XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Radosław Sikorski: Nie zajmowałem się organizacją wizyty z 10 kwietnia 2010 r.

Radosław Sikorski: Nie zajmowałem się organizacją wizyty z 10 kwietnia 2010 r.
Były szef MSZ Radosław Sikorski. (fot.:PO/flickr.com/CC BY-SA 2.0)

Jako szef MSZ nie zajmowałem się organizacją wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. Prowadziłem politykę zagraniczną, a nie organizacyjną - zeznał Radosław Sikorski w procesie Tomasza Arabskiego i innych ws. niedopełnienia obowiązków przy organizacji tej wizyty.

• Radosław Sikorski potwierdził swe zeznania ze śledztwa, kiedy mówił, że odradzał prezydentowi Kaczyńskiemu wyjazd do Katynia.

• Jak powiedział, wizyta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu nie była wizytą oficjalną.

• Pytany o charakter wizyty, powiedział, że "zręcznym określeniem" tej wizyty była "pielgrzymka".

• Ciąg dalszy procesu - 26 kwietnia.

Były szef dyplomacji w rządzie Donalda Tuska zeznawał jako świadek w procesie Arabskiego i innych urzędników, oskarżonych w trybie prywatnym przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji tej wizyty prezydenta.

Zapewniał, że nie miał żadnej wiedzy w kwestii organizacji wizyty, gdyż "techniczne kwestie odbywają się pięć szczebli poniżej szczebla ministra". Dodał, że o tym, że prezydent chce jechać do Katynia dowiedział się najprawdopodobniej pod koniec stycznia lub w lutym 2010 r. - i to nieoficjalnie. Zeznał, że dochodziły do niego informacje, że Kaczyński chce wygłosić w Katyniu "ważne, pojednawcze w tonie przemówienie".

"W tamtych latach polityką Polski była europeizacja Rosji" - zaznaczył mówiąc o kontekście wizyty w polityce międzynarodowej. Dodał, że pojednanie z Polską było wtedy postrzegane przez niego jako warunek zbliżenia Rosji do UE. Jak zaznaczył uważał, że kolejnym z akcentów tej polityki "powinna być ważna wizyta głowy państwa polskiego, prezydenta Polski w Rosji".

Sikorski potwierdził swe zeznania ze śledztwa, kiedy mówił, że odradzał prezydentowi Kaczyńskiemu wyjazd do Katynia - uważał bowiem, że "dublowanie wizyt premiera i prezydenta nie służy wizerunkowi państwa polskiego, szczególnie wobec tak trudnego partnera jak Rosja". Sugerował też wtedy, że "właściwym uzupełnieniem spotkania premierów Polski i Rosji w Katyniu byłaby wizyta prezydenta na grobach w Charkowie oraz jego udział w defiladzie w Dzień Zwycięstwa w Moskwie". Zarazem Sikorski zeznał, że w chwili, gdy prezydent podjął decyzję o wylocie do Katynia, zarówno publicznie, jak i urzędowo zapewniał, że MSZ udzieli mu wszelkiej pomocy.

Pytany o współpracę w przygotowaniu wizyt między poszczególnymi organami państwa - w tym MSZ, odparł, że "były próby unormowania sposobu identyfikowania i uzgadniania od strony politycznej wizyt najważniejszych osób w państwie" polegające na tym, aby wizyty te odzwierciedlały linię polskiej polityki zagranicznej. Przyznał, że "w warunkach kohabitacji" między obozem prezydenckim a rządowym "te próby i procedury nie zawsze się udawały".

Zeznał też, że za sprawy relacji z Federacją Rosyjską odpowiadał wiceszef MSZ Andrzej Kremer, który zginął w katastrofie smoleńskiej. "Moja ogólna dyrektywa była taka, żeby tej pomocy udzielać tak jak zawsze" - powiedział Sikorski.

"Nic mi nie wiadomo o jakimkolwiek rozdzielaniu wizyt" - tak odpowiedział na pytanie pełnomocnika oskarżycieli prywatnych mec. Stefana Hambury. "Zajmowałem się polską polityką zagraniczną; wizyta w Katyniu to nie było coś nowego. To była jedna z wielu takich wizyt; byłem przekonany, że MSZ poradzi sobie z nią tak, jak w przeszłości" - zeznał b. szef MSZ.

"Czy rutyna w takich sprawach mogła doprowadzić do nieodpowiedniego jej przygotowania?" - indagował mec. Hambura, pytając, czy świadek kontrolował w tym zakresie Kremera. "To bardzo hipotetyczne pytanie" - odparł Sikorski. "Rozmawialiśmy z panem Kremerem o aspektach politycznych; nie było potrzeby rozmowy o kwestiach organizacyjnych" - dodał.

Sąd uchylał, jako nie związane z zarzutami wobec oskarżonych lub "złośliwe", niektóre pytania mec. Hambury, który pytał m.in. o awarię skrzynek mailowych w MSZ w dniu katastrofy. "Pan prezydent został opuszczony przez urzędników" - dodał mec. Hambura, który pytał też świadka, czy powiodła się "europeizacja Rosji". To pytanie sąd też uchylił.

Mec. Hambura pytał też o charakter wizyty L.Kaczyńskiego w Katyniu. Sikorski odparł, że "zręcznym określeniem" tej wizyty była "pielgrzymka". Dodał, że nie była to wizyta oficjalna, bo podczas niej gość odbywa rozmowy z najważniejszymi osobami w danym państwie; w jego opinii nie była to też wizyta państwowa.

