlu uczestniczyli zresztą w środę w sejmowej komisji podczas, której odrzucono projekt zmian dot. sprzedaży alkoholu. 

– Dobrze, że przeciwstawiono się ograniczeniom legalnej sprzedaży alkoholu, bo każde takie ograniczenia są ukłonem w stronę szarej strefy. Jeżeli będą prowadzone dalsze prace nad tego typu projektem, mamy nadzieję na uczestniczenie w konsultacjach społecznych. Nie powinno się wprowadzać prohibicji, raczej pracować nad poprawą mechanizmów egzekwowania już istniejącego prawa. To nie alkohol na półkach sklepowych jest zagrożeniem dla porządku publicznego i samopoczucia mieszkańców. Problemem jest grupa nieodpowiedzialnych ludzi, którzy dziś wbrew przepisom spożywają alkohol w miejscach publicznych i naruszają spokój osiedli mieszkaniowych - powiedział Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu.

- Wiadomo, że zarabiają na tym nie tylko sami producenci, ale także firmy transportowe, reklamowe, bary, restauracje, to ogromny rynek, ale trzeba mieć świadomość kosztów, jakie za sobą pociąga nadużywanie alkoholu – kontruje jednak Łukowska. I powołuje się na badania w których eksperci szacują, że w sumie mogą one wynosić od 0,9 do nawet 2,4 proc. produktu krajowego brutto. Biorąc pod uwagę polski PKB okazuje się, że zbyt łatwy dostęp do alkoholu może nas kosztować od kilkunastu do nawet 40 mld zł rocznie. Wg tych badań społeczne i gospodarcze koszty nadużywania alkoholu mogą być nawet dwa razy wyższe niż zyski państwa z tego rynku (np. z VAT i akcyzy).

 

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News
×

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Alkohol, Polacy i dzień trzeźwości w oparach wódki. Z nieograniczonym dostępem

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!