- Premier Mateusz Morawiecki ma na tyle małe poparcie w PiS, że nie jest dziś w stanie przeprowadzić samodzielnie żadnych zmian kadrowych. W stu procentach dopasował się do gry Jarosława Kaczyńskiego. Nie ma żadnego wpływu na szefów resortów. Może okazać się jeszcze gorliwszym wykonawcą poleceń prezesa niż Beta Szydło - mówiła dla Parlamentarny.pl Paulina Hennig-Kloska, wiceprzewodnicząca klubu Nowoczesna.
• Zmiana wyłącznie na stanowisku premiera pokazuje jednoznacznie, że siła polityczna nowego premiera Morawieckiego jest żadna - ocenia Paulina Hennig-Kloska.
• Myślenie, że wymiana premiera, bez zmiany polityki na linii Warszawa-Bruksela cokolwiek zmieni, obraża polityków europejskich - ocenia.
• Prezydent Duda odgrażał się, że nie powoła kolejnego rządu, w którym zasiadać będzie Antoni Macierewicz. To, że tak się nie stało, to kolejny policzek dla prezydenta - wskazuje.
Największą niespodzianką zapowiadanej od dawna rekonstrukcji rządu jest tak naprawdę brak zmian. Premierem, zamiast Beaty Szydło, która będzie w nowym rządzie wicepremierem, został jej podwładny, dotychczasowy wicepremier. Czemu ma służyć ta „dobra zmiana” bez zmiany?
Paulina Hennig-Kloska: - Wymiana wyłącznie na stanowisku premiera pokazuje jednoznacznie, że siła polityczna nowego premiera Mateusza Morawieckiego jest żadna. Nowy premier nie miał żadnego wpływu na skład rządu, którym będzie kierował. Pozostali w nim nawet ci, z którymi Morawiecki toczył boje jako minister. To znaczy, że w dalszym ciągu wszystkie decyzje zapadają na Nowogrodzkiej i w zasadzie nic się nie zmieni poza tym, kto pojedzie do Brukseli pudrować problemy rządu w łamaniu prawa i praworządności w Polsce.
Uda się „ocieplić” stosunek Unii do Polski premierowi, który w pierwszym wywiadzie po desygnacji udzielonym TV Trwam zapowiedział, że "zupełnie nowe otwarcie" polegać ma przede wszystkim na rozszerzeniu marzeń rechrystianizacyjnych z obszaru Polski na całą Europę, która, jak wiadomo, zaprzestała nie tylko chodzenia do kościoła, ale nawet śpiewania kolęd, tylko dlatego, że jest nowy, zna języki i ma na Zachodzie kolegów bankierów?
- Politycy europejscy potrafią czytać, słuchać, obserwować, analizować fakty i wyciągać wnioski. Myślenie, że zmiana na stanowisku premiera, bez zmiany polityki na linii Warszawa - Bruksela cokolwiek zmieni, obraża polityków europejskich.
Bez zmiany kursu w polityce wewnętrznej i zagranicznej, uczynienia istotnego kroku wstecz w niszczeniu polskiej demokracji, praworządności, niezwisłych sądów i ograniczania obywatelskich wolności, nie ma mowy o poprawie wizerunku Polski w Europie. Premier musi rozmawiać o wątpliwościach i odpowiadać na zarzuty Komisji Weneckiej czy Parlamentu Europejskiego.
Podczas nominacji prezydent sugerował, że nie najlepiej mu się współpracuje z ministrem Antonim Macierewiczem, a mimo to po raz kolejny powołał go na stanowisko ministra obrony narodowej. Prezydent skapitulował przed prezesem?
- To oczywiście kolejny policzek dla prezydenta. Powszechnie było wiadomo, że prezydent odgrażał się, że nie powoła kolejnego rządu, w którym zasiadać będzie Antoni Macierewicz, minister który wyśmiewa prezydenta, ewidentnie obniża powagę jego i powagę urzędu na którym zasiada. Prezydent sam przyznawał, że minister Macierewicz utrudnia mu sprawowanie zwierzchnictwa nad armią, a jego działania wobec generała Kraszewskiego nazwał ubeckimi, żaląc się przypadkowym przechodniom.
Czytaj też: Krzysztof Tchórzewski: Premier Mateusz Morawiecki twarzą ofensywy gospodarczej
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: Paulina Hennig-Kloska, Nowoczesna: PiS ma do zagaszenia wewnętrzne pożary wynikające ze zmiany premiera