- Nie dajmy nabrać się na pseudozmiany w rządzie, państwem ciągle z "tylnego siedzenia" rządzi prezes PiS Jarosław Kaczyński - tak odwołanie ministra finansów Pawła Szałamachy i przekazanie jego kompetencji wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu ocenił lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
Petru uważa, że Szałamacha "od dawna kompromitował urząd i siebie". - Nawet nie był w stanie wprowadzić podatku handlowego, który zabijał polskie sieci, Komisja Europejska zakwestionowała ten podatek - stwierdził Petru.
Ocenił, że wicepremier Morawiecki, który przejmuje kompetencje ministra finansów, dotychczas "znany jest z tego, że jest ministrem od slajdów". - Jego wielki plan jest tylko na slajdach - powiedział lider Nowoczesnej.
Dodał, że tym, co naprawdę działo się w gospodarce, było obsadzanie przez "tysiące Misiewiczów" posad w spółkach Skarbu Państwa. Petru zaapelował do "wszystkich w Polsce", aby zgłaszali "tego typu sytuacje" do Nowoczesnej.
- Ten problem cały czas istnieje, a to, czy jest minister Szałamacha, czy jest minister Morawiecki naprawdę niczego nie zmienia. Nie dajmy się nabrać na pseudozmiany w rządzie - powiedział Petru.
Czytaj też: Neumann: Rząd Beaty Szydło to grupa rekonstrukcyjna, która udaje rząd
- Od kilku dni słyszeliśmy o tej rekonstrukcji, ona nic nie zmienia, de facto to jest ten sam rząd z Macierewiczem, minister Zalewską, z ministrem Radziwiłłem, który nie radzi sobie z ministerstwem zdrowia, z minister Rafalską, z ministrem Waszczykowskim, który wszystkich tak naprawdę obraził za granicą, z ministrem Błaszczakiem, który sugeruje, że nikt inny oprócz PiS-u nie może być 11 listopada na świętowaniu Święta Niepodległości - powiedział Petru.
Ocenił, że "najgorsi ministrowie" dalej są w rządzie premier Beaty Szydło. - Żadnej wielkiej zmiany nie było, a państwem rządzi z "tylnego siedzenia" cały czas Jarosław Kaczyński - dodał lider Nowoczesnej.
Jego zdaniem, "jedyną osoba, która mogłaby zostać w rządzie" jest minister cyfryzacji Anna Streżyńska, a inni ministrowie nadają się - mówił Petru - do wymiany.
Przekonywał, że premier Szydło nie podejmuje samodzielnie decyzji. - Nic się nie wydarzyło nowego, "Misiewicze" są dalej w spółkach, państwo nie funkcjonuje, polski rząd się zadłuża. A zaletą ministra Szałamachy było to, że przyznał się oficjalnie, że pieniądze na 500 plus muszą pochodzić z obligacji - mówił szef Nowoczesnej.
To - według niego - łączy Szałamachę z Morawieckim, który "kiedyś powiedział, że 500 plus jest na kredyt". - Od jednego kredytobiorcy to drugiego przenosimy kompetencje, ale to nic nie zmienia oprócz tego, że stwarza wrażenie zmiany - ocenił Petru.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Petru: Nie dajmy się nabrać na pseudozmiany w rządzie