• Na konferencji prasowej wicemarszałka Ryszarda Terleckiego pojawił się mężczyzna, który miał brać udział w Sejmie w konferencji parlamentarnego zespołu "Dobro dziecka jako cel najwyższy".
• Próbował on podejść do Terleckiego i zadać pytanie na temat porywanych dzieci.
• - Dzieci z domów dziecka pytają się, kiedy przestaną być sprzedawane za granicę - mówił.
Mężczyznę próbował wyprowadzić z konferencji szef biura prasowego PiS Krzysztof Wilamowski, ale ten wyrywał się i w pewnym momencie przewrócił Wilamowskiego. Wtedy interweniowała Straż Marszałkowska, która wyprowadziła mężczyznę z Sejmu. Następnie Terlecki wznowił konferencję prasową.
Wicemarszałek mówił, że trwają prace nad "uporządkowaniem i lepszym zorganizowaniem pracy dziennikarzy" oraz "zapewnieniem im komfortu pracy". Terlecki zapowiedział, że zwróci się do marszałka Sejmu o przyspieszenie tych prac.
W ocenie Terleckiego, to był "pożałowania godny incydent, który polegał na tym, że postronna osoba, gość klubów, wtargnęła w czasie konferencji prasowej na teren zajmowany przez dziennikarzy i zachowywała się niekonwencjonalnie".
- Szef naszego biura próbował interweniować. To jest zadanie naszej Straży Marszałkowskiej, ale trudno, żeby każdego gościa, który porusza się po terenie Sejmu, pilnowała Straż, więc doszło do takiej szarpaniny - mówił wicemarszałek na poniedziałkowym briefingu poświęconym incydentowi.
Terlecki powiedział, że mężczyzna, który pojawił się na jego konferencji prasowej, przynajmniej przez pewien czas nie zachowywał się tak, jakby chciał zadać pytanie. - Tylko za wszelką cenę chciał stanąć blisko mnie, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy chciał stanąć blisko mnie po to żeby zadać pytanie, czy np. wyciągnąć nóż - powiedział wicemarszałek.
Czytaj też: Mowa nienawiści: Nowoczesna chce dochodzenia wobec dziennikarza
Wilamowski powiedział na briefingu, że jego działania "polegały tylko i wyłącznie na odciągnięciu tej osoby na bok i oczekiwaniu na interwencję Straży Marszałkowskiej". - Moje działanie było podyktowane troską o bezpieczeństwo mojej osoby, mojego pracodawcy, pana marszałka Terleckiego oraz przede wszystkim bezpieczeństwo zgromadzonych dziennikarzy, którzy relacjonowali tę konferencję prasową. W mojej ocenie to bezpieczeństwo było zagrożone i tylko taka była podstawa mojego działania - powiedział Wilamowski.
Terlecki pytany, czy zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje wobec Wilamowskiego, odpowiedział, że to "oczywiście nonsens". Jego zdaniem zachował się on "właściwie i profesjonalnie", a pewnym "kłopotem było to, że ten incydent trwał tak długo, i że nie było osoby, która by profesjonalnie interweniować, czyli strażnika".
Jednak - jak mówił Terlecki - "jesteśmy w takiej sytuacji, że nie możemy na konferencjach prasowych odbywających się w takiej sytuacji, na korytarzu i w pewnym miejscu, które jest dostępne dla wszystkich osób, które przebywają w Sejmie, takiego bezpieczeństwa zapewnić". - To jest kłopot z którym musimy sobie poradzić - stwierdził Terlecki.
Podkreślił, że incydent "to jest dla nas pewna ważna lekcja". Terlecki powiedział, że trwają prace nad "uporządkowaniem i lepszym zorganizowaniem pracy dziennikarzy" i "zapewnieniem im komfortu pracy", by "takie sytuacje się nie powtarzały".
- Będę zwracał się do marszałka Sejmu, by te prace przyspieszyć - powiedział Terlecki. W jego ocenie poniedziałkowy incydent pokazał, że komfort dziennikarzy i uczestników konferencji prasowych w Sejmie "nie jest do końca zapewniony".
Pytany, czy przeniesienie dziennikarzy do pomieszczenia w innej części budynku zwiększy bezpieczeństwo, wicemarszałek Sejmu powiedział, że "mamy bardzo dobre doświadczenia z parlamentów Niemiec, Wielkiej Brytanii, z Parlamentu Europejskiego, zarówno z Brukseli, jak i Strasburga, gdzie praca dziennikarzy jest dobrze zorganizowana i jest dobrze zorganizowana obsługa polityków i dziennikarzy". - Musimy te standardy wprowadzić również w polskim Sejmie - powiedział Terlecki.
Jak mówił, osoby składające rozmaite - w tym przypadku słuszne - postulaty powinny kierować się do biur poselskich i sekretariatów, gdzie "zawsze zapewniony" jest dostęp do polityków.
- Wejście na teren konferencji i zachowanie zaskakujące nie może mieć miejsca i takich sytuacji musimy unikać - podkreślał wicemarszałek.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Terlecki o wtargnięciu osoby postronnej na konferencję w Sejmie