• Wojewoda opolski i prezydent Opola przekonują, że powiększenie obszaru miasta przyniesie korzyści całemu regionowi, nie tylko jego stolicy.
• Decyzję rządu krytykują politycy PSL i samorządowcy, uznając ją za atak władzy centralnej na samorządową i lekceważenie opinii mieszkańców.
Decyzję krytykuje też Mniejszość Niemiecka, której przedstawiciele zapowiedzieli skargę do Trybunału Konstytucyjnego oraz Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Samorządowcy z mniejszości są we władzach podopolskich gmin.
Rząd we wtorek (19 lipca) przyjął rozporządzenie, zgodnie z którym z początkiem przyszłego roku powierzchnia Opola ma zwiększyć się o ponad 5 tys. hektarów (do blisko 15 tys. ha), kosztem sołectw z podopolskich gmin: Dąbrowy, Dobrzenia Wielkiego, Komprachcic i Prószkowa. Liczba mieszkańców Opola powiększy się o 9,4 tys. osób, do ok. 128,3 tys. Przeciwko powiększeniu powierzchni Opola protestowali samorządowcy i część mieszkańców podopolskich gmin.
W czasie środowego (20 lipca) posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przed siedzibą MSWiA w Warszawie przeciwko decyzji rządu protestowało ok. 500 mieszkańców graniczących z Opolem gmin.
Przedstawiciel komitetu "Tak dla samorządności" Piotr Libawski powiedział w środę PAP, że decyzja rządu uderza "w podstawy samorządności". - Rząd premier Beaty Szydło miał słuchać ludzi, a nasz głos totalnie zlekceważono. Nie pogodzimy się z tym. Nie chcemy być traktowani przedmiotowo - dodał.
Inny uczestnik środowego protestu Tomasz Czirnia podkreślił, że konsultacjach społecznych 99,7 proc. mieszkańców było przeciw poszerzeniu granic Opola o ich miejscowości, jednak ich głos "nie został usłyszany". - Tak wygląda demokracja w Polsce - ocenił.
Wiceszef MSWiA Sebastian Chwałek podkreślił w środę (20 lipca), że rząd wydając rozporządzenie działał zgodnie z obowiązującymi przepisami i na wniosek samorządu, czyli prezydenta Opola. Według niego na temat zmian granic Opola zostało "stworzone wrażenie konfliktu".
- Myślę, ze wszystkim powinno nam zależeć na tym, aby sytuacja uspokoiła na terenie tych gmin - zaznaczył wiceszef MSWiA. - Mam nadzieję, że mieszkańcy, czy ewentualnie samorządowcy zmienią swoje nastawienie - dodał.
Inicjator powiększenia, prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski zadeklarował gotowość do rozmów z samorządowcami z włączanych do miasta terenów na temat potencjalnych rekompensat dla gmin, których budżety ucierpią na zmianie; jego zdaniem takie rekompensaty mogą być rozłożone w czasie.
- Zadeklarowałem, że stosowna i konieczna rekompensata zostanie gminom udzielona z budżetu miasta Opole, ale trzeba usiąść do rozmów, a nie koncentrować się na wyprowadzaniu ludzi na ulicę (…). Zdaję sobie sprawę, że ta zmiana wpływa również na poziom dochodów i kształt budżetów samorządów, więc jestem cały czas otwarty, żeby usiąść do rozmów i takie pieniądze z budżetu miasta przekazać - powiedział prezydent miasta.
Dzięki powiększeniu granic do budżetu Opola - według Wiśniewskiego - wpłynie z podatków kilkadziesiąt milionów złotych więcej. Prezydent podkreślił jednak, że wraz ze środkami i majątkiem Opole przejmie też zadania do realizacji. Zaznaczył, że przejmowany w wyniku powiększenia miasta majątek samorządów ościennych gmin jest majątkiem publicznym, należącym do Skarbu Państwa. Wiśniewski podtrzymał wcześniejsze deklaracje zawarte w zaproponowanym mieszkańcom włączanych do miasta sołectw Kontrakcie społecznym. Na włączonych do Opola terenach ma być utrzymana najniższa stawka podatku od nieruchomości, niższa niż w "starym" Opolu.
