• Dziś w opozycji być jest bardzo trudno, działają pieniądze i populizm obozu rządzącego; kiedy przestaną, będzie ruch dla opozycji – mówił w Katowicach Lech Wałęsa.
• Wezwał opozycję do solidarności; wyłapywania niebezpieczeństw i przygotowywania dobrych rozwiązań.
Były prezydent uczestniczył w Katowicach w spotkaniu z cyklu "Porozmawiajmy o Polsce" - organizowanym przez Komitet Obrony Demokracji i Gazetę Wyborczą. Odpowiadał głównie na pytania, m.in. o obecną rolę opozycji i scenariusze działań dla niej.
"Dziś w opozycji być jest bardzo trudno. Bo mówiąc na skróty: tamta strona dała 500, to opozycja powinna dać 1000; tamta strona mówi: pracujemy do 60 lat, to KOD powinien powiedzieć: pracujmy 10 lat i na emeryturę. Tak się licytuje w demokracji, a oni (opozycja - red) tego nie mogą zrobić, mało tego - muszą proponować gorsze warunki" - mówił Wałęsa.
Tę sytuację opozycji uznał za bardzo trudną. "Dlatego oni (opozycja - red) muszą organizacyjnie podnieść się, przemyśleć wszystko i kiedy przestaną działać populizm, demagogia po tamtej stronie, kiedy wydadzą pieniądze zgromadzone przez nas, a nie przez nich, kiedy zacznie im brakować, wtedy będzie dobry ruch dla opozycji: a mówiliśmy, że tak to się skończy?" - sugerował b. prezydent.
"Wtedy te argumenty będą skuteczne. Ale na razie nie, dlatego teraz nie można nic zrobić, a należałoby jak najszybciej ich wyrzucić, a nie można, bo po tamtej stronie jest większość, albo równowaga" - diagnozował Wałęsa. Jego zdaniem w tej sytuacji nie należy forsować walki - trzeba zaczekać, "ale czynnie, przygotowując dobre rozwiązania".
Czytaj też: Schetyna: Od spotkania w Mińsku Mazowieckim zaczynamy nowy etap Platformy
B. prezydent wyraził opinię, że tuż przed wyborami wielu wyborców uznało, że "w Polsce nie jest tak źle, a nawet nieźle i będzie jeszcze lepiej, a jak ja pójdę na wybory to popsuję, bo nie wiem, na kogo zagłosować, więc ja wolę nie iść". "Wielu ludzi tak rozumując nie poszło na te wybory, a ci zachęceni z PiS-u, przez tych zdolniachów, poszli. No i mamy to, co mamy" - mówił.
Wałęsa ocenił, że wiele działań w Polsce po zwycięstwie z komunizmem okazało się "nieprecyzyjnych". "Wielu rzeczy nie zrobiliśmy albo zrobiliśmy niedokładnie" - mówił. "Dokonaliśmy wielkiej rzeczy, tylko jaki był błąd. Budowaliśmy kraj (...), natomiast zapomnieliśmy trochę o ludziach. To był błąd wszystkich nas, bo myśleliśmy, że każdy sobie poradzi. A to nie takie proste" - przyznał b. prezydent.
Zaapelował o możliwie szybkie i skuteczne uczenie się przez opozycję na błędach rządzących - byłych i obecnych. "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. (…) PiS dzisiaj odkrywa elementy źle zrobione wcześniej. (…) Jak my to poprawimy, będziemy jeszcze PiS-owi dziękować. Jak wyłapiemy to wszystko, co on wyłapuje i robi źle, jak to zabezpieczymy, będzie jeszcze pomnik Kaczyńskiego. (…) Traktujmy to jako wyzwanie (...) dla zabezpieczenia naszej przyszłości, dla naszych dzieci i dla demokracji" - apelował.
Odnosząc się do pytania o zapowiedziane przezeń rozliczenie obecnego rządu i Jarosława Kaczyńskiego Wałęsa mówił, że "to, co obserwuje teraz, jakie Polska ponosi konsekwencje, jak pokłócono nas z prawie całym światem, jak połamano zasady i prawa różnego typu - nie wyobraża sobie, żeby to nie było rozliczone". "Demokracja nie pozwalać na takie numery" - ocenił.
KOMENTARZE (2)
Do artykułu: Wałęsa: Kiedy przestanie działać populizm, będzie ruch dla opozycji