XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Gen. Kraszewski: NATO musi mieć oczy dookoła głowy

Gen. Kraszewski: NATO musi mieć oczy dookoła głowy
Gen. bryg. dr Jarosław Kraszewski, dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN (fot. bbn.gov.pl)

W NATO przyjęto koncepcję 360 stopni; musimy mieć zatem oczy dookoła głowy i skutecznie reagować na wszelkie zagrożenia naszego bezpieczeństwa, nie tylko ze Wschodu - powiedział PAP gen. bryg. dr Jarosław Kraszewski, dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN.

W jego ocenie, z Rosją trzeba rozmawiać przede wszystkim w formie dialogu. "Sytuacje sporne należy umieć rozwiązywać drogą dyplomatyczną. Ale w sytuacji, gdy już wszystkie możliwości oddziaływania dyplomatycznego poszczególnych państw członkowskich, jak i całego NATO, wyczerpią się, to wtedy będziemy mieli do czynienia z sytuacją krytyczną. Sojusz będzie musiał zareagować bardzo szybko. Ale śmiem twierdzić, że do takiej sytuacji nie dojdzie, bo jak na razie nie ma takich działań, które mogłyby jednoznacznie świadczyć o kinetycznej agresji Rosji na którekolwiek z państw członkowskich Sojuszu" - zaznaczył gen. Kraszewski.

Panie generale, jesteśmy w Pałacu Prezydenckim, to tutaj w lutym 1999 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski ratyfikował Traktat Północnoatlantycki. Co to oznaczało dla Polski?

Gen. bryg. dr Jarosław Kraszewski: Wejście Polski do NATO to jedno z najważniejszych wydarzeń w naszej najnowszej historii. Ratyfikacja Traktatu Północnoatlantyckiego była wejściem Polski w zupełnie nowe struktury - międzynarodowe i obronne. Polska otrzymała bardzo duże gwarancje bezpieczeństwa dla granic państwowych, dla obywateli, wprowadziło to również ład polityczno-wojskowy w tej części Europy. Pamiętajmy przy tym, że NATO jest z natury rzeczy organizacją obronną, obecnie w swoich szeregach ma 28 państw. Polska ratyfikując traktat zobowiązała się więc do przestrzegania określonych reguł postępowania, zarówno w obszarze politycznym, a także - co dla mnie jako żołnierza jest szczególnie ważne - w obszarze wojskowym.

Co to za reguły?

Każde z państw członkowskich jest zobowiązane do określonego wkładu, jeśli chodzi o wydatki obronne, co w zasadniczy sposób wzmacnia całe NATO. Warto podkreślić, że wkład Polski w struktury NATO z roku na rok rośnie, dlatego też nasz wpływ na Sojusz jest coraz większy. W ostatnich latach polscy generałowie zajmują w NATO coraz bardziej odpowiedzialne stanowiska. Mamy też swoje wojska, które funkcjonują w ramach tzw. NRF (ang. NATO Response Force). To siły odpowiedzi NATO, które w pierwszej kolejności są używane w przypadku wystąpienia zagrożenia. Polska odgrywa coraz większą rolę w NATO, a dowodem jest zmiana kategorii z niższej na wyższą gotowości bojowej Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie.

W powszechnej opinii krytykowany jest mechanizm podejmowania decyzji o użyciu sił NATO. Konsensus 28 państw potrzebny do użycia wojsk, z natury rzeczy jest bardzo trudny do osiągnięcia. Czy to nie jest dla Sojuszu niebezpieczne?

To prawda, że mechanizm podejmowania decyzji w NATO polega na konsensusie wszystkich państw członkowskich. Przy jednym stole siadają przedstawiciele 28 państw Sojuszu Północnoatlantyckiego i wszyscy muszą zgodzić się co do określonej decyzji. Nie rozpatrywałbym jednak tego w kategoriach zagrożenia. Choć oczywiście mechanizm ten powoduje, że NATO potrzebuje czasu na podjęcie decyzji na użycie wojsk w sytuacji zagrożenia.

Podczas ostatnich ćwiczeń Anakonda-16 dowódca wojsk lądowych USA w Europie gen. Ben Hodges ocenił, że Rosja mogłaby podbić kraje bałtyckie szybciej niż NATO wyprowadziłoby ciężki sprzęt z Europy Zachodniej.