- Nie chcę bagatelizować protestów, ich skali czy głosów mieszkańców, ale wiem, że one są oparte na pewnym fałszu. Tych ludzi od paru miesięcy ktoś próbuje przekonywać, że będą likwidowane ich miejsca pracy, zamykane szkoły, likwidowane remizy; można odnieść wrażenie, że nastąpi armagedon, wejdzie miasto i zwinie asfalt czy zabierze oświetlenie - to jest totalnym kłamstwem, na którym zbudowano wielkie emocje wśród tych ludzi; zupełnie niepotrzebnie - ocenił.
Wiśniewski zapewnił, że dla mieszkańców włączanych do miasta sołectw zmiana będzie niewielka, m.in. będą obierać prawa jazdy i dowody osobiste w Opolu, zamiast w danych gminach. Według niego, wielu mieszkańców tych sołectw pracuje w Opolu, część ma bliżej do miasta niż do starostwa czy urzędu obecnej gminy.
PSL i samorządowcy krytykują pomysł
Decyzja rządu o powiększeniu Opola spotkała się z krytyką PSL oraz samorządowców. Poseł PSL Piotr Zgorzelski powiedział w środę na konferencji prasowej, że ta decyzja to "bezprzykładny atak władzy centralnej na władzę samorządową, na jej suwerenność".
- Złamano wszelkie zasady i dobre obyczaje, funkcjonujące dotychczas w państwie prawa. Nie licząc się z protestami obywateli, dokonano zajęcia gmin, wokół miasta Opole, po to, aby wzbogacić budżet miasta o blisko 100 mln zł rocznie - podkreślił.
Zgorzelski zaapelował do premier Beaty Szydło, aby zmieniła zdanie w sprawie powiększeniu obszaru Opola. Jak ocenił, decyzja rządu pozbawia podopolskie gminy możliwości funkcjonowania. - To hybrydowa wojna z samorządami - przekonywał poseł ludowców.
Zdaniem marszałka woj. mazowieckiego Adama Struzika (PSL), decyzja rządu to poważne naruszenie procedur demokratycznego prawa, ponieważ Rada Ministrów - przy podejmowaniu decyzji - nie zasięgnęła formalnej opinii Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Jak zauważył, mieszkańcy podopolskich gmin opowiedzieli się zdecydowanie przeciwko powiększeniu obszaru Opola.
- To są decyzje o charakterze autokratycznym, nie uwzględniające zasad współżycia społecznego (...) prosimy panią premier o refleksję - powiedział Struzik.
Podczas środowych (20 lipca) obrad Komisji Wspólnej wtórował mu przedstawiciel Związku Powiatów Polskich Grzegorz Kubalski, który zaznaczył, że wydanie rozporządzenie przez rząd z pominięciem opinii Komisji oznacza naruszenie jej ustawowych uprawnień. - My, jako strona samorządowa o tym, że Rada Ministrów podjęła tę decyzję, dowiedzieliśmy się de facto z mediów - dodał.
Przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Marek Olszewski oświadczył, że jego związek stanowczo protestuje przeciwko przyłączaniu obszarów wiejskich do miast wbrew woli mieszkańców. - Miasta nie mogą rozwijać się kosztem gmin wiejskich (...) ta agresja budzi ogromne emocje, jest nikomu niepotrzebna. Miasto Opole może się rozwijać nie anektując przyległych sołectw - podkreślił.
Jego zdaniem decyzja rządu spowoduje, że gminy podopolskie stracą podstawy ekonomiczne. - Położenie na szali interesów miasta i interesów gmin wiejskich jest niestosowne - przekonywał Olszewski.
Poseł mniejszości niemieckiej Ryszard Galla (niezrz.) ocenił, że decyzja rządu narusza konwencję Rady Europy o ochronie praw mniejszości narodowych i etnicznych oraz ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych. - Ta decyzja zmienia proporcje mniejszości. Jeśli ta decyzja będzie utrzymana, to będziemy składali skargę do Trybunału Konstytucyjnego, ale także do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości - zapowiedział.
Z krytyką nie zgadza się wiceminister sprawiedliwości, opolski poseł, Patryk Jaki. - Konsultacje na ten temat toczą się w Opolu od ponad pół roku. Każdy już powtarza te same argumenty. W przypadku żadnej innej tego typu procedury konsultacje nie trwały tak długo. Zarzut o ich braku jest absurdalny - powiedział Jaki.
