• Sytuacja w polskich mediach niepokoi Juliusza Brauna, członka Rady Mediów Narodowych (RMN) z nominacji opozycji.
• Braun jest zdania, że sytuacji w TVP jest winny sam prezes Jacek Kurski, który apelował niedawno o wsparcie finansowe dla spółki.
• Braun przekazał opinii publicznej ocenę, że ze 100 milionów oszczędności w TVP rok temu Kurski zrobił dwa razy taki dług.
• Jednocześnie Braun nie jest zwolennikiem pomysłów rządu na repolonizację mediów przez skup wydawnictw, rozgłośni i telewizji przez spółki Skarbu Państwa (SSP).
Przed kolejnymi spotkaniami Rady Mediów Narodowych (RMN) jej członek Juliusz Braun skomentował sytuację wokół tematu mediów w Polsce. Przypomnijmy, że RMN ogłosiła niedawno konkurs na prezesa Polskiego Radia. Braun, jako członek Rady, z nominacji opozycji, jest złego zdania o sytuacji w mediach narodowych.
Jacek Kurski niedawno zaapelował o wsparcie finansowe dla Telewizji Polskiej. Braun wie, dlaczego tak się stało.
- Jacek Kurski przyszedł do telewizji, jakby wszystko mu było wolno i wydawał pieniądze - mówił na antenie rozgłośni TOK FM Braun.- Oczywiste jest na przykład, że w kasie TVP było 100 milionów zł. Po roku działalności prezesa Jacka Kurskiego jest 200 milionów na minusie.
W ocenie członka RMN pokazuje sposób działania TVP za Kurskiego Sylwester w Zakopanym z roku 2016 na 2017.
Za przykład "rozrzutności" Kurskiego Braun wskazuje Sylwester w Zakopanem 2016/2017, który kosztował dwa razy tyle, co impreza rok wcześniej we Wrocławiu. Ironicznie, jako sukces Kurskiego Braun wskazuje 25-lecie disco polo, które transmitowała TVP.
- Efekt? Kilka milionów do tyłu. To samo dotyczy Szopki Noworocznej, czy kupionych meczy piłkarskich (praw do transmisji szeregu imprez sportowych - przyp. red.). Pytanie, czy przeprowadzenie widzów było tyle warte? - pytał Braun. Ocenił, że pozyskanie uwagi odbiorców kosztowało 50 milionów.
Polskie media publiczne są finansowane z abonamentu i zysku z reklam.
Nowa ustawa deregulująca rynek mediów
Nie ma nowego projektu ze strony rządu, ale mówi się o nowej propozycji zmian w mediach. Ma ona zwiększyć udział polskiego kapitału na tym rynku, co jest częścią narracji proponowanej przez PiS. Partia rządząca uważa, że w Polsce zbyt wiele gazet i mediów elektronicznych jest w rękach zagranicznego kapitału. Potocznie nazywa się tę inicjatywę ustawą dekoncentracyjną.
- Diabeł tkwi w szczegółach i w tym, jak liczy się odbiór. Czy liczymy słuchaczy? czy udział w rynku? - powiedział Braun.
Czytaj: Za szopkę w TVP przyznano nagrodę
Dla Brauna, odnoszony do tej tematyki termin "repolonizacja" to niebezpieczne hasło dla wolności mediów. - To brzmi trochę - uważajcie, bo was znacjonalizujemy - dodał.
Czym kieruje się rząd wobec mediów?
Kluczową rolę w odzyskiwaniu dla Polski rynku medialnego mają odgrywać spółki Skarbu Państwa (SSP). Obecnie pod szeregiem ministerstw, rząd Beaty Szydło zlikwidował bowiem resort Skarbu Państwa. To właśnie w tych spółkach jest kapitał, który może posłużyć do odkupienia części mediów, czy wydawnictw w Polsce.
- Wiemy, że SSK są kontrolowane ideologicznie - ocenił Braun, nawiązując do kontroli rządu i omawianych spółek przez PiS. - Sprawdza się komu zleca się reklamy na przykład. Rząd, w obecnych realiach własnościowych, stawałby się pośrednio właścicielem mediów - ostrzegał Braun. To oczywiście w sytuacji, gdyby przez SSP kupowano gazery czy telewizje.
Dla Brauna takie skoncentrowanie kontroli mediów może być równie niebezpieczne, jak oddawanie mediów w obce, zagraniczne ręce.
KOMENTARZE (2)
Do artykułu: TVP, media narodowe: Jacek Kurski zadłuża stację? Juliusz Braun szacuje, że jest już 200 mln zł długu