Zawsze mówi i pisze to, co uważa, nie zważając czy to się komuś podoba czy nie. Do niedawna uważana za zagorzałą zwolenniczkę PiS, dziś krytyczna recenzentka polityki rządu i prezydenta. Nie kryje, że to, co robią rządzący, nastraja pesymistycznie wobec przyszłości. - To, co się dzieje, jest nie tylko drażniące politycznie, ale obce cywilizacyjnie. Wobec takich działań świadomie używam słowa bolszewizm – nie szczędziła rządzącym ostrych słów w rozmowie z Parlamentarny.pl Jadwiga Staniszkis, socjolog, profesor nauk humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
To straszne. Każdy myślący inaczej jest przez tych wyjątkowo ekstremalnych w poglądach i pełnych złych emocji ludzi, traktowany jako wróg.
Uważam, że pierwszym strasznym błędem obecnej ekipy jest stworzenie racjonalizacji dla takiej agresji, demonstrowania wręcz bezczynności i lekceważenia takich zdarzeń. Te lumpy naładowane chęcią uderzenia w kogoś uzyskują przez to uzasadnienie dla swoich działań. To niszczy społeczeństwo.
Sztuczny konflikt, który świadomie ma wydobywać ze społeczeństwa złe emocje, aby wokół nich zintegrować partię oraz jej zwolenników, co przy ostrym konflikcie i wśród prymitywnych grup w społeczeństwie jest możliwe, przeradza się w fizyczną agresję.
Propaganda, prowokowanie konfliktów, dzielenie obywateli, tolerancja dla języka nienawiści do innych, rodzi w ludziach agresywne postawy i powoduje, że słyszymy publicznie takie hasła, jak: „zabij wroga”. To porażające. Dla mnie wolność, godność i szacunek człowieka są wartościami szczególnymi.
Z przekonania, że sfrustrowane społeczeństwo da się łatwiej kontrolować. Łatwiej rządzić poprzez wzbudzanie i eksploatowanie najgorszych cech. To też skuteczny sposób dyscyplinowania, pokazywania, że jak będziecie oportunistyczni, to otrzymacie posady. Inaczej nie.
Konflikt powoduje też, że zmiana frontu dla tych, którzy w nim uczestniczą jest trudniejsza. Dotyczy to także polityki wobec imigrantów. To są znane, choć żenujące chwyty propagandowe. Rząd przez ostatnie lata pracował nad budowaniem destrukcyjnej postawy obywateli wobec uchodźców. Myślę, że to wielki błąd.
Być może w traktatach nie jest dokładnie zapisane, że trzeba się podporządkować takiej relokacji, jednak wartości europejskie, solidarność, społeczna nauka kościoła czy elementarne współczucie powinny zadziałać i powinniśmy przyjąć tych 7 tys. uchodźców na które zgodziła się była premier Ewa Kopacz. To niewiele, jak na warunki Polski. Można by ich rozdzielić po miastach, miasteczkach i parafiach.
Trudno do tego przekonać ludzi, wśród których strach przed „obcymi” należy do najsilniejszych w UE?
Ludzie boją się terroryzmu. Ja też się boję. Taka jest prawda. Trzeba jednak przełamać ten strach, który jest instytucjonalizowany przez PiS.
Do naszej podkowiańskiej szkoły podstawowej chodzi ok. 40 dzieci obcokrajowców. Spotkanie z inną kulturą powoduje, że dzieci inaczej myślą. To dla nich ogromne doświadczenie.
Także dla imigrantów. Ci z nich, którzy dostają kartę stałego pobytu zakładają jakieś niewielkie interesiki, kebaby, obsługa komputerów. Oni też się boją, wiedzą, że nie są u nas mile witani. Wracając ze stacji przechodzę koło sprzedawcy kebabów i widzę to. Wystarczy się do nich uśmiechnąć, żeby zapamiętali ten gest, poczuli, że nic im grozi.
Czytaj też:Przemysław Czarnecki: Jesteśmy zdeterminowani by doprowadzić reformę oświaty do końca
Czuję się upokorzona całą tą sytuacją, bo są to przecież ludzie tacy jak my. Dlatego jeżeli możemy im pomóc, a możemy, to zróbmy to. W imię solidarności, którą nam przecież wcześniej również okazywano. Nie powinniśmy zaprzepaścić tradycji kraju tolerancji o długiej, bogatej i tragicznej historii.
Poprzez propagandę monopartyjne państwo chce zarządzać umysłami Polaków?
Problemem jest nie tylko propaganda, ale także pewien określony stan społeczeństwa. Kiedy w TV obserwowałam manifestację w Moskwie, zwróciłam uwagę, że tam są głównie młodzi ludzi.
U nas natomiast protestować przychodzą głównie ludzie mojego pokolenia lub troszeczkę młodsi, którzy pamiętają, że jeśli nie jest się przeciw, kiedy widać, że to niezbędne, to się w człowieku coś buntuje. Ta porażająca obojętność.
Wiele środowisk dziwi się, że młodzi ludzie są tak niewrażliwi. Pamiętam jak my w 1968 r., kiedy ryzyko było znacznie większe, upominaliśmy się o pewne pryncypia. W tej chwili widzimy porażającą obojętność.
Takie postawy nie biorą się znikąd.
Sytuacja finansowa się nie pogarsza, bezrobocie maleje, bo ludzie wciąż masowo emigrują i szukających pracy robi się mniej. Nie jesteśmy społeczeństwem mieszczańskim, w którym zaufanie, współpraca, instytucje tworzą ciągłość i bezpieczeństwo.
Nie jesteśmy też społeczeństwem dobrze wyedukowanym. Środowisko inteligenckie to warstwa, która teraz, w znacznym stopniu, również milczy. Jesteśmy biednym, konsumpcyjnym społeczeństwem, w którym wolność jest traktowana jako wyłącznie własna przestrzeń.
To takie chłopskie podejście, utrudniające sieciowe tworzenie różnych kombinacji wartości dla wszystkich, przy uwzględnieniu takich warunków brzegowych, jak rządy prawa oraz unijne wartości i reguły polityczne.
Jest jeszcze zbiorowy dydaktyzm, wskazujący bez cienia sprzeciwu, co w historii dobre, a co złe. Indywidualne wyobrażenia i przekonania ubiera się w kostium historyczny niszcząc prawdę, cofając nas do czasów minionych.
Polityka historyczna, to dla obozu rządzącego ważny sposób kształtowania postaw.
Polityka historyczna podprowadzana jest obecne pod wyobrażenia rządzących o przeszłości. To manipulowanie historią poprzez tworzenie nowych stereotypów, dydaktyczne podejście do przeszłości polegające na usuwaniu z niej wszystkiego, co było oznaką naszej słabości, ukrywaniu naszych wad narodowych, żeby przypadkiem ludzie tego nie zobaczyli, bo nie będą umieli sobie z tym poradzić.
Mamy do czynienia z uproszczaniem historii, odtrącaniem prawdy historycznej w całej jej złożoności. Przykładem jest chociażby to wszystko co działo się wokół muzeum II wojny światowej, gdzie historię podporządkowano wyobrażeniom na ten temat ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Tego rodzaju sytuacje wydobywają z ludzi także złe instynkty, nie tylko bohaterstwo.
Jesteśmy jednak w Unii Europejskiej i co ważne, większość społeczeństwa chce, abyśmy tam pozostali.
Rządzący zderzają się wciąż z wysokim poparciem Polaków dla Unii, dlatego muszą grać na nucie atyimigracyjnej. Tak naprawdę jednak nie rozumiemy Europy, suwerenność traktujemy najczęściej jako możliwość mówienia „nie”, a nie zachowanie czy budowanie własnej tożsamości. To wszystko jest katastrofalnie prymitywne.
Rząd może wyprowadzić Polskę ze struktur unijnych?
Polska jest dużym krajem i nie oczekuję, żeby chciano nas skreślić z Unii albo że sami będziemy chcieli się z niej skreślić. Jesteśmy jednak zbyt słabi i mali, żeby prowadzić tam samodzielną politykę. Sami izolujemy się od głównego nurtu tej polityki, co grozi tym, że Polska coraz mniej będzie się w Unii liczyć, będziemy dryfować na wschód.
Groźba wdrożenia przez KE procedury ukarania Polski za sprzeciw wobec przyjęcia uchodźców również może mieć dla nas w przyszłości bardzo poważne finansowe konsekwencje?
Warunkiem uczestnictwa w UE jest przestrzeganie wartości demokratycznych, a system ten w Polsce się rozpada. Rządzący uderzają w istotę demokracji, dążą do zmiany demokratycznych reguł. Robią to pod hasłem reform sądownictwa, samorządów. Znikła niezależność Trybunału Konstytucyjnego, kwestionowany jest trójpodział władzy.
