Platforma Obywatelska była postrzegana jako partia, która rozumie procesy gospodarcze i biznes. Listy wyborcze przed jesiennymi wyborami zdominowali jednak działacze samorządowi i przedstawiciele szeroko pojętej sfery budżetowej. Owszem, trafiają się kandydaci z doświadczeniem biznesowym, ale… Często to dość dawne i odległe doświadczenia.
Z analizy pierwszych trójek list wyborczych Platformy Obywatelskiej do Sejmu wynika, że partia ta w tych wyborach mocno stawia na lokalnych liderów. Stąd naturalna w tej sytuacji dominacja działaczy samorządowych; z jednej strony to świadectwo mocnej obecności tego ugrupowania w terenie, z drugiej - próba powiększenia szans wyborczych. Dość prawdopodobne jest bowiem, że działacze lokalni, którzy są wystarczająco popularni, by zostać burmistrzami czy prezydentami miast (a tak w właśnie w przypadku większości kandydatów było), mają także spore szanse, aby zdobyć mandat w swoim okręgu. A przy okazji - zebrać trochę głosów na jak najlepszy wynik dla partii.
Inne środowisko na którym opierała się Platforma przy okazji poprzednich wyborów - czyli biznes czy też szeroko rozumiane środowiska gospodarcze - nie są już tak licznie reprezentowane. Warto przypomnieć, że ostatnie lata to okres wzajemnego ochłodzenia sympatii między PO a środowiskami biznesu.
Nie można wszak powiedzieć, że PO zupełnie się od biznesu odwróciła, i sprawami gospodarczymi nie jest już zainteresowana. Wręcz przeciwnie - w czołówkach list znajdziemy wielu kandydatów, których życiorys i kariera zawodowa wskazują na przynajmniej dość dobre rozumienie procesów gospodarczych. Charakterystyczne, że PO stawia na ludzi sprawdzonych - na czołowych miejscach list wyborczych można spotkać najczęściej dotychczasowych parlamentarzystów, którzy nawet jeśli mają za sobą jakąś karierę biznesową, to w najlepszym wypadku było to jedną, dwie kadencje temu. A bywa że ów biznesowy epizod przydarzył się jeszcze w latach 90.
Co zatem z gospodarczą reprezentacją Platformy? Pora na szczegóły.
Zacznijmy od skali makro. W czołówce list Platformy możemy znaleźć wcale pokaźną reprezentacje osób, mających za sobą karierę rządową - na czele listy w Warszawie jest premier Ewa Kopacz, która - choćby z racji pełnionej funkcji - ma sporo do powiedzenia w sprawach gospodarczych.
Na listach jest również sporo byłych i obecnych wiceministrów – jest wiceminister infrastruktury i rozwoju Paweł Olszewski (szczyci się tym, że ma za sobą i pracę w biznesie); ze Śląska wystartuje wiceminister finansów Izabela Leszczyna, podobnie zresztą jak (chociaż z innego okręgu) były już wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Także ten ostatni podkreśla, że zanim wybrał karierę polityczną – zgodnie z tradycją rodzinną i z powodzeniem - prowadził działalność gospodarczą. Działalność gospodarczą w przeszłości ma w dossier również obecna wiceminister gospodarki (także kandydująca ze Śląska) ekonomistka Anna Nemś. Na listach znalazło się również miejsce dla Zdzisława Gawlika, wiceministra skarbu (był m.in. wiceprezesem spółki PGE Energia Jądrowa). W woj. warmińsko-mazurskim startuje i inny wiceminister - finansów (Janusz Cichoń).
Grupa z Wiejskiej
Z kolejną grupą gospodarczych kandydatów można wiązać nadzieje za sprawą ich doświadczeni zdobytego w parlamencie. Do tej kategorii można zaliczyć Krystynę Skowrońską (objęła przewodnictwo Komisji Finansów Publicznych po Dariuszu Rosatim, którego wybrano do Parlamentu Europejskiego). Innym przykładem może być kandydujący z jednego z wielkopolskich okręgów Tomasz Nowak, zasiadający w sejmowej komisji gospodarki, a także m.in. w podkomisji ds. energetyki.
Z kolei kandydująca z lubuskiego Bożenna Bukiewicz to wiceprzewodnicząca sejmowej komisji infrastruktury (wcześniej kierowała Biurem Obrotu Nieruchomościami). Niektórzy zdobywali takie doświadczenia również poza granicami - np. Paweł Zalewski był w poprzedniej kadencji wiceprzewodniczącym Komisji Handlu Międzynarodowego Parlamentu Europejskiego.
