Grzegorz Schetyna, Piotr "Liroy" Marzec i Zbigniew Ziobro to najbardziej znane postaci na listach wyborczych w województwie świętokrzyskim.
Pochodzący z Dolnego Śląska Grzegorz Schetyna, jest liderem świętokrzyskiej listy PO. Z kolei listę PiS otwiera 33-letnia socjolog, radna sejmiku woj. mazowieckiego Anna Krupka - członek Rady Politycznej PiS oraz redaktor naczelna oficjalnego serwisu internetowego partii. Z ostatniego miejsca stratuje tu Zbigniew Ziobro - lider Solidarnej Polski - w myśl porozumienia, jakie ugrupowanie zawarło z PiS i Polską Razem.
Na pierwszym miejscu listy PSL znalazł się przedstawiciel zarządu województwa Kazimierz Kotowski. Ostatni jest radny sejmiku, brat bardzo popularnego w regionie polityka ludowców, marszałka województwa i kandydata na prezydenta RP w ostatnich wyborach Adama Jarubasa - Krystian.
Liderem listy Zjednoczonej Lewicy, jest szef regionalnego SLD, b. europoseł Andrzej Szejna. Natomiast popularny głównie w latach 90. raper i producent muzyczny, rodzinnie związany z Kielcami Piotr "Liroy" Marzec, lideruje liście komitetu "Kukiz '15".
Zawodnicy różnych kategorii
Zdaniem politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, prof. Agnieszki Kasińskiej-Metryki, trudno powyrównywać kandydatów z pierwszych miejsc regionalnych list wyborczych największych ugrupowań, bo to "zawodnicy różnej wagi". - Trudno te nazwiska stawiać w jednych boksach. Partie układając listy, w kampanii realizują własne, mało czytelne strategie personalne - ukarania kogoś, czy wzmocnienia - oceniła rozmówczyni PAP.
Według profesor start Schetyny z woj. świętokrzyskiego to właśnie "rodzaj politycznej kary czy zesłania". - Wiadomo, że jego kandydowanie akurat z naszego regionu nie jest zapewne szczytem marzeń (ministra), bo u siebie, na Dolnym Śląsku, te szanse miałby o wiele większe - zauważyła Kasińska-Metryka.
Zdaniem politolog, jednak spośród wszystkich regionalnych liderów list tylko Schetyna - jako jedyny rozpoznawalny polityk w skali kraju - może być "lokomotywą" wyborczą i w szczególny sposób przyciągnąć głosy wyborców. - Wydaje się, że wyborcy PO są na tyle zdesperowani, że tylko taki kandydat może pomóc i rzeczywiście jego rozpoznawalność może sprawić, że wynik wyborczy partii będzie tu większy niż poprzednio - podkreśliła ekspertka.
PiS idzie szerokim frontem
Z kolei lista PiS i wystawienie Krupki, to - według profesor - próba awansu politycznego osoby "stosunkowo mało znanej". Zdaniem Kasińskiej-Metryki jednak więcej głosów niż liderka tej listy może zdobyć ostatni na niej, dobrze pamiętany wśród "twardego elektoratu" partii jako minister sprawiedliwości, Ziobro.
- Miejsce pierwsze i ostatnie jest dla kandydatów tak samo atrakcyjne. Jeśli chodzi o rozpoznawalność nazwiska w tym zestawieniu, to myślę że konkurencję w przedbiegach wygrywa Ziobro. Wiadomo, że do pełni łask prezesa PiS jeszcze nie wrócił, ale z tego ostatniego miejsca może mieć paradoksalnie lepszy wynik niż jedynka - analizowała politolog.
W jej ocenie wyborcy maja pełną świadomość tego, że wystawiani na listach politycy potocznie nazywani "spadochroniarzami" - nie związani z danym regionem - pojawiają się dla zyskania poparcia, a potem często nie mają z tym terenem żadnego związku.