Dużo podróżuję, nie tylko po Europie. Wśród wielu państw Polska była traktowana, może nieco na wyrost, jako kraj łączący wolność z godnością. Dziś widzę tam rozczarowanie Polską. Jesteśmy coraz bardziej postrzegani jako kraj zachowujący się irracjonalnie, niszczący to, co najważniejsze: wolność, godność. Wszędzie tracimy. Jesteśmy izolowani. To smutne, że cofamy się poniżej poziomu, który z takim wysiłkiem osiągnęliśmy.
Wróćmy do problemów z „naszego podwórka” i pani „różnych powodów” pesymizmu. Co jeszcze panią niepokoi?
Mamy obecnie do czynienia z całym szeregiem niszczących programów. Dokonuje się dewastowanie ładu i instytucji demokratycznego państwa prawa. Dyscyplina w mediach publicznych wpływa oczywiście negatywnie na dobór treść. To coś koszmarnego i niepotrzebnego z punktu widzenia programu PiS.
Do tego jeszcze Andrzej Duda ze swoimi pomysłami na temat konstytucji. Ktoś kto łamie konstytucję nie powinien w ogóle mówić o nowej, której wprowadzenie ukryłoby dzisiejsze łamanie konstytucji przez prezydenta. Dla mnie to głupie, nieprzyzwoite, nieestetyczne i niszczące.
Czytaj też: Prezydent: Wierzę, że nowa konstytucja naprawdę wprowadzi nas w XXI wiek
Nawet wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin przedstawił trudne do zaakceptowania propozycje zmian w ustawie o szkolnictwie wyższym. Proponuje rozwiązania, które są powrotem do minionych czasów, pozwalających na nominacje politycznych docentów, profesorów, tak jak po 1968 r.
Z kolei zniesienie finansowania szkół wyższych w mniejszych miastach to projekt takiej doraźnej praktyczności. Irracjonalny nawet z punktu widzenia celów politycznych. Dzisiaj ministrowie w każdym resorcie próbują przede wszystkim budować własne zaplecze, usuwając pracujących tam wcześniej, tak jak Macierewicz w wojsku. To jest myślenie wschodnie.
I co dalej?
To, co się u nas dzieje jest nie tylko drażniące politycznie, ale obce cywilizacyjnie. Nie liczy się prawo jednostki do godność, do własnego myślenia.
Wobec takich działań świadomie używam słowa bolszewizm, bo przypominają one w swoim fundamencie wschodnią koncepcję tego, co jest prawdą i porządkiem. To fundament filozoficzny bolszewizmu zakorzeniony społecznie przez wieki krążenia idei.
Dla mnie to absurdalne, obce cywilizacyjnie, niszczące psychicznie społeczeństwo. Mam nadzieję, że ci, którzy firmują obecne zmiany, staną kiedyś przed Trybunałem Stanu.
Że opozycja się zjednoczy, ludzie się obudzą i dostrzegą, że to, co się dzieje w naszym kraju uderza, jak mówi rzecznik praw obywatelskich, w nasze poczucie bezpieczeństwa, wartości obywatelskie, bo prawo staje się dziedziną, którą mogą manipulować prymitywni partyjniacy.
Do społeczeństwa trafia przekaz, że wszystkim rządzi i o wszystkim decyduje Jarosław Kaczyński. Tak jest?
Jego władzę się przecenia. On jest osobą inteligentną, z silnym charakterem, emocjonalnie zniszczonym przez tragedię smoleńską. To, z czym mamy do czynienia w kraju, to rewanż na nas wszystkich za to co się stało.
Jako prawnik powinien jednak rozumieć, że podział władz, rządy prawa, pewne przestrzenie niedookreślone jak wolność, to, na dłuższą metę, podstawa rozwoju. Że o to walczyliśmy.
Prezes Kaczyński jest parasolem nad tym wszystkim, co się dzieje, ale podszyte jest to interesami w poszczególnych resortach poprzez tworzenie własnego zaplecza, upartyjnienie, wprowadzanie ludzi całkowicie zależnych i niekompetentnych. Nie wszystko wypływa od Kaczyńskiego, jest jego inicjatywą, choć jest on jedynym, który mógłby to przerwać.
Jestem jednak absolutną pesymistką. Jedyną szansą na zmiany są wybory. Ludzie są obojętni, bo myślą, że mechanizm demokratyczny będzie w stanie to skorygować. Jednak przy takich ustępstwach socjalnych, obojętności młodych ludzi i społecznej apatii, mechanizm demokratyczny może nie zadziałać i pozwoli na kontynuację tego, co już dziś strasznie nas irytuje.
KOMENTARZE (8)
Do artykułu: Jadwiga Staniszkis: Też się boję terroryzmu. Ten strach trzeba jednak przełamać