Pamiętajmy, że przygotowanie ćwiczeń Anakonda, które w ostatnim czasie miały miejsce w Polsce, trwały ponad półtora roku. Dlatego nie można porównywać ich do sytuacji, w której NATO podejmuje decyzję o użyciu sił zbrojnych. Nie mylmy tych dwóch kwestii.

Ćwiczenia Anakonda-16 były pierwszym od wielu lat tak dużym przedsięwzięciem szkoleniowym, w którym wzięło udział ponad 31 tysięcy żołnierzy. Nie tylko polskich, ale także z państw sojuszniczych oraz z państw współpracujących z NATO w ramach Partnerstwa dla Pokoju. Ćwiczenia były prowadzone na wielu poligonach w Polsce, a wysiłek organizacyjny był potężny. Te półtora roku przygotowań, przy takim rozmachu ćwiczeń, było okresem naprawdę krótkim.

Mimo to Anakonda-16 pokazała nam, że państwa sojusznicze, jeśli chodzi o działania wojskowe, osiągnęły już bardzo wysoki, od dawna założony, stopień integracji. To dotyczy systemu dowodzenia, jak i taktyki działania pododdziałów. W gruncie rzeczy był to sprawdzian już wcześniej stwierdzonej gotowości bojowej państw NATO. Przypominam też, że scenariusz tych ćwiczeń był obronny. Nie miał nic wspólnego z działalnością ofensywną, która polega na wtargnięciu na terytorium innego państwa.

NATO musi być na tyle mocne, by być zdolne do skutecznej odpowiedzi w przypadku zagrożeń. W ostatnim czasie jednak stale obserwujemy ich wzrost. Jakie zagrożenia uznaje pan za najważniejsze?

W NATO budowana jest wspólna świadomość wszystkich 28 państw, że obecnie Europa i świat stoją przed zagrożeniami, które mają bardzo różnorodną specyfikę.

Na pewno nie możemy przejść obojętnie wobec zamachów terrorystycznych, które miały miejsce w Paryżu i Brukseli. Terroryzm jest jednym z największych wyzwań, przed którym stoją nie tylko poszczególne państwa europejskie, ale także NATO jako organizacja. Na pewno też nie możemy przejść obojętnie wobec kwestii uchodźców z krajów islamskich, takich jak np. Syria. I na pewno nie możemy przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się we wschodniej Ukrainie. Liczba i specyfika tych zagrożeń spowodowała, że NATO musiało przyjąć tzw. koncepcję 360 stopni. Musimy mieć oczy dookoła głowy i pamiętać nie tylko o zagrożeniach płynących ze wschodu, ale także z południa. To krok w dobrym kierunku.

Istotna jest np. kwestia wojny hybrydowej. O ile wcześniejsze szczyty NATO zajmowały się scenariuszami wojny cybernetycznej, tak teraz kluczowe jest pojęcie wojny hybrydowej. Tutaj najlepszą odpowiedzią będzie rozwój sił specjalnych, których jedną z największych zalet jest to, że dążą one do wyprzedzenia działań przeciwnika i przygotowują się na zagrożenia mogące wystąpić w przyszłości. To jest teraz naszym głównym obszarem problemowym.

Wojnę hybrydową potrafi prowadzić Rosja. Czy NATO jest właściwie przygotowane na zagrożenia płynące ze strony armii rosyjskiej?

Z Rosją, mówiąc za naszym prezydentem Andrzejem Dudą, trzeba przede wszystkim w formie dialogu rozmawiać. Sytuacje sporne należy umieć rozwiązywać drogą dyplomatyczną. Ale w sytuacji, gdy już wszystkie możliwości oddziaływania dyplomatycznego poszczególnych państw członkowskich, jak i całego NATO, wyczerpią się, to wtedy będziemy mieli do czynienia z sytuacją krytyczną. Sojusz będzie musiał zareagować bardzo szybko. Ale śmiem twierdzić, że do takiej sytuacji nie dojdzie, bo jak na razie nie ma takich działań, które mogłyby jednoznacznie świadczyć o kinetycznej agresji Rosji na którekolwiek z państw członkowskich Sojuszu.