Pytany przez sąd, czy przygotowanie tej wizyty, która nie była ani państwowa, ani oficjalna, przebiegało inaczej niż takich właśnie wizyt, Sikorski odparł: "Wizyty państwowe planuje się ze znacznie większym wyprzedzeniem; tu czas był oczywiście krótszy".

Świadek był pytany także o trudności, na jakie napotkała tzw. polska grupa przygotowawcza, która w końcu marca udała się do Rosji w celu przygotowania i omówienia ze stroną rosyjską obu wizyt w kwietniu 2010 r. "Federacja Rosyjska jest trudnym partnerem. Trudności w uzgodnieniach, co do szczegółów wizyt mamy nawet z najbliższymi sojusznikami, a co dopiero z partnerem, który nie zawsze jest nam przyjazny. Dla mnie więc takie zgrzyty, czy po prostu różnice zdań, podczas przygotowania do wizyt miały miejsce przy prawie każdej wizycie" - mówił Sikorski.

Nie przypominał on sobie, aby otrzymał informacje o problemach zgłaszanych w związku z wizytą tej grupy przygotowawczej. "Najlepszą rękojmią tego, że wszystko było zapięte na ostatni guzik było to, że wiceminister Kremer wziął udział w obu wizytach (7 kwietnia z Tuskiem i 10 kwietnia -red)" - powiedział.

"MSZ pełnił rolę usługową, bo ranga urzędu prezydenta oznaczała, że on się nie komunikował rutynowo z obcymi placówkami" - powiedział Sikorski, odnosząc się do kwestii notyfikacji wizyty z 10 kwietnia. Dodał, że Kremer nie zdecydowałby o tej notyfikacji "bez twardego uzgodnienia" z przedstawicielem Kancelarii Prezydenta.

Sikorski nie potrafił powiedzieć, dlaczego dopiero 15 marca przesłano MSZ prośbę o niezwłoczne notyfikowanie stronie rosyjskiej wizyty prezydenta 10 kwietnia. Dodał, że tę prośbę Pałacu Prezydenckiego polecił "natychmiast wykonać". Pytany przez sąd o tę zwłokę, Sikorski odparł, że "nigdy nie można założyć, że druga strona zawsze będzie spełniała nasze prośby". Dodał, że w reakcji na niespełnienie takiej prośby można albo odwołać wizytę, albo "grać jej odłożeniem". "Złożenie noty jest oficjalnym potwierdzeniem, że coś będzie miało miejsce" - podkreślił.

B. szef MSZ "nie miał pojęcia" o problemach związanych z przekazywaniem stronie polskiej tzw. kart podejścia do lotniska w Smoleńsku.

Zeznał, że o katastrofie dowiedział się, gdy "był u siebie na wsi"; zadzwonił do niego szef departamentu MSZ. "Nagrania moich rozmów są w domenie publicznej i pokazują dramatyzm tamtych chwil" - dodał. "Uważałem że moim obowiązkiem było poinformowanie o katastrofie najwyższych władz państwowych, premiera, ministra obrony. Z własnej inicjatywy poinformowałem także pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego" - mówił świadek. "Chciałbym podkreślić, że ta sprawa nie jest dla mnie neutralna" - mówił Sikorski. Dodał, że znał 80 proc. osób na pokładzie - "niektóre z nich uważałem za przyjaciół, sam miałem zaproszenie na pokład". "Nie było zwyczaju, abym jako szef MSZ towarzyszył w wizytach prezydenta" - tak tłumaczył, czemu z niego nie skorzystał.

Jedno z pytań dotyczyło Tomasza T. (b. agenta służb PRL, ówczesnego szefa wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie, w randze ambasadora tytularnego; zeznawał już w procesie). W moskiewskiej ambasadzie objął on swe obowiązki w lutym 2010 r. Sikorski zeznał, że "gdy wyjeżdżał on do Moskwy, tak jak wtedy, gdy był awansowany, przez moją poprzedniczkę jeszcze, na ambasadora tytularnego" nie miał świadomości jego przeszłości z PRL. "Wyjazd pana ambasadora tytularnego do Moskwy nie miał związku z wizytami premiera i prezydenta, natomiast odbył się na prośbę tzw. instytucji zewnętrznej, jak to mówimy w żargonie MSZ, a wszyscy inteligentni ludzie zrozumieją, co mam na myśli" - powiedział.

"Mam nadzieję, że moje złożone pod przysięgą zeznania przyczynią się do tego, aby ci, którzy jeszcze mają wątpliwości co do tragicznego wypadku w Smoleńsku, tych wątpliwości się pozbyli i abyśmy wreszcie mogli godnie pamiętać naszych rodaków i naszych przyjaciół, bez wprowadzania polityki do tego tragicznego zdarzenia" - powiedział na koniec Sikorski dziennikarzom. Nie odpowiadał na pytania.

Hambura powiedział mediom, że "pod takim ministrem aparat urzędniczy abdykował; pan minister niewiele wiedział, niewiele mógł, robił tzw. europeizację Rosji - jakim wynikiem się zakończyła, to widzimy". Według adwokata, "jeśli ktoś przygotowuje pielgrzymkę, to nie przygotowuje wizyty pierwszego obywatela RP - to pokazuje arogancję władzy". "Minister spraw zagranicznych nie wywiązał się ze swoich obowiązków" - podsumował.

Ciąg dalszy procesu - 26 kwietnia.

 

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News
×

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Radosław Sikorski: Nie zajmowałem się organizacją wizyty z 10 kwietnia 2010 r.

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!