Aby szybko wyeliminować deficyt mieszkaniowy w Polsce, należałoby budować około 300 tys. mieszkań rocznie, obecnie budujemy niecałe 150 tys. - powiedział PAP wiceminister infrastruktury i budownictwa Kazimierz Smoliński.
Dodał, że pilotażowe budowy z programu Mieszkanie plus są planowane na 2018 r., a w 2019 r. "system powinien ruszyć".
"Statystyczny deficyt mieszkaniowy to jest ponad 400 tys. mieszkań, natomiast, jeśli chodzi o zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych Polaków, to tutaj szacunki sięgają nawet kilku milionów, ponieważ zależy to od tego, do jakiego celu dążymy, czy chcemy uzyskać wskaźniki europejskie" - podkreślił Smoliński.
Pytany, ile czasu może zająć Polsce dogonienie średniej europejskiej pod względem wskaźników mieszkaniowych, odparł, że nie ma jeszcze takich analiz. "Jeżeli założymy, że brakuje miliona mieszkań i będziemy budować o 100 tys. mieszkań rocznie więcej, to zajęłoby 10 lat. Byłoby to możliwe szybciej, gdyby dojść do takiego wskaźnika, jaki był w PRL, kiedy budowało się około 300 tys. mieszkań rocznie, a w tej chwili budujemy niecałe 150 tys. Pewnie będzie trudno, bo wówczas budowano z wielkiej płyty" - zauważył Smoliński. Zastrzegł, że rząd nie zakłada budowy mieszkań w tej technologii.
Smoliński przypomniał, że rząd do końca kadencji chce uruchomić program budowy tanich mieszkań na wynajem Mieszkanie Plus. "Do końca kadencji chcemy go rozpocząć, żeby on był widoczny na rynku. Jeżeli dobrze pójdzie, to w 2018 r. powstaną pilotażowe budynki, a w 2019 r. powinien ruszyć już jako system" - zapowiedział. "Ktoś, kto się zajmuje rynkiem mieszkaniowym, budownictwem, wie, że od pomysłu do realizacji to są cztery lata. My chcemy to zrobić w trzy lata" - zadeklarował.
Pytany, ile mieszkań w jakim czasie ma powstać w ramach programu, odparł: "nie zakładamy konkretnej liczby mieszkań, które wybudujemy". Jak dodał program ma na celu "znacznie zwiększyć liczbę budowanych mieszkań na wynajem". Zaznaczył, że liczba mieszkań wygenerowanych w ramach Mieszkania plus zależeć będzie od tego, jak szybko i ile uda się wygenerować środków z tytułu posiadanych przez Skarb Państwa gruntów.
"To jest uzależnione od tego, jak uda nam się skomercjalizować te grunty. Część trzeba będzie sprzedać, część możemy zamienić. Musimy emitować obligacje, wykorzystać różnego rodzaju instrumenty finansowe" - wskazał źródła finansowania programu. Podkreślił, że w przeciwieństwie do dwóch pozostałych filarów programu mieszkaniowego, tanie mieszkania na wynajem mają nie generować kosztów dla budżetu.
Pytany czy Narodowy Fundusz Mieszkaniowy będzie mógł sprzedawać instrumenty finansowe na rynku kapitałowym, a nie tylko wydawać świadectwa udziałowe za przekazane grunty, odparł: "na dzisiaj nie wykluczamy żadnej opcji". "Pracujemy teraz nad tymi szczegółami. W tym roku rząd przyjmie projekt ustawy o Narodowym Funduszu Mieszkaniowym, a na początku przyszłego roku powinien go przyjąć Sejm. Wtedy będą znane te wszystkie szczegółowe rozwiązania" - podkreślił.
Zapowiedział, że jeszcze w tym roku zakończy się spis gruntów Skarbu Państwa, na których będą mogły powstawać tanie mieszkania na wynajem, bądź którymi fundusz mieszkaniowy będzie mógł obracać; może też dojść do sprzedaży zabudowanych gruntów na poczet funduszu.
