Kiedy przejmowałam nadzór nad sprawą Amber Gold w 2011 r., był już powołany biegły i nie było okoliczności, by występować o przejęcie tej sprawy do Prokuratora Okręgowego - mówiła prok. Marzanna Majstrowicz podczas przesłuchania przed sejmową komisją śledczą.
Podczas przesłuchania Jarosław Krajewski (PiS) pytał, kiedy po raz pierwszy zapoznała się ona z aktami sprawy dotyczącej Amber Gold oraz czy nie miała może wątpliwości, że sprawą tą powinna zajmować się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
"Pierwszy raz, z aktami podręcznymi tego postępowania, zapoznałam się ze sprawą 15 marca 2011 r. W tym czasie akta główne znajdowały się w Komendzie Miejskiej Policji w Gdańsku" - poinformowała Majstrowicz.
Dodała, że kiedy objęła funkcję prokuratora rejonowego Gdańsk-Wrzeszcz sprawa Amber Gold była zadekretowana na prok. Barbarę Kijanko.
"Zagrożenie tutaj w tym wypadku było karą do 3 lat pozbawienia wolności i grzywną. Dochodzenie nie wymagało nawet prowadzenia śledztwa" - mówiła.
"Na tym etapie, kiedy zapoznawałam się z aktami podręcznymi, biegły był już powołany; na tym etapie nie było okoliczności, aby występować do Prokuratora Okręgowego, by przejął tę sprawę" - oceniła Majstrowicz.
Prokurator dodała, że powołany biegły był jedynym biegłym w Gdańsku, "który zgodził się podjąć wydania opinii" ws. Amber Gold.
Zaznaczyła jednocześnie, że tego typu sprawę nadzorowała po raz pierwszy w karierze.
Krajewski dopytywał, czy ze względu na skomplikowany charakter sprawy Amber Gold nie było wskazane przygotowanie "planu czynności dochodzenia".
"Na tym etapie był powołany biegły i od tej opinii, która miała być wydana ewentualnie byłoby wskazane stworzenie czynności dowodowych" - odparła Majstrowicz.
Majstrowicz powiedziała, że od początku, od kiedy zapoznała się ze sprawą Amber Gold - z aktami podręcznymi sprawy zapoznała się w marcu 2011 r. - widziała, że jest to sprawa nietypowa; zapewniła, że od początku interesowała się nią i niepokoiła. "W listopadzie już informowałam prokuratora okręgowego, że mamy taką sprawę, że ta sprawa jest obszerna, że w bardzo szybkim czasie rośnie lista klientów tej firmy. Jak zapoznawałam się ze sprawą to było ok. 500, tak już następnego roku, było to już sześć tysięcy" - powiedziała Majstrowicz.
Odpowiadając na pytania posła Marka Suskiego (PiS) powiedziała, że wielokrotnie rozmawiała z prokurator referent sprawy Barbarą Kijanko, że zabezpieczanie dokumentów ws. Amber Gold idzie wolniej niż powinno się to odbywać.
Suski powiedział, że "tak naprawdę prok. Kijanko sama sobie to postępowanie jakby +zdestruowała+ poprzez powołanie na świadka biegłego. "Czy w związku z tym nie myślała pani, żeby przekształcić postępowanie w śledztwo. Też te odmowy dostępu do dokumentów w Amber Gold, to wszystko powinno nasunąć tego typu myśl" - stwierdził poseł.
"Nie myślałam, żeby to przekształcić" - powiedziała Majstrowicz. Zaznaczyła, że była w kontakcie z prok. Kijanko, która "cały czas była w kontakcie zarówno z panią Tomaszewską prowadzącą to postępowanie w Komendzie Miejskiej Policji, jak również biegłym".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prok. Majstrowicz: Nie było powodu, by Prokurator Okręgowy przejął sprawę Amber Gold