Podczas pogrzebu "Inki" i "Zagończyka" policja zareagowała prawidłowo; nie została naruszona nietykalność osobista żadnego z uczestników mszy żałobnej - przekonywał w Sejmie wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, który nadzoruje działania policji.
Pytania w sprawie incydentu zadawały w poniedziałek w Sejmie posłanki Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) oraz Małgorzata Chmiel (PO). Posłanka Nowoczesnej pytała m.in., o to, dlaczego policjanci "wyprowadzili osoby, który zostały atakowane, a zostawili osoby w tłumie, które atakowały. - Dlaczego tak się zachowała gdańska policja? - dopytywała.
Z kolei zdaniem Chmiel podczas pogrzebu zaatakowano grupę KOD, w tym kobiety. - Jakie zostały wyciągnięte konsekwencje wobec osób agresywnie atakujących KOD podczas tej uroczystości pogrzebowej? - pytała.
Czytaj też: Powstanie system opieki zdrowotnej dla "Żołnierzy Niezłomnych"
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński, odpowiadając na pytania posłanek, mówił, że zgodnie z informacjami, jakie zebrał resort, podczas pogrzebu nie doszło do użycia środków przymusu bezpośredniego. - Nie doszło też do naruszenia nietykalności osobistej uczestników tego pogrzebowego zgromadzenia - dodał.
Jego zdaniem, policja podczas mszy żałobnej zareagowała prawidłowo i profesjonalnie. - Policja chciała zapewnić bezpieczeństwo tym, którzy mogli być przedmiotem jakiejś agresji - wyjaśniał Zieliński.
- Policja zawsze tak postępuje. Nie chcąc dopuścić do eskalacji konfliktu, zapewnia bezpieczeństwo w sposób najbardziej optymalny. Tutaj nie wyprowadziła siłą nikogo. Była rozmowa, była perswazja - mówił wiceszef MSWiA.
W opinii Zielińskiego, przedstawiciele KOD poszli na pogrzeb, aby prowokować. - To jest zupełnie oczywiste - stwierdził. Zwrócił uwagę, że sprawę incydentu na pogrzebie bada teraz prokuratura.