Tomasz Siemoniak (PO) w "Faktach po Faktach" odpierał zarzuty swego następcy, że rząd PO-PSL pozostawił Polskę "bezbronną". Nazwał słowa Antoniego Macierewicza haniebnymi i krzywdzącymi.
Obecny szef MON oskarżył rządy koalicji PO-PSL o to, że pozostawiły Polskę "bezbronną", a siły zbrojne nie były w stanie zapewnić bezpieczeństwa całego terytorium Polski.
Czytaj też: Audyt rządów PO-PSL, Macierewicz: Siły zbrojne nie zapewniały bezpieczeństwa RP
Siemoniak nazwał te słowa haniebnymi i krzywdzącymi.
- Czy to były poważne zagrożenia, które można było w kilka miesięcy zniwelować? Czy przybyło żołnierzy, sprzętu? Na ołtarzu polityki i krótkiego show jest kładziona prawda i elementarna przyzwoitość - stwierdził w TVN24, nawiązując do zapewnienia Antoniego Macierewicza, że jego resort zdążył uporać się z zaniedbaniami.
Polityk PO odniósł się do zarzutu, że większość polskich wojsk skoncentrowano na zachodzie kraju, pozostawiając wschodnią granicę bez obrony. - Mamy strukturę odziedziczoną po 70 latach taką, że wojsko jest generalnie na zachodzie Polski, a garnizony wschodnie były zawsze słabsze. Natomiast z punktu widzenia operacyjnego ważne jest gdzie wojsko się znajdzie w czasie zagrożenia, a nie gdzie są koszary - tłumaczył Siemoniak.
Jako nieprawdziwy uznał kolejny zarzut ministra Macierewicza, że zakupy uzbrojenia dla polskiej armii wspierały głównie wzrost gospodarczy innych państw, m.in. Niemiec i Francji.
Dodał na koniec, że nie boi się pogróżek o konsekwencjach karnych. - Wiele z tych spraw, o których mówi minister Macierewicz, ma bardzo proste wyjaśnienie. Tylko to wyjaśnienie by naruszało tajemnicę państwową i tego zrobić nie można. Dziwię się, że Macierewicz tę granicę przekracza - stwierdził Siemoniak.
Czytaj też: Siemoniak do Macierewicza: Insynuacje, półprawdy i pomyłki