• Wśród posłów, a także zwykłych obywateli pojawiają się postulaty całkowitej likwidacji PUP-ów.
• Według Najwyższej Izby Kontroli urzędom pracy rzadko udaje się osiągnąć swój podstawowy cel, jakim jest utrzymanie zatrudnienia.
• Tak radykalnych kroków nie popierają sami urzędnicy ani resort pracy.
Ponad 19 tysięcy urzędników zatrudnionych w ponad 350 urzędach pracy pracuje nad aktywizacją zawodową ponad 1,5 mln zarejestrowanych bezrobotnych.
Trudno wśród nich znaleźć relację osoby, której PUP pomógł.
Z drugiej strony, niektórzy klienci urzędów wcale nie poszukują pracy, więc ich obsługa jest syzyfową pracą.
- 30-50 proc. klientów PUP-ów to osoby, które nie mogą lub nie chcą podjąć żadnej pracy – gro z nich oczekuje tylko i wyłącznie na składki ubezpieczenia zdrowotnego (oszczędzając w ten sposób prawie 280 zł miesięcznie), a urzędnicy muszą im poświęcić czas - uważa Jerzy Kędziora, dyrektor PUP-u w Chorzowie.
Wobec takich stanowisk ruch Kukiz’15 zaproponował likwidację powiatowych urzędów pracy.
- Realizowana przez zbiurokratyzowane urzędy polityka rynku pracy jest nieefektywna i bardzo kosztowna. Nie dość, że rzadko osiąga swój cel wyciągania ludzi z bezrobocia, to dodatkowo doprowadza do nadużywania staży jako darmowego wsparcia kadrowego. Mimo to budżet państwa co roku wydaje 12 miliardów złotych na funkcjonowanie nieskutecznych PUP-ów - czytamy na stronie klubu.
- Dziś bezrobotni udają, że szukają pracy, a urzędnicy udają, że szukają pracy dla bezrobotnych. Trzeba jak najszybciej naprawić ten system pełen błędów – zlikwidujmy urzędy i zreformujmy system pomocy społecznej. Już w trakcie kampanii zapowiadaliśmy, że przygotujemy gruntowną reformę polityki rynku pracy. Dzięki naszym propozycjom bezrobotni i ich rodziny będą mieć większą szansę na wyjście z kryzysu. Pomóżmy im, a nie utwierdzajmy w bezradności i uzależnieniu od państwa - komentuje Agnieszka Ścigaj z ugrupowania.
KOMENTARZE (4)
Do artykułu: 12 mld zł wyrzucane w błoto? Co dalej z urzędami pracy?