- To będzie bardzo ciężki rok, zwłaszcza jeśli chodzi o politykę międzynarodową. Imperialna, agresywna polityka Rosji, kryzys na Bliskim Wschodzie, kryzys związany z Państwem Islamskim, terroryzm, uchodźcy, kryzys finansowy w Europie, kryzys idei europejskiej, wybory w wielu krajach i zagadka, jak będzie wyglądać polityka amerykańska. Do tego dochodzi ekipa rządowa, która nie rozumie współczesnych wyzwań, która fałszywie ocenia sytuację Polski – mówił w rozmowie z Parlamentarny.pl Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej, wiceprzewodniczący PO.
Pominął zupełnie Andrzeja Dudę, który był głównym gospodarzem Szczytu, prezydenta Komorowskiego, który przecież zaprosił Szczyt do Polski, poprzednich ministrów spraw zagranicznych i obrony, szefów Sztabu Generalnego WP i wielu innych ludzi, którzy pracowali nad powodzeniem Szczytu NATO w Warszawie nie przez parę miesięcy przed jego otwarciem, ale przez wiele lat wcześniej.
Niewątpliwie Szczyt przyniósł pozytywne rezultaty dla Polski, jednak po odtrąbieniu jego propagandowego sukcesu rząd spoczął na laurach, a jego kolejne działania spowodowały, że pozycja Polski w Europie i w świecie zaczęła się pogarszać.
- Prawda jest taka, że przez miniony rok sekretarz obrony USA nie przyjął Macierewicza w Pentagonie. Nigdy wcześniej tak się jeszcze nie zdarzało, by w pierwszym roku po objęciu stanowiska polski minister obrony tam nie był.
To najlepiej pokazuje międzynarodową pozycję Macierewicza i jest to niepokojące, ponieważ na bezpieczeństwo pracuje się latami i teraz przez lata będziemy ponosić skutki nieodpowiedzialnych rządów, wypowiedzi obniżających wiarygodność Polski, jak chociażby słynna już deklaracja Macierewicza o Mistralach przekazanych Rosjanom za dolara.
Odbiło się to szerokim echem na świecie, ponieważ jest to niesłychane, by minister z trybuny sejmowej wygłaszał tego rodzaju niezgodne z prawdą opinie. Potem nie tylko nie odwołał swoich słów, ale nawet nie przeprosił za wygadywane niedorzeczności. To jest chyba nawet gorsze niż sam fakt popełnienia błędu.
- Uważam, że liczba ryzyk dotyczących światowego i europejskiego bezpieczeństwa rośnie. Mamy nowego amerykańskiego prezydenta. Jego stosunek do polityka bezpieczeństwa, gotowość do wykonywania zobowiązań, które wynikają z NATO jest wciąż jeszcze zagadką.
Różne są na ten temat sygnały. Od huraoptymizmu polityków PiS, który bierze się chyba z tego, że nie lubili Obamy za oficjalne zwrócenie im uwagi na nieprzestrzeganie zasad demokracji, gdy był w Warszawie na Szczycie NATO. Wciąż jednak może się okazać, że jest to radość absolutnie przedwczesna.
W przyszłym roku mamy serię wyborów w państwach europejskich, m.in. we Francji i Niemczech. Mamy wspomniany wcześniej Brexit, brak stabilności we Włoszech, nawet w Hiszpanii, gdzie przez rok mieliśmy trwający kryzys związany z wyłanianiem rządu. Możliwe jest wzmocnienie działań antyatlantyckich i prorosyjskich w szeregu partii państw członkowskich.
Tymczasem PiS ma rojenie, że z Węgrami czy Grupą Wyszehradzką coś zbuduje. Jesteśmy w bardzo niepewnej sytuacji, mamy niekompetentną, zakompleksioną, emocjonalną ekipę rządzącą, która pogarsza tylko sytuację.
Czy chce pan powiedzieć, że pod względem bezpieczeństwa sytuacja Polski niewiele się zmieni?