Według niego, KWRiST na poprzednim posiedzeniu dała możliwość wydania opinii w tej sprawie podkomisjom, które miały pozytywne zdanie ws. powiększenia Opola. Jaki zaznaczył też, że w żadnej z gmin nie została wydana decyzja o referendum, żeby mieszkańcy mogli się wypowiedzieć na temat zmian.
- Opinie na temat przyłączenia są podzielone. Z badań, które były przeprowadzane na tym terenie przez wiarygodne instytuty sondażowe wynika, że podział jest pół na pół, jeżeli chodzi o przyłączany obszar. Jeżeli chodzi o Opole, tam jest zdecydowane poparcie - powiedział Jaki.
Wiceminister sprawiedliwości zaznaczył, że nie ma możliwości, aby rząd wycofał się z decyzji. - Została ona podjęta i jest ostateczna - stwierdził.
Wojewoda opolski Adrian Czubak, który wcześniej pozytywnie zaopiniował wniosek władz Opola o zmianę granic miasta, w środę (20 lipca) ocenił, że decyzja rządu jest korzystna dla całego regionu, dla którego gospodarczy, kulturalny, czy akademicki potencjał Opola jest siłą napędową.
- Powiększenie miasta ma wymiar ponadregionalny, zmiana granic jest w interesie publicznym. Mam nadzieję, że ta szansa dla Opola i całego województwa zostanie dobrze wykorzystana przez miasto, przez prezydenta, radnych i wszystkich mieszkańców - powiedział wojewoda, wskazując na rolę władz miasta w dalszym przekonywaniu mieszkańców włączanych do Opola terenów o korzyściach płynących z tej decyzji także dla nich.
- Prosiłem strony, aby na spokojnie zaczęli rozmawiać, przekonywać, że naprawdę korzyści muszą być obopólne i z tego procesu administracyjnego wszystkie strony muszą wyjść na plus. Z mojej strony mogę zagwarantować, że będę aktywnie włączał się, aby strony usiadły rozmawiały - o przyszłości, o korzyściach, a nie o tematach sprzed kilku dni czy tygodni - dodał Czubak, według którego decyzja rządu powinna zamknąć etap dyskusji o samym połączeniu i otworzyć dyskusję o współpracy, dzięki której będzie można wykorzystać związaną z powiększeniem szansę.
Prezydent Opola przekona do poszerzenia granic?
- Teraz przede wszystkim władze Opola muszą wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności i udowodnienia wszystkich składanych deklaracji, które są bardzo dobre i celowe - dodał wojewoda, przypominając zapewnienia prezydenta Opola, że na włączonych do miasta terenach nie będą likwidowane szkoły, miejsca pracy czy placówki użyteczności publicznej. Czubak zadeklarował wsparcie dla procesu powiększenia miasta, w ramach swoich kompetencji.
Prezydent Wiśniewski podkreśla korzyści płynące z powiększenia miasta np. w sferze pozyskiwania inwestorów (miasta chce m.in. uzbroić nowe tereny inwestycyjne w pobliżu autostrady A4) czy rozwoju budownictwa mieszkaniowego (obecnie w Opolu trudno o miejsce na budowę domu ze względu na tereny zalewowe oraz służące górnictwu margli); samorząd chce też w większym stopniu wspomagać opolskie uczelnie, licząc, że skłoni to młodych ludzi do pozostania w mieście i zahamuje kryzys demograficzny w regionie. Zapowiedział rozwój służącej mieszkańcom infrastruktury, np. sportowej czy rekreacyjnej, na włączonym do miasta obszarze. Przywołał przykład Rzeszowa, którego powiększenie przyniosło korzyść miastu i okolicom.
- Mamy jeszcze pół roku do zmiany granic. Jestem przekonany, że w tym czasie zdążymy przekonać mieszkańców (włączanych do miasta gmin - PAP) do tego, że nie mają się czym martwić, że przed nami dobre perspektywy rozwoju" - podsumował prezydent.
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: PSL i samorządowcy krytycznie o powiększeniu Opola