W październikowych wyborach będą fałszerstwa, zwłaszcza na wsiach i w małych miejscowościach, gdzie ręka rękę myje, wszyscy są w porozumieniu - mówi Janusz Korwin-Mikke, szef Partii KORWiN.
Po listopadowych wyborach samorządowych mówił pan o fałszerstwach wyborczych, które miały być jedną z przyczyn odnotowania tak dużej liczby nieważnych głosów. Jak to, pana zdaniem, wyglądało?
Janusz Korwin-Mikke, szef Partii KORWiN: - Technika była następująca: jeżeli głos pada nie na moją partię, to członkini komisji stawia drugi krzyżyk na karcie wyborczej i koniec, głos staje się nieważny. To musi być kobieta, bo do tego trzeba mieć bardzo długie paznokcie, na których ma się ukryty grafit. To w zasadzie moje podejrzenia.
Zgłosiliście to?
- Złożyliśmy doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w trakcie glosowania, ale prokuratura stwierdziła, że musimy dostarczyć dowody, by wszcząć postępowanie. Natrafiliśmy na mur, prokuratura wolała w tej sprawie nic nie robić.
W nadchodzących wyborach parlamentarnych będzie podobnie?
- Fałszerstwa oczywiście będą, zwłaszcza na wsiach i w małych miejscowościach, gdzie ręka rękę myje, wszyscy są w porozumieniu.
Będą fałszerstwa, ale na zdecydowanie mniejszą skalę niż w przypadku ostatnich wyborów samorządowych. Podczas wyborów parlamentarnych występuje o wiele większa kontrola partii politycznych, są mężowie zaufania.
Jak, jeśli jest Pan przekonany o możliwości fałszowania wyborów, lepiej zabezpieczyć procedurę głosowania i liczenia głosów?
- Niewiele możemy poradzić, bo nie mamy ludzi na wsiach. Możemy oczywiście poprosić zaprzyjaźnione kraje, jak Białoruś, Niemcy czy Czechy o przysłanie obserwatorów, ale nam to nie pomoże. W tej sprawie nic się nie da zrobić.
Jeśli jednak skala nieważnych głosów będzie podobna, jak w wyborach samorządowych, nie odpuśćmy i podniesiemy wrzawę.
Na jaki wynik liczy pan w wyborach parlamentarnych?
- Trochę powyżej 10 proc. Zawsze jesteśmy niedoszacowani. Kiedy w sondażach mamy 1 proc., otrzymujemy 7 proc. Kiedy w sondażach jest 8 proc., w wyborach dostajemy kilkanaście. Podobnie będzie teraz.
To niedoszacowanie z powodu nieobecności w mediach?
- Oczywiście, w ogóle mnie tam nie ma, jestem wycięty całkowicie, telewizja nie pokazuje mnie wcale.
To działania reżimu, który przed zmianami broni się rękami i nogami, widać to przede wszystkim w telewizji. Chcemy wprowadzić normalne państwo, wyplenić pasożytów, dlatego reżim zaciekle się przed nami broni.
Jak chce pan przekonać do siebie wyborców?
- Nie muszę ich przekonywać. Zagłosują na nas ludzie, którzy chcą żyć w normalnym państwie, płacić niskie podatki, mieć więcej wolności i odpowiedzialności.
Ja nie namawiam wyborców. To oni mają mnie namawiać do tego, bym wystartował, bo spełnię ich potrzeby, o których wcześniej powiedziałem. To w interesie wyborców jest, bym wystartował.
Paweł Kukiz rzeczywiście unika debaty z panem?
- Całkowicie jej uniknął. Zrobił rzecz bardzo brzydką, na co się trochę obraziłem. Powiedział, że nie może przyjechać do Warszawy na debatę, bo jest na Mazurach, tymczasem o godz. 16 nagrywał program w Telewizji Republika. Koncert miał o 20:30, te kilka godzin mógł spokojnie poświęcić na debatę.
Rozmawiał: Bartosz Dyląg
KOMENTARZE (8)
Do artykułu: Korwin-Mikke: wybory parlamentarne będą fałszowane