Podpisane przez prezydenta ustawy o SN i KRS, to nie jest żadna reforma sądownictwa; będzie więcej władzy w wymiarze sprawiedliwości - powiedział lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Przyznał, że decyzja prezydenta o podpisaniu tych ustaw nie zaskoczyła go.
"Nie zaskoczyła mnie decyzja pana prezydenta. Bylem przekonany, że to zrobi" - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Jego zdaniem, już podczas prac nad tymi ustawami w Sejmie i Senacie, było widać, że prezydent je podpisze.
Według lidera PSL, podpisane przez prezydenta ustawy o SN i KRS, to "nie jest żadna reforma sądownictwa". "Polacy chcą reformy sądownictwa z prawdziwego zdarzenia, reformy, która obniży koszty, zwiększy dostępność i przyspieszy proces sądowy" - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
W ocenie szefa ludowców, podpisane przez prezydenta ustawy, doprowadzą do tego, że będzie "więcej władzy w wymiarze sprawiedliwości".
"Skrajnie nieodpowiedzialna" – tak decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu ustaw o SN i KRS oceniła szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
Jej zdaniem, PiS "idzie na wojnę z UE", forsując, rękami prezydenta, ustawy w dniu uruchomienia wobec Polski art. 7 unijnego traktatu.
"To skrajnie nieodpowiedzialna decyzja pana prezydenta, który w momencie uruchomienia art. 7 unijnego traktatu wobec Polski, decyduje się na podpisanie dwóch ustaw, które m.in. były przedmiotem debaty" - oceniła Lubnauer. Jej zdaniem, za zmiany w wymiarze sprawiedliwości przygotowane przez PiS, zapłacą wszyscy Polacy, ponieważ skutkują one tym, że polski głos będzie słabiej słyszalny w UE.
"Jeżeli mamy 3 miesiące na poprawę, a PiS rękami pana prezydenta przeforsowuje ustawy, które są uznane za złamanie zasad praworządności i niezależności władzy sądowniczej od władzy ustawodawczej i wykonawczej, to widać, że PiS idzie na wojnę z Unią Europejską" - podkreśliła szefowa Nowoczesnej.
Według Lubnauer PiS dąży do zmarginalizowania Polski w UE, a nawet do jej wyprowadzenia ze Wspólnoty. "Jest to uderzenie w bezpieczeństwo wszystkich Polaków, wszystkich którzy uważają, że nasza pozycja wynika z naszej silnej obecności w UE" - dodała.
Zdaniem posłanki Nowoczesnej, podpisanie ustaw o SN i KRS, jest też częścią umowy pomiędzy prezydentem a Prawem i Sprawiedliwością. Wskazywała, że w wyniku tego porozumienia w obozie rządzącym może dojść do zmiany na stanowiskach ministra spraw zagranicznych, czy ministra obrony narodowej, aby - jak mówiła - dać Andrzejowi Dudzie rekompensatę za to, że po raz kolejny złamał konstytucję.
"Nie mam żadnej wątpliwości - mamy do czynienia z handlem nad naszymi głowami" - przekonywała szefowa Nowoczesnej.
Zaskoczenie i zniesmaczenie
"Jestem zaskoczony i zniesmaczony tą decyzją - uważam, że ona degraduje funkcję prezydenta w Polsce, zwłaszcza, że podpisane przez niego ustawy dotyczą tak ważnych rzeczy w Polsce" - skomentował decyzję prezydenta Grzegorz Schetyna. "To jest coś fatalnego dla polskiej demokracji, szczególnie, że odbywa się to przy skoku PiS na Państwową Komisję Wyborczą, Krajowe Biuro Wyborcze i tworzeniu ordynacji, która daje możliwość fałszerstw wyborczych" - dodał.
Jego zdaniem działania te wpisują się w "cały zły kontekst" odchodzenia przez obecnie rządzących od zasad praworządności, demokracji i Unii Europejskiej. "I bierze w tym udział prezydent RP, to jest zawstydzające, dla mnie niepojęte" - uznał lider PO.
Schetyna nie zgodził się jednocześnie z oceną Dudy, że podpisane w środę ustawy w sposób istotny różnią się od tych, które zawetował w lipcu. "One są podobne. Sam wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł mówił, że są one zbliżone w ponad 80 procentach" - zauważył polityk.
Dodał, że kluczowe są tu zmiany, które odbierają niezawisłość sędziom, a władzy wykonawczej dają możliwość przeprowadzenia roszad personalnych w KRS i SN. "To rodzi zagrożenie dla trójpodziału władzy. Prezydent - moim zdaniem - źle założył, że jeżeli nie ma w tych ustawach dominującej roli ministra sprawiedliwości, a mamy dominację prezydenta, to wszystko jest w porządku. Nie jest w porządku" - ocenił Schetyna.