 W kontekście ewentualnego konfliktu z Rosją dużo mówi się o tzw. przesmyku suwalskim. To połączenie terytorium państw bałtyckich z Polską, które jednocześnie rozdziela rosyjski obwód kaliningradzki i Białoruś. Czy sądzi pan, że właśnie tędy Rosja mogłaby uderzyć na Polskę?

Przesmyk suwalski to nie tylko współczesny temat strategiczno-polityczny, ale - jak się okazuje - również historyczny. Już stratedzy marszałka Józefa Piłsudskiego widzieli w przesmyku suwalskim ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa naszego państwa. I w okresie międzywojennym w garnizonie w Suwałkach stacjonowało przeszło sześć tysięcy żołnierzy.

Natomiast biorąc pod uwagę to, co dzieje się dziś, to nie sądzę, żeby Rosja wykorzystała przesmyk suwalski do jakichkolwiek działań skierowanych bezpośrednio i kinetycznie w obszar naszego państwa. Po pierwsze armia rosyjska musiałaby zająć trzy państwa bałtyckie, po drugie zajęcie przesmyku suwalskiego byłoby niezmiernie trudne, ponieważ musiałoby angażować liczne jednostki wojskowe.

Byłaby to zatem operacja, do której należy się przygotować, a na pewno przygotowania nie trwałyby jeden dzień. W garnizonie Suwałki są już elementy, które dają gwarancję, że informacje o ewentualnej wzmożonej aktywności naszego potencjalnego agresora zostaną natychmiast wychwycone i natychmiast przesłane do odpowiednich dowództw NATO. Ale na pewno nie wolno nam o przesmyku suwalskim zapominać. To jest też dość duży obszar, w którym na pewno znajdą swoje zadania pododdziały obrony terytorialnej. Ze względu na poszycie i ukształtowanie tego terenu, ludzie, którzy tam mieszkają najlepiej znają wszystkie jego zakamarki i mogliby skutecznie dezorganizować działania przeciwnika.

Co pana zdaniem świadczy o tym, że Polska jest bezpieczna?

Polska na swoim terytorium posiada już kilka instalacji sojuszniczych. Najważniejszą z nich jest dowództwo Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie. Obecnie korpus został przeniesiony do składu sił o wysokim stopniu gotowości bojowej, a niedawno podczas ćwiczeń potwierdził w pełni gotowość do dowodzenia tzw. szpicą. Czekamy jeszcze na ostateczne ustalenia szczytu NATO w Warszawie i w przyszłym roku korpus osiągnie pełną gotowość do realizowania zadań, które Sojuszu przed nim postawi. Korpus jest rzeczą unikatową, jest doceniany i zauważany przez struktury dowodzenia i polityczne Sojuszu, był dwukrotnie użyty w ramach misji w Afganistanie, gdzie potwierdził pełną gotowość i profesjonalizm funkcjonowania wszystkich oficerów, podoficerów i żołnierzy będących w składzie dowództwa. Mamy się czym chwalić.

Kolejnym bardzo dobrym przedsięwzięciem, choć już nie natowskim, jest Wielonarodowa Brygada w Lublinie. Wspólnie z Litwinami i przyjaciółmi z Ukrainy zbudowaliśmy formację, która już na początku 2017 roku osiągnie pełną gotowość do działania. Brygada ta jest świetnym przykładem tego, jak można doświadczenia dwóch państw NATO przekazywać na rzecz naszych kolegów z Ukrainy. Chodzi nam o to, by Ukraińcy zbliżyli się do struktur wojskowych i mechanizmów, które funkcjonują w Sojuszu Północnoatlantyckim.

Istotna jest również budowa tarczy antyrakietowej w Redzikowie. To instalacją ściśle amerykańska, której nie można pominąć w kontekście obrony przed bronią rakietową. To instalacja typowo obronna, a rakiety będące na wyposażeniu bazy w Redzikowie nie są wyposażone w głowice atakujące. Mechanizm niszczenia międzykontynentalnych rakiet balistycznych polega bowiem na zderzeniu dwóch ciał w przestrzeni ponad atmosferą ziemską. Baza gotowość bojową osiągnie w 2018 r.

