• Słowa premier Beaty Szydło na temat protestujących w Sejmie, których użyła w czwartek (29 grudnia) na konferencji prasowej, przypominają język propagandy z lat 80-tych - ocenili politycy PO.
• Ich zdaniem, PiS w sprawie protestów używa "absurdalnej propagandy".
Premier w czwartek (29 grudnia) na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, pytała posłów protestujących w sali obrad Sejmu, "w czyim imieniu próbują wszczynać awanturę".
"Ci posłowie, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że właśnie wąskie elity przestały mieć benefity z budżetu państwa, dzisiaj protestują. Wolę pracować dla zwykłych Polaków" - mówiła szefowa rządu. Jak oceniła, "być może" celem protestujących posłów jest obalenie rządu, destabilizacja i zamieszanie.
"Język premier Szydło przypomina język propagandy z lat 80-tych, wtedy też używano zwrotów, że strajkujący robotnicy z Solidarności działają na rzecz obcych imperialistów, że to nie jest w interesie Polaków, że wprowadzają zamęt, zamieszanie, że niszczą atmosferę świąt, że powodują blokadę gospodarki. To jest ten sam język, którego używano w stosunku do opozycji, Solidarności w latach 80-tych" - powiedział rzecznik PO Jan Grabiec w piątek na konferencji w Sejmie.
Polityk PO dodał, że przykro jest mu słuchać takich wypowiedzi polskiego premiera po 1989 roku. "Myślałem, że dawno zapomnieliśmy te słowa i pozostaną one jedynie w podręcznikach historii, one niestety wracają" - powiedział.
Jak podkreślił, celem protestu opozycji jest jedynie "legalność działania polskiego Sejmu". "Jeśli budżet będzie uchwalony nielegalnie, jeśli PiS będzie podtrzymywał propagandowe stwierdzenie, że posiedzenie w Sali Kolumnowej było legalne, że przyjęto budżet, to (PiS) może próbować zakrzyczeć rzeczywistość w Polsce, ale podmioty gospodarcze na świecie, inne państwa, ciała międzynarodowe, będą miały świadomość, że budżet został przyjęty w okolicznościach delikatnie mówiąc dosyć specyficznych, wątpliwych, podważających jego legalność" - stwierdził Grabiec.
Dodał, że w takiej sytuacji, pozycja międzynarodowa polskiej gospodarki i siła gwarancji budżetowych, będzie z pewnością mniejsza. "Obawiam się, że to się może odbić na i tak już nie najlepszym prestiżu Polski, może się odbić również na stanie gospodarki" - ocenił Grabiec.
Poseł PO Mariusz Witczak powiedział z kolei, że dorabianie przez premier Szydło "ideologii (do sprawy protestów w Sejmie), to jest sytuacja absurdalna". "Musimy twardo stąpać po ziemi i nie dać się zwodzić tej absurdalnej propagandzie pisowskiej" - apelował.
Od 16 grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r.
Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.
Witczak ocenił też, że premier Szydło w swoich wystąpieniach oceniających miniony rok, przedstawia "propagandę sukcesu". "Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, jesteśmy przekonani, że rząd PiS będzie kojarzył się z drożyzną i rosnącymi cenami. Wszelkie prognozy, ekspertyzy ekonomiczne, ale również twarde dane, wynikające z budżetu państwa, którego tak naprawdę nie mamy w sensie formalnym, będą rzutowały na wzrost cen najważniejszych składników, które utrzymują gospodarstwa domowe" - podkreślił.
"Z propagandy sukcesu w pamięci Polaków, bardzo szybko będą funkcjonowały jedynie wysokie koszty życia" - powiedział Witczak.
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: PO: premier mówi językiem propagandy z lat 80.