• Pieniądze, które trafiły na konto spółki MKM Studio, nie są "z puszek" - powiedział lider KOD Mateusz Kijowski
• To były darowizny kierowane - wyjaśnił.
• Jak dodał, od wielu miesięcy nie pracuje już w tej spółce.
"Nie kłamałem. Od wielu miesięcy już nie wykonuję usług dla KOD, co więcej nie pracuję już w spółce MKM Studio. To nie konto moje, ani mojej żony, tylko spółki. Trzeba pamiętać, że to są kwoty brutto" - mówił Kijowski w programie #dzieńdobryPolsko w Wirtualnej Polsce.
"Sprawa jest niewątpliwie niezręczna, ale od początku było to tak uzgodnione z organizacją. Nie dało się tego zrobić inaczej. Ja musiałem realizować te usługi" - wyjaśnił lider KOD.
Jak mówił, nie otrzymywał wynagrodzenia za pracę w KOD-zie.
"Nigdy niczego nie ukrywałem. Wiele osób od dawna wiedziało o wszystkim. Dokumenty zostały wczoraj rozesłane do kilku redakcji od kogoś z wewnątrz organizacji" - powiedział Kijowski. Jak dodał, to "smutne, że taka prowokacja wyszła z wewnątrz organizacji".
Czytaj też: Terlecki: Opozycja ma ciężki przełom roku. Nowoczesna i PO powinny odciąć się od KOD
"Trudno byłoby oddać pieniądze, które poszły na pokrycie kosztów tej organizacji, podatki, itd. Ale zamierzam się z tym zmierzyć. Przepraszam tych, którzy poczuli się dotknięci tą sprawą" - Mateusz Kijowski.
Jak dodał, od wczoraj wiele osób go wspiera, zachęcając go do startu w wyborach. "Słyszę bardzo wiele wyrazów wsparcia również ze strony KOD-erów z całej Polski" - powiedział.
"To chyba są świadome działania, takie wbijanie szpilek, utrudnianie, przekazywanie takich informacji, które były znane od dawna jako jakiejś sensacji" - mówił Kijowski.
KOMENTARZE (2)
Do artykułu: Kijowski: Nie kłamałem. Pieniądze, które trafiły na konto nie są "z puszek"