W Polsce wielu polityków i wojskowych uważa, że szczyt NATO w Warszawie będzie miał przełomowy charakter w związku z planowaną zwiększoną, rotacyjną obecnością NATO w naszym kraju. Czy zgadza się pan z tą opinią?

Szczyt NATO w Warszawie to historyczne wydarzenie. Oficjalnie i definitywnie zostanie ukonstytuowany mechanizm oraz pakiet sił, który będzie reagował na sytuację wzdłuż wschodniej flanki NATO. To, co dzieje się na Ukrainie jest w oczywisty sposób zagrożeniem dla bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO. Musimy umieć zademonstrować naszą integrację i jestem więcej niż przekonany, że uda nam się zgromadzić tyle środków, ile potrzeba, by w pełni przywrócić bezpieczeństwo państwom flanki wschodniej NATO.

Polska jako członek NATO nie pozostanie jednak obojętna wobec tego, co dzieje się na południu naszego kontynentu. Stąd też nasza obecność na Morzu Egejskim, na które została skierowana polska fregata rakietowa ORP "Kościuszko". To operacja NATO związana z uchodźcami z krajów islamskich.

Ponadto szczyt NATO w Warszawie - w ramach polityki tzw. otwartych drzwi - przyniesie wymierny efekt w postaci przyjęcia dwóch nowych członków, bądź też propozycji terminu członkostwa. Chodzi tu o Szwecję i Finlandię. Poza tym jesteśmy w przededniu przyjęcia Czarnogóry w poczet pełnoprawnych członków NATO. Jestem więcej niż przekonany, że szczyt warszawski pozwoli na określenie solidnych kierunków rozwoju polityki otwartych drzwi także dla potencjalnych kandydatów na pełnoprawnych członków Sojuszu. Nie jestem w stanie powiedzieć, kogo definitywnie państwa członkowskie wskażą. Wiemy, że czeka Gruzja, pewne kwestie zostaną zaproponowane Ukrainie i sądzę, że byłyby to dobre rozwiązania, pozwalające na stabilizację sytuacji w tych dwóch kluczowych regionach Europy.

Czy NATO określi też obszary, które wymagają poprawy?

 NATO cały czas się zmienia. Kilka lat temu powstała zupełnie nowa struktura dowodzenia - Allied Command Transformation (ACT), czyli sojusznicze Dowództwo ds. Transformacji. Ma strategiczny charakter i zajmuje się przygotowywaniem NATO do nowych wyzwań. Dowództwo to monitoruje sytuację na całym świecie, zwłaszcza pod kątem konfliktów zbrojnych, wyciąga wnioski, a następnie przygotowuje rekomendacje dla całego Sojuszu.

Wszystkie konflikty militarne, które mają miejsce na świecie, są przez ACT analizowane. Głównie konflikt w Afganistanie, wcześniej w Iraku, także na Bałkanach. ACT zajmuje się również Ukrainą i przygotowuje pakiety rekomendacji, które są systematycznie wdrażane na terenie naszego państwa.

Sojusznicze Dowództwo ds. Transformacji jest zwierzchnikiem m.in. Połączonego Centrum Działań Bojowych NATO w Stavanger w Norwegii. To instytucja odpowiedzialna za wspólne szkolenie i ćwiczenia na poziomie operacyjnym. Od 20 lipca jego szefem będzie polski generał Andrzej Reudowicz. To kolejny dowód na to, że polscy generałowie są odpowiednio przygotowani i z powodzeniem mogą pełnić bardzo odpowiedzialne funkcje. Mają doświadczenie i wiedzę, by pełnić kluczowe stanowiska w strukturach dowodzenia NATO.

Proces zmian w NATO jest procesem ciągłym. Nie znam przypadku, by ktokolwiek kiedykolwiek ocenił, że tego procesu zmian na lepsze nie ma. Również biorąc pod uwagę wszystko to, co robi NATO obecnie nie sądzę, by kiedykolwiek ten proces zmian został zatrzymany. Możemy śmiało stwierdzić, że Sojusz swoimi strukturami wojskowymi i politycznymi elastycznie reaguje na turbulentnie zmieniającą się sytuację bezpieczeństwa wokół zewnętrznych granic Sojuszu.

 

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News
×

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Gen. Kraszewski: NATO musi mieć oczy dookoła głowy

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!