Francja chcąca odgrywać ważną rolę w polityce światowej, zwłaszcza w takim regionie, jak Bliski Wschód, musi liczyć się z ryzykiem zamachów - ocenił politolog z Uniwersytetu Gdańskiego dr Wojciech Grabowski. Według niego Francja mimo zamachów, raczej nie wycofa się z koalicji antyterrorystycznej.
Jego zdaniem Francja jest szczególnie narażona na zamachy terrorystyczne z kilku powodów. W rozmowie z PAP ekspert wskazał na obecność gospodarczą i polityczną Paryża w wielu regionach świata, rolę mocarstwa postkolonialnego w Afryce, stosunkowo dużą liczbę muzułmańskich imigrantów, kluczową rolę, jaką kraj ten odgrywa w koalicji antyterrorystycznej przeciw Państwu Islamskiemu.
"Już tylko te czynniki sytuują Francję w czołówce państw, które leżą w zainteresowaniu organizacji terrorystycznych, które planują nie tylko dać Francji nauczkę, ale i zmusić Francję do określonych zachowań. Pamiętajmy, że te zamachy, mimo iż są bezpośrednio skierowane przeciwko społeczeństwu, to ich rzeczywistym odbiorcą była władza. Ona ma podjąć decyzję na temat wycofania się z koalicji antyterrorystycznej" - powiedział Grabowski.
Według niego historia terroryzmu pokazuje, że we Francji działały wszystkie możliwe organizacje terrorystyczne, jakie można sobie wyobrazić. Można więc uznać, że Francja była, jest i będzie celem i obiektem zamachów terrorystycznych. "Uważam, że Francja raczej się nie wycofa z koalicji antyterrorystycznej pod wpływem zamachów, tak jak zrobiła Hiszpania w 2004 r. po zamachach w Madrycie" - powiedział.
Francja podejmie drastyczne kroki?
"Podejrzewam, że społeczeństwo francuskie będzie oczekiwać zdecydowanych działań władz polegających na znalezieniu i ukaraniu sprawców. Władza będzie musiała pokazać, że zrobi wszystko, żeby sprawców ukarać" - uważa Grabowski. Dlatego - zaznaczył - Francja, która chce odgrywać ważną rolę w polityce światowej musi liczyć się z ryzykiem zamachu. "Takie ryzyko ponoszą mocarstwa światowe, które chcą odgrywać kluczową rolę, także w tak skonfliktowanych regionach, jak Bliski Wschód" - dodał.
Zdaniem Grabowskiego zapobieganie zamachom terrorystycznym jest niezwykle trudne, a powód jest prosty: to terroryści w konspiracji planują zamachy i decydują o tym, kiedy uderzą, gdzie i przy użyciu jakich środków. "W tym roku francuskie służby wywiadowcze udaremniły kilka, jeśli nie kilkanaście zamachów bombowych, których przeprowadzenie było planowane na terytorium Francji. To oznacza, że one działają" - podkreślił.
Zamachy przygotowane perfekcyjnie
Jednak patrząc na piątkowe zamachy można - według niego - rozważyć dwie możliwe opcje. Zgodnie z pierwszą ataki zostały perfekcyjnie przygotowane, tak że wykrycie ich przez służby specjalne nie było możliwe. "To by oznaczało ogromny problem nie tylko dla Francji. Świadczyłoby o tym, że organizacje terrorystyczne znalazły taki system działania, który uniemożliwia ich wykrycie przez służby specjalne" - ocenił.
"Druga opcja polega na tym, że francuskie służby, mimo swojego perfekcjonizmu przeoczyły jakiś ślad - np. połączenie telefoniczne, czy zakup materiałów wykorzystywanych do konstruowania ładunków wybuchowych - moment, w którym można było zidentyfikować tę grupę" - powiedział. Ekspert uