Nawoływanie głowy państwa, by opcja, z której się wywodzi, szanowała zasady państwa prawa, zabrzmiało wyjątkowo mocno - uważa była premier Ewa Kopacz. - Oby słowa o poszanowaniu wartości dotarły do partyjnych kolegów prezydenta - dodała, komentując orędzie Andrzeja Dudy. Grzegorz Schetyna z kolei odniósł się do czwartkowych (14 kwietnia) wydarzeń w Sejmie.
- Poszanowanie prawa, budowanie szacunku, odpowiednie miejsce i szacunek dla kobiet - to były te słowa, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Chciałabym, aby te słowa dotarły z taką siłą przede wszystkim do tych, którzy słuchali tego przemówienia po naszej lewej stronie, czyli do partyjnych kolegów pana prezydenta - zaznaczyła Kopacz.
Jej zdaniem obserwatorzy sceny politycznej każdego dnia widzą, że słowa są rozbieżne z faktami.
- Nawoływanie głowy państwa do tego, by opcja, z której on się wywodzi, dzisiaj szanowała zasady państwa prawa w ostatnich miesiącach tak bardzo nadwątlone - i to dzięki temu właśnie ugrupowaniu - te słowa zabrzmiały wyjątkowo mocno - dodała.
Przeczytaj: Lider PSL o słowach prezydenta w Poznaniu
Odniosła się też do rocznicy chrztu.
- Niewątpliwie chrzest Mieszka I to tak naprawdę początek naszej historii, bo od 966 roku zaczęła się prawdziwa polska historia - i niewątpliwie chrześcijaństwo wpłynęło na kształtowanie naszego charakteru narodowego. Ale też na szczególne postrzeganie wolności - mówiła b. premier.
W opinii Kopacz chrześcijaństwo było z narodem wtedy, gdy było mu trudno.
- W tych najtrudniejszych czasach religia, Kościół były z nami. Pamiętamy te trudne czasy i dziękujemy za to - podkreśliła.
Orędzie prezydenta skomentował także przewodniczący PO. Jak powiedział, przedstawiono w nim wizję Polski potwierdzającą, że od 1050 lat jesteśmy częścią kultury Zachodniej Europy. "W wystąpieniu zabrakło mi powiedzenia więcej o Solidarności, wskazania Gdańska jako miasta, które jest symbolem wolności, Solidarności i wolnej Polski" - dodał.
Schetyna skrytykował też nieobecność prezydentów wolnej Polski na Zgromadzeniu Narodowym, przez co uroczystość była - jak to ujął - niepełna. "Obecność byłych prezydentów Polski byłaby pokazaniem symbolicznej współpracy i wspólnego spojrzenia na polską historię" - wyjaśnił.
Podkreślił jednocześnie, że czwartkowe (14 kwietnia) wydarzenia w Sejmie i - jak się wyraził - wadliwy wybór sędziego Trybunału Konstytucyjnego - kładły się cieniem na Zgromadzenie Narodowe. "Polski parlament będzie inny po tym dniu, czujemy jego ciężar, mimo święta i wspólnych uroczystości. Myślę, że to wielkie wyzwanie dla tych, którzy byli autorami tego, co wczoraj cała Polska widziała; tak nie można prowadzić polskiego parlamentu" - mówił.