Na wskroś
Przeprowadzając kwerendę na czołowych miejscach list Platformy, natknąć się można także na biznesmenów, można rzec, „pełną gębą”. Liderem jest ewidentnie Andrzej Gut-Mostowy - krezus wśród posłów, z majątkiem szacowanym na 9,7 mln zł. Mocnym przedstawicielem biznesu jest także - kandydujący z Opolskiego - Leszek Korzeniowski, prezes Flora Praszka (z ponad milionowym majątkiem).
Kandydatów, którzy mają za sobą jakieś doświadczeni biznesowe jest zresztą znacznie więcej. Dość wspomnieć tylko niektórych – na przykład kandydujący z Lubelszczyzny Grzegorz Raniewicz w przeszłości był deweloperem i dealerem Skody, a znajdujący się o oczko niżej na tej samej liście Stanisław Żmijan - szefem przedsiębiorstwa drogowo-mostowego.
Znajdujący się dziś na liście PO prezydent Ciechanowa Waldemar Wardziński do 2002 roku prowadził własną działalność gospodarczą, a inny samorządowiec - tym razem z Radomia - Leszek Ruszczyk prezesował PKS Radom. Mało kto pamięta również, że kandydująca ze Śląska Mirosława Nykiel na początku poprzedniej dekady piastowała funkcję prezesa RUCH SA, a po odejściu z tego stanowiska też prowadziła własną działalność gospodarczą.
Kandydat ze Świętokrzyskiego Artur Gierada, nim wybrał karierę polityczną miał firmę pośrednictwa ubezpieczeniowego i finansowego. Własną działalność gospodarczą prowadził również Sławomir Nitras (w swojej karierze zawodowej zasiadał również w zarządzie Koszalińskiej Kopalni Surowców Mineralnych).
Luźniejsze związki
Związki innych kandydatów z biznesem nie są tak oczywiste, co nie oznacza bynajmniej mniejszej znajomości tematu. Można bowiem z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że choćby kandydujący z Dolnego Śląska Piotr Miedziński, jako były szef Karkonoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego wie, na czym polegają procesy gospodarcze i z jakimi barierami może mierzyć się biznes.
Podobnie Mariusz Grad, założyciel Stowarzyszenia Promocji Lubelszczyzny wie, co się biznesowi podoba, a co nie. Podobne doświadczenia zdobyła zapewne śląska kandydatka Gabriela Lenartowicz: w latach 2004-06 kierowała biurem projektów europejskich przy samorządzie i była akredytowanym konsultantem Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.
Raczej teoretycy
Są wreszcie i kandydaci, których możemy nazwać teoretykami – mają wykształcenie ekonomiczne, chociaż ich kariera zawodowa i polityczna rzadko przeplatała się z biznesem. Tu na pierwszym miejscu wypadałoby wymienić kandydującego z Wielkopolski Killiona Munyamę, dr hab. nauk ekonomicznych, wykładowca akademicki specjalizujący się w bankowości i finansach międzynarodowych. Co ważne: ów poseł w ostatniej kadencji działał też na niwie gospodarczej w praktyce, odgrywając sporą rolę w zacieśnieniu kontaktów gospodarczych między Polską a krajami Afryki.
Warto też pamiętać, ze doktorem nauk ekonomicznych jest była minister sportu i liderka lubelskiej listy PO - Joanna Mucha. Prof. Włodzimierz Nykiel, rektor Uniwersytetu Łódzkiego był zaś powoływany wielokrotnie jako konsultant prawa podatkowego - chociażby przez sejmowe Biuro Studiów i Ekspertyz.
Na dwoje babka wróżyła…
Przez ostatnie kilka lat Platforma Obywatelska mocno rozczarowała środowiska biznesowe, trudno o kategoryczne stwierdzenie, że odwróciła się od biznesu. Na jej listach jest wielu ludzi, którzy - mówiąc kolokwialnie - „czują gospodarkę”.
Wadą zestawu nazwisk z kręgów ekonomiczno-gospodarczych jest zapewne brak nowych postaci - zarówno biznesowych (ale i politycznych gwiazd), co świadczy o tym, że Platforma okopała się na zdobytym terytorium i niechętnie sięga po personalne eksperymenty.
Skład list wyborczych, jak się wydaje, nie gwarantuje lepszego zrozumienia potrzeb biznesu, ale też i nie przekreśla takiego scenariusza. Problem w tym, by wybrańcy narodu kierowali się w większym stopniu własnym zdrowym rozsądkiem (patrząc na doświadczenia zawodowe - można pokusić się o pewien optymizm) a w mniejszym dyscypliną partyjną.
Co najsmutniejsze, nie jest to jedynie problem Platformy Obywatelskiej...
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Platforma: przedsiębiorcy tłem na wyborczych listach?