Znaleziona u Czesława Kiszczaka teczka TW Bolka jest na pewno prawdziwą teczką, dokumentującą realną współpracę Lecha Wałęsy z SB w latach 1970-76, choć znajdujące się w niej rękopisy mogą nie być pisane jego ręką - zgadzali się podczas piątkowej debaty historycy Andrzej Friszke i Piotr Gontarczyk.
Debata z ich udziałem, zorganizowana w piątek w Centrum Edukacyjnym IPN, poświęcona była teczce TW Bolka, znalezionej 16 lutego w domu gen. Czesława Kiszczaka i przejętej przez IPN.
Obaj historycy - prof. Andrzej Friszke, autor m.in. wielu książek o historii Solidarności i opozycji w PRL oraz dr Piotr Gontarczyk, współautor wydanej w 2008 r. przez IPN książki "SB a Lech Wałęsa", byli w dużym stopniu zgodni w swych ocenach.
Obaj zgadzali się, że teczka znacznie wzbogaca wiedzę o współpracy Wałęsy jako TW Bolka, mocno go obciąża jako donoszącego na kolegów, biorącego za to pieniądze, a nawet sugerującego funkcjonariuszom metody, jakich można użyć wobec niektórych pracowników stoczni.
Gontarczyk przyznawał, że dotąd postrzegał TW Bolka jako zastraszonego robotnika, przymuszonego do współpracy.
- Ten przymus odegrał jakąś rolę, ale teczka wygląda dużo gorzej, niż się spodziewałem na podstawie tych donosów lub ich fragmentów, którymi dysponowaliśmy wcześniej - powiedział.
Zwracał uwagę np., że w tym przypadku wręcz podręcznikowo można wskazać cały katalog osób, którym sprawy są na przykład zakładane po doniesieniach Lecha Wałęsy.
- Albo w wyniku informacji przekazanych przez TW Bolka SB zastawia sieci na bardzo konkretną osobę i chce ją potencjalnie pozyskać do współpracy, są to zatem informacje miażdżące - dodał.
Prowadzący debatę Piotr Skwieciński z tygodnika "wSieci" zwrócił uwagę, że sugerowanie SB metod, którymi można zaszkodzić kolegom, przypomina praktyki stosowane przez innego znanego agenta - Lesława Maleszkę - TW Ketmana.
- Lech Wałęsa był na tej samej drodze, na której był Maleszka, tylko że Wałęsa się jakoś na tej drodze zatrzymał, a Maleszka się nie zatrzymał - powiedział.
Jednocześnie, mówili historycy, z teczki można odczytać motywy Wałęsy, których nie można nazwać wyłącznie niskimi - z niektórych rozmów TW Bolka z oficerem prowadzącym wręcz wprost można wyczytać, że Wałęsa postrzega swą rolę jako np. zapobieżenie dalszemu rozlewowi krwi.
- To jest dla mnie skomplikowanie moralnie sprawa - ocenił Gontarczyk.
Widać też, że Wałęsa, jak wielu Polaków w tamtym czasie, traktował SB jako kanał kontaktu z władzą, a nawet przestrzegania przez negatywnymi zjawiskami. Widać także, jak sukcesywnie się wywikływał się z tej współpracy, donosił coraz mniej, o coraz bardziej błahych sprawach - Friszke podkreślił, że połowa donosów pochodzi z okresu do połowy 1971 roku - aż wreszcie całkowicie zerwał współpracę.
Historycy zwracali też uwagę, że w donosach widać, że Wałęsa ma cechy przywódcy i dokonuje np. bardzo trafnych analiz socjologicznych i ocen ludzi.
- Mamy jednak do czynienia z osobowością urodzonego przywódcy mimo fatalnych wad - komentował Gontarczyk
Friszke podkreślił, że wrażenie zrobił na nim zwłaszcza zapis zebrania w Stoczni im. Lenina z lutego 1976 i spisanego bardzo dosłownie wystąpienia Wałęsy, za które został potem wyrzucony z pracy.
- W tym przemówieniu jest wszystko, co będzie ważne za chwilę: władza zła, związki zawodowe skorumpowane, brakoróbstwo, zła organizacja pracy, wszystko to, co trzeba zmienić, on to wywala prosto w oczy - mówił Friszke. - To jest w gruncie rzeczy program już buntownika - za to go wywalają z zakładu i zrywają z nim wszelkie kontakty - dodał.
KOMENTARZE (2)
Do artykułu: Historyk: Teczka TW "Bolka" jest autentyczna. Co nie znaczy, że podpisał Wałęsa