- Wolałbym, by podwyżki zaproponowane przez PiS dostały osoby, które faktycznie prezentują wysoki poziom merytoryczny i służą jak najlepiej polskiej racji stanu. Tak jednak często nie jest. Dlatego budzi się mój sprzeciw w kontekście podwyżek dla rządu i parlamentarzystów - mówi w rozmowie z Parlamentarny.pl Rafał Witold Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
PiS chce podnieść wynagrodzenia najważniejszym urzędnikom w państwie. Nie wiadomo na razie o ile, bo wcześniejszy projekt, zgodnie z którym wynagrodzenie szefowej rządu miało wzrosnąć o prawie 8 tys. zł, został wycofany. PiS zapowiada już nowe podwyżki. Nie dostaną ich parlamentarzyści, a wysokość pozostałych zostanie ograniczona. To słuszna decyzja?
Rafał Witold Górski: - Z punktu widzenia wizerunku PiS na pewno. Chciałbym jednak, aby dyskusji o tej podwyżce towarzyszyły jednocześnie prace nad rozwiązaniami systemowymi związanymi z pracą polityków, w szczególności posłów. Jestem za podwyżką, ale w sytuacji, kiedy równolegle dyskutujemy o wykonywanych obowiązkach, o tym w jaki sposób posłowie pracują.
Odpowiedź wydaje się prosta. Parlamentarzyści mają obowiązek reprezentowania wyborców w Sejmie i w Senacie RP. Wyborcy nie mają możliwości ocenienia czy odwołania posła w trakcie trwania kadencji, nawet jeśli leniuchuje.
- No właśnie. Nikt praktycznie nie rozlicza ich z tego, co robią. Oni tymczasem raczej rzadko, z wyjątkiem ważnych głosowań, zasiadają dłużej w ławach sejmowych podczas obrad. To pierwsza kwestia. Druga z tym związana, to strony internetowe posłów. Właściwie nie są aktualizowane. Wyborca nie może się dowiedzieć, co taki poseł robi. Podwyżka - zgoda, ale wtedy, kiedy zostaną zaprezentowane jakieś rozwiązania, choćby internetowe, które pozwalałyby śledzić rezultaty pracy posłów. Tego w tej chwili nie ma.
Proponując podwyżki w sytuacji, kiedy nie ma żadnych rozwiązań systemowych co do oceny jakości pracy posłów i senatorów, nie dziwię się obywatelom, że są zdenerwowani czy wkurzeni.
To są osoby wskazane przez wyborców. To oni dali im przepustkę także do podejmowania takich decyzji.
- Właśnie. Kolejna kwestia, to poziom merytorycznej wiedzy posłów. Wyborcy z reguły niewiele o wybieranych wiedzą. Głosują z reguły na partię, która im się najbardziej podoba.
Prowadząc kampanię związaną z TTIP, czyli o negocjacjach o wolnym handlu przez Atlantyk, spotykaliśmy posłów, którzy jeszcze w styczniu nie wiedzieli, co to są za umowy. A są to negocjacje transatlantyckie między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi i Kanadą, które jeśli zostaną podpisane, mogą mieć wpływ na każdy aspekt naszego codziennego życia.
Czytaj też: Ile będą zarabiać prezydent, premier i ministrowie po podwyżkach
Jeżeli posłowie nie orientują się w tym, co się dzieje na poziomie geopolityki na świecie, a są to wydarzenia, które mają znaczący wpływ na nasz kraj, to budzi się mój sprzeciw w kontekście podwyżek dla nich.
Takich pieniędzy wielu pracujących za najniższą pensję może rzeczywiście pozazdrościć. Ale są to najważniejsze osoby w Polsce. Czy ich pensje nie muszą być ustalane według innych kryteriów? PiS twierdzi, że za dotychczasowe pieniądze nie ściągnie do administracji państwowej fachowców, którzy na rynku komercyjnym zarabiają znacznie więcej.
- Wtedy nie miałbym na ten temat uwag krytycznych. Niestety, w tej chwili zarówno rozliczanie posłów z pracy, jak i kwestia związana z prezentowanym przez nich poziomem merytorycznym budzi wątpliwości wielu ludzi.
KOMENTARZE (4)
Do artykułu: Prezes Górski: Podwyżki daje się za pracę. W praktyce nikt nie rozlicza parlamentarzystów