"Jesteśmy w trakcie kwerendy tych gruntów, zarówno będących bezpośrednio w gestii Skarbu Państwa, jak i różnych agencji państwowych typu Agencja Nieruchomości Rolnych czy Agencja Mienia Wojskowego. W tym roku to musimy zakończyć" - powiedział Smoliński. Dodał, że są też grunty w posiadaniu spółek Skarbu Państwa. "To wszystko chcemy skupić w funduszu mieszkaniowym jako swoistym banku ziemi" - podkreślił.
Poinformował, że grunty do funduszu oferują już samorządy. "Zgłaszają się do nas samorządy, bo nie wszędzie będą grunty państwowe. Są gminy, które mówią: dam wam grunt, budujcie w mojej gminie i nie chcę za ten grunt żadnych pieniędzy" - powiedział wiceminister.
Zobacz: Szydło: Ustawa o komornikach kwestią sprawiedliwości społecznej
Zapowiedział, że zostanie ogłoszony konkurs na projekty budownictwa mieszkaniowego, które łatwo będzie można dostosować i będą mogły być realizowane na wszystkich budowach w ramach programu Mieszkanie plus.
"Nie wiem, czy to będzie sześć czy osiem projektów domów wielorodzinnych, które będą budowane. Zakładamy, że to będzie dosyć prosta technologia modułowa, żeby można ją było łatwo dostosować do różnych lokalnych warunków" - zapowiedział wiceminister.
Dodał, że ustandaryzowane projekty pozwolą na ograniczenie kosztów i skomasowane zakupy elementów budowlanych. Dzięki temu - argumentował - będzie można utrzymać zapowiadany koszt budowy 1 m kw. na poziomie średnio 2,5-3 tys. zł. Zaznaczył, że w zależności od kosztów budowy i pracy w danej lokalizacji czynsz będzie wahać się od 10-20 zł za wynajem za metr kwadratowy.
"W przyszłym roku rozpoczynamy zapisy, chcemy zobaczyć przede wszystkim, ile osób będzie chętnych, jak geograficznie się to rozłoży, bo dopiero od tego będzie uzależnione, gdzie będziemy budować. Nie będziemy budowali w polu" - mówił.
Smoliński, pytany o problem kolejek po tanie mieszkania na wynajem przyznał, że są one "nieuniknione", przy tak dużej liczbie brakujących mieszkań i deficytach na lokalnych rynkach mieszkaniowych. Pytany, czy problem ten mogłyby rozwiązać czasowe umowy najmu, ocenił, że takie umowy będą możliwe. "Natomiast przy wykupie, nie będzie można szybciej wykupić mieszkania niż po 30 latach" - zaznaczył.
"Zakładamy też możliwość zerwania umowy, żeby nie było tak, że jak zawarłem umowę z opcją dojścia do własności, to jestem przywiązany do tego na całe życie. Warunki będą określone, wraz z okresem wypowiedzenia, żeby to nie było z dnia na dzień. Ta osoba otrzyma zwrot kwoty kapitałowej, wpłaconej na poczet kupna. Pracujemy w tej chwili też nad tym, jaka wysokość tej kwoty będzie podlegała zwrotowi" - powiedział Smoliński. Jak zauważył, po jakimś czasie mieszkanie zmieni swoją wartość, więc zwrotowi może podlegać np. 90 proc. wpłaconej kwoty na poczet własności.
Zaznaczył, że punktacja w kolejce po mieszkanie będzie zależeć m.in. od dochodu i miejsca zamieszkania. "Górnej granicy dochodu nie określamy, ale dolna będzie, bo nie możemy dać mieszkania komuś, kto nie ma żadnych dochodów - dla takiej osoby trzeba zapewnić lokal socjalny. Do programu Mieszkanie plus te minimalne dochody trzeba mieć, żeby być w stanie ponieść czynsz w wysokości np. 500 zł i nie przeznaczyć na to więcej niż 40 proc. swoich dochodów" - tłumaczył Smoliński.