Zwrócił uwagę, że sprawy te - niezależności wymiaru sprawiedliwości i trójpodziału władzy podniosła w środę Komisja Europejska, uzasadniając decyzję o uruchomieniu wobec Polski art. 7 unijnego traktatu. "Takie rozwiązania prawne są poza standardami europejskimi, a prezydent niestety bierze udział w tym zamachu na wolne sądy" - zaznaczył lider Platformy.
Schetyna spodziewa się, że zmiany w sądownictwie staną się elementem przyszłorocznej kampanii przed wyborami samorządowymi i będą w dalszym ciągu budzić emocje społeczne. "Nie można tego tak zostawić, bo ta wiara, która była w lipcu, w to, że prezydent będzie strażnikiem konstytucji, arbitrem, głową państwa, legła w gruzach. Dzisiaj prezydent podkreślił przynależność do obozu rządzącego, a nie to, że jest głową państwa" - uważa szef Platformy.
Polityk wyraził też obawę, że po wejściu w życie nowej ustawy Sąd Najwyższy zostanie "opanowany partyjnymi nominatami Prawa i Sprawiedliwości". "To, wraz z nową ordynacją wyborczą, pozwoli legalizować fałszerstwa wyborcze" - dodał.
Fikcja i upartyjnienie sądów
Uważam, że warunki brzegowe prezydenta nie zostały spełnione - tak decyzję prezydenta ocenił lider Kukiz'15 Paweł Kukiz. Reformę sądownictwa, Kukiz nazwał "fikcją" i "upartyjnieniem sądów".
Stwierdził, że porównując lipcowe weta do dzisiejszych podpisów, nasuwa się powiedzenie: "Z dużej chmury, mały deszcz"."Zamiast pójść do prezydenta po ewentualne poprawki, na miejscu PiS, w kwestii KRS wysłałbym kogoś, kto by w tych mniejszych podmiotach politycznych poszukał ewentualnego sojusznika przy 3/5. Nazywając rzeczy po imieniu - wysłałbym kogoś do Kukiz'15, do PSL, czy do posłów niezrzeszonych i policzył szable. Gdyby dobrze policzyć, to Prawo i Sprawiedliwość z PSL, Kukiz'15 albo posłami niezrzeszonymi daje te 3/5. Mielibyśmy wówczas wybór sędziów w oparciu nie tylko o jedną opcję polityczną i co za tym idzie mocniejszy mandat dla sędziów - członków KRS" - powiedział lider Kukiz'15.
Jak dodał, PiS po ogłoszeniu przez prezydenta swoich projektów ustaw o KRS i SN "natychmiast zaczął prowadzić negocjacje z prezydentem w jaki sposób stworzyć taką wersję, w której tylko i wyłącznie Prawo i Sprawiedliwość będzie miało wpływ na sądownictwo w Polsce". "PiS twierdzi, że to dzięki tym ustawom postępowania będą trwały szybciej, a wszelkie patologie zostaną wyeliminowane. Tak nie będzie, ale teraz to Prawo i Sprawiedliwość oraz minister sprawiedliwości biorą pełną odpowiedzialność za funkcjonowanie sądownictwa w Polsce" - podkreślił.
Pytany, czy Kukiz'15 będzie zgłaszać sędziów do KRS, odpowiedział: "Jeżeli będę widział, że PiS dąży do drugiego etapu, to wątpię, żeby klub (Kukiz'15) brał udział w tej fikcji reformy sądów".
"Według naszej koncepcji, sądownictwo powinno być pod kontrolą obywateli, a sędziowie KRS-u powinni być wybierani w wyborach powszechnych" - powiedział Kukiz. Dodał, że "kwestią dyskusji jest, jakie podmioty powinny wystawiać kandydatury, np. mogłoby to być stowarzyszenia sędziowskie, czy grupy obywatelskie.
"Takie rozwiązanie, to byłby zaczyn prawdziwej reformy sądów i realizacja udziału obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, o czym mówi konstytucja. To z czym mamy teraz do czynienia to jest upartyjnienie sądów" - ocenił.
Słowo dotrzymane
Prezydent dotrzymał słowa i potwierdził, że wymiar sprawiedliwości wymaga głębokiej reformy - tak szef sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka Stanisław Piotrowicz (PiS) ocenił decyzję prezydenta.
Piotrowicz podkreślił, że decyzja prezydent nie jest dla niego zaskoczeniem. "Cieszę się, że pan prezydent podjął taką decyzję, dotrzymał słowa i potwierdził to, o czym wcześniej mówił, że wymiar sprawiedliwości wymaga głębokiej reformy" - powiedział poseł PiS.
Według szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, zachowanie członków KRS i uchwały podejmowane przez Radę oraz "wielkie zaangażowanie polityczne środowisk sędziowskich", to przyczynek do potrzeby głębokiej reformy wymiaru sprawiedliwości.