- W naszej sytuacji geopolitycznej nie powinno się takich listów pisać - tak marszałek Senatu Stanisław Karczewski ocenił otwarty list, w którym m.in. byli prezydenci apelują o zachowanie zasad demokratycznych w Polsce.
- To uporczywy powrót do władzy. Trzem panom prezydentom widocznie brakuje tego, co minęło - powiedział w TVN24 Stanisław Karczewski.
Listy byłych prezydentów ocenia bardzo źle.
- W naszej sytuacji nie powinno się takich listów pisać. Powinni raczej przedstawić swoją propozycję, zwrócić się do marszałka i obniżyć temperaturę sporu politycznego. To byłoby zachowanie mężów stanu. A tak – jest zachowanie wichrzycieli politycznych. W polityce nie powinno używać się takiego języka, języka agresji. Powiedzenie mówi, że stary samochód jedzie głośno i coraz gorzej. List jest zupełnie niepotrzebny - uważa Karczewski.
Zaznaczył również, że zmiany, które wprowadza PiS, nie są dla byłych prezydentów, tylko dla ludzi.
Według sygnatariuszy listu, rządzący wybrali konfrontację ze wspólnotą euroatlantycką. "Spór w sprawie Trybunału realnie grozi ograniczeniem praw członkowskich w UE."
W liście wyrażono uznanie i szacunek dla odpowiedzialnej, godnej postawy m.in. sędziów TK i innych sądów, a także dla Komitetu Obrony Demokracji, który - jak napisano - stał się ośrodkiem koordynującym ruchu obywatelskiego sprzeciwu. Autorzy listu wyrazili też uznanie wspólnocie euroatlantyckiej i UE za "jej zaangażowanie na rzecz ochrony praworządności i demokracji w naszym państwie".
Pod listem podpisali się b. prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski; b. szefowie MSZ: Włodzimierz Cimoszewicz, Andrzej Olechowski, Radosław Sikorski; b. opozycjoniści: Ryszard Bugaj, Władysław Frasyniuk, Bogdan Lis, Jerzy Stępień.
KOMENTARZE (2)
Do artykułu: Karczewski: Pisanie takiego listu to zachowanie wichrzycieli