Nieco ponad 5 proc. premii za oszczędzanie na cele mieszkaniowe
ednym z filarów programu Mieszkanie plus ma być wspieranie przez państwo oszczędzania na cele mieszkaniowe w ramach Indywidualnych Kont Mieszkaniowych.Smoliński wyjaśnił, że w ramach Indywidualnych Kont Mieszkaniowych 8 tys. zł byłoby maksymalną roczną kwotą oszczędności na cele mieszkaniowe, od której państwo mogłoby naliczać premię. Oszczędzanie będzie można zacząć nawet od kwoty około 100 zł miesięcznie. Systematyczne wpłaty mogą być regularne lub stopniowo się zwiększać. "Zakładamy, że minimalny okres oszczędzania będzie wynosił 5 lat" - dodał. Co oznacza, że dopiero po 5 latach będzie można rozwiązać umowę i pobrać oszczędności z konta.
Drugim ograniczeniem ma być wysokość premii. "Doświadczenia węgierskie pokazują, że nie można wychodzić ze zbyt wysoką premią, ponieważ spotkało się to z bardzo dużym zainteresowaniem i budżet miał problemy, żeby wypełnić zobowiązania. Węgrzy musieli szybko obniżać te premie" - tłumaczył Smoliński. Wyjściowa premia na Węgrzech została ustalona na poziomie 30 proc.
"Zakładamy, że na początku będzie niska premia. Jeżeli będzie się to w miarę przewidywalnie rozwijało, to możemy ewentualnie zwiększać premię" - wyjaśnił Smoliński. Dodał, że premia początkowa mogłaby wynosić kilka proc. "5 proc., czy trochę więcej, na pewno nie kilkadziesiąt" - powiedział.
Wiceminister dodał, że rozważane jest zwolnienie oszczędzających na cele mieszkaniowe na indywidualnych kontach z tzw. podatku Belki, bądź też włączenie ulg podatkowych. "Jest kilka instrumentów, które rozważamy w tej chwili" - mówił.
"Chcemy tę ustawę (o indywidualnych kontach - PAP) uchwalić w 2017 roku, więc mamy jeszcze trochę czasu, żeby dopracować szczegóły" - powiedział wiceminister. Zgodnie z założeniami resortu w 2018 r. Polacy mogliby rozpocząć oszczędzanie, a w 2019 r. wypłacane byłyby już pierwsze premie.
Jak wskazywał Smoliński, środki na wsparcie finansowe Indywidualnych Kont Mieszkaniowych miałyby pochodzić z budżetu państwa. Pytany o wysokość kosztów dla budżetu, zaznaczył, że w tej kwestii potrzebne są symulacje dotyczące kształtowania się wypłacanych premii oraz decyzja ministra finansów. "Prowadzimy w tej chwili analizy" - powiedział. Zaznaczył, że w kwestii symulacji kosztów związanych z wypłatą premii Polska korzysta zwłaszcza z doświadczeń Czechów, Słowaków czy Węgrów, w których działają kasy mieszkaniowe.
Jak dodał Smoliński, wypłata pierwszych premii od 2019 r. wynika z możliwości budżetu państwa - do 2018 r. z rezerwy celowej w wysokości ponad 700 mln zł finansowany jest program Mieszkanie dla Młodych. Program miał charakter czasowy, a po 2018 r. przez 5 lat pozostaną zobowiązania budżetu związane z wypłatami na trzecie lub kolejne wychowywane w rodzinie dziecko - ale w znacznie mniejszej wysokości. Według Smolińskiego, większość ze środków przeznaczanych na program Mieszkanie dla Młodych będzie można wykorzystać od 2019 r. na dopłaty do premii. "W początkowym okresie zakładam, że to będzie mniej niż 700 milionów tych dopłat, i z roku na rok to będzie rosło" - zapowiedział.
Wiceminister podkreślił, że planowany system to "konta oszczędnościowe" na cele mieszkaniowe, a nie "kasy oszczędnościowe". "Kasy mają na celu udzielanie kredytów. My nie chcemy zachęcać mało zamożnych osób do zaciągania wieloletnich kredytów" - wyjaśnił. "Chcemy pomagać osobom średnio zamożnym, żeby zgromadziły oszczędności i wykorzystywały je w dowolny sposób na cele mieszkaniowe: nie tylko zakup mieszkania czy budowę domu, ale także partycypację w TBS, czy wkład budowlany. Resort rozważa także opcję, aby oszczędności mogły być przekazywane na remont mieszkania" - podsumował.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Smoliński: W Polsce należałoby budować ok. 300 tys. nowych mieszkań rocznie