- Jestem pesymistą, bo widzę, jak pozycja Polski w świecie i Europie szybko maleje. Polska jest coraz mniej słuchana i coraz bardziej traci swoją pierwszoligową pozycję, jaką miała przez ostatnie lata. Coraz szybciej wraca do wizerunku nieobliczalnego kraju który, dlatego że duży i liczny, trzeba w jakiś sposób uwzględniać w europejskich działaniach, ale nie jest na tyle ważny, żeby koniecznie słuchać jego głosu.
Pod koniec 2016 r. minister Macierewicz zapowiedział, że kupimy kilka tysięcy dronów bojowych, armia wzmocniona zostanie w ciągu kilku lat ponad 50 tys. żołnierzami Obrony Terytorialnej. To realne podniesienie gotowości bojowej wojsk?
- Minister Macierewicz nie bardzo wie, co to są drony bojowe. Eksperci wykazali już wcześniej, że mówiąc o polskich dronach, minister miał na myśli tzw. amunicję krążącą. Drony zdolne przenosić uzbrojenie, korzystać z niego i wracać do bazy, to zupełnie coś innego. To jest jeden z elementów propagandy, którą minister Macierewicz najbardziej lubi i najczęściej wykorzystuje.
Obrona Terytorialna w wydaniu Antoniego Macierewicza to jakaś karykatura, która zabierze jedynie kilka miliardów złotych armii zawodowej, przeznaczonych na jej modernizację, na nowe etaty dla żołnierzy zawodowych, więc oceniam to przedsięwzięcie krytycznie. Minister Macierewicz nigdy niczego nie potrafił porządnie zorganizować do końca. To doskonały twórca chaosu.
I nie jest to tylko ocena polityczna. Podobnie oceniają te działania wysocy dowódcy, eksperci wojskowi. WOT to czysto propagandowy projekt, który zmarnuje mnóstwo pieniędzy i nie dziwię się, że wojsko jest temu przeciwne.
Przykładem choćby rezygnacja szefa Sztabu Generalnego gen. Mieczysława Gocuła, którą złożył ją w wyniku kontrowersji na tym tle czy dymisja gen. broni Mirosława Różańskiego z funkcji Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. To jeden z młodszych generałów, weteran z Iraku i Afganistanu. On także krytykował ideę tworzenia obrony terytorialnej jako piątego rodzaju sił zbrojnych.
W końcówce roku MON ogłosiło jednak sfinalizowanie kilku projektów.
- Część z nich jest kontynuowana. Kiedy pokazywano premier w Stalowej Woli podpisującą kontrakt na dostawę dywizjonowych modułów ogniowych „Regina”, zapomniano, że to decyzje poprzedniego rządu sprawiły, że ten program podpisano. Mógł on ruszyć do przodu w 2014 r. kiedy zapadła decyzja, żeby podpisać licencję z Koreańczykami na podwozie do armato - haubicy Krab, za co byliśmy krytykowani przez część związkowców i polityków.
Decyzja o wybraniu przez nas koreańskiego podwozia sprawdziła się i dzięki temu mamy „Kraba”, będziemy mieć „Raka”. Kontynuacją wcześniejszych umów jest też decyzja z zakupem pocisków manewrujących JASSM dla samolotów F-16, którą podpisaliśmy w grudniu 2014 r. Teraz rząd PiS podpisał kolejną umowę. To dobry kierunek.
Tam, gdzie mamy do czynienia z kontynuacją programów przez rządy PiS, tam jest dobrze. Natomiast tam, gdzie podjęto próby zdezawuowania projektów poprzedników, to tracony jest bezpowrotnie czas, albo tworzone jest kompletne zamieszanie, jak w obszarze śmigłowców czy obrony powietrznej, gdzie nikt nie wie czy będziemy kupować Patrioty czy jednak inne systemy. Chaos, chaos i jeszcze raz chaos. To główna cecha tych rządów.
Czytaj też: Będzie samorozwiązanie Sejmu? Terlecki: Nie ma żadnego powodu
Trzeba się zdecydować. Albo słuchamy ekspertów od obronności, albo propagandzistów, którzy robią różne rzeczy tylko po to, by budować sobie pozycję polityczną i wmawiać wszystkim, że dopiero Antoni Macierewicz stworzył w Polsce Obronę Terytorialną, co też oczywiście nie jest prawdą, bo ona istniała, była przewidziana na czas „W”, czyli czas wojny. W tym krzyku i nachalnej propagandzie o faktach i argumentach mało się dyskutuje.
Nieodpowiedzialne działania ministra Macierewicza, takie chociażby, jak w sprawie zakupu śmigłowców Caracal czy wypowiedzi o przekazaniu Rosjanom Mistrali naruszyły jedynie pozycje Polski w Europie i UE.
MON zapowiada, że śmigłowce też wkrótce trafią do wojska.
- Minister ma dziewięć różnych zapowiedzi w tym temacie. W Mielcu zapowiedział już że kupuje, następnego dnia w Łodzi podał już konkretne liczby, że w tym roku będą 2, potem 8, potem 11. Następnie, że będzie śmigłowiec polsko-ukraiński, potem, że ogłoszone jest jednak postępowanie z pilnej potrzeby operacyjnej. I teraz już zupełnie nikt nic nie wie, a sam Macierewicz mówi, że jego zapowiedzi o zakupie Black Howków nigdy nie były aktualne.
Konia z rzędem temu, kto wie na czym w tej sprawie stoimy bo eksperci są kompletnie zdezorientowani i kolejne zapowiedzi ministra budzą smutny śmiech. Rozmawiamy o poważnych rzeczach, a zrobiono z tego jedną wielką groteskę.
Co nas czeka w takim razie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo narodowe w 2017 r?
- Nie widzę przesłanek do optymizmu. Jedyny plus to realizacja od dawna przez Polaków oczekiwanego pojawienia się wojsk zachodnich członków Sojuszu Północnoatlantyckiego na wschodniej flance. Wkrótce w Polsce maja się też pojawić transporty z amerykańską brygadą pancerną.
Będzie to bardzo ciężki rok, jeśli chodzi o politykę międzynarodową. Imperialna, agresywna polityka Rosji, kryzys na Bliskim Wschodzie, kryzys związany z Państwem Islamskim, terroryzm, uchodźcy, kryzys finansowy w Europie, kryzys idei europejskiej, wybory w wielu krajach i zagadka, jak będzie wyglądać polityka amerykańska, której rozwiązanie poznamy zapewne dopiero na Szczycie NATO, wiosną 2017 r.
Do tego dochodzi ekipa rządowa, która nie rozumie współczesnych wyzwań, która fałszywie ocenia sytuację Polski.
Rząd chce, by Europa wreszcie właściwie doceniła znaczenie i potrzeby Polski w swoich strukturach, jako jej pełnoprawnego partnera.
- Jeden z polityków PiS mówi z dumą, jak to Polska wstała z kolan by odgrywać ważną, podmiotową rolę. Nie ma na to żadnych przykładów, kolejne spotkania z premierem Węgier, który znalazł sobie w pośle Kaczyńskim jeszcze gorszego ucznia w klasie, niż on sam i nim się zasłania, o tym nie przekonuje.
Nastawienie polityków PiS, które nie uwzględnia, że silna Unia to silna Polska i że silna Unia jest w interesie Polski, trudno nazwać odkrywczym czy perspektywicznym. Z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, kompletnie oderwanych od rzeczywistości , o planach jakiegoś nowego traktatu z UE, którego inicjatorem będzie Polska pokazują, że ekipa rządząca nie potrafi odpowiednio zorganizować i prowadzić polityki europejskiej.
To wszystko rokuje jak najgorzej. Będzie skutkowało dalszym osłabieniem głosu Polski w instytucjach europejskich, a w konsekwencji osłabieniem głosu w sferze podziału środków dla Polski z Unii. To wszystko wygląda źle.
Co najgorsze nie widzę mechanizmów, które byłyby w stanie dokonywać autokorekty. Osoby, które prezes wysunął na kluczowe miejsca dla bezpieczeństwa Polski nie sprawdzają się. Mówię o premier Szydło, najwyraźniej mającej mało do powiedzenia, ministrze Waszczykowskim, który poobrażał wszystkich dookoła, a minister Macierewicz to już temat sam w sobie. Oni nie są w stanie zmienić niczego na lepsze.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polityka Rosji jest imperialna. To będzie bardzo ciężki rok w polityce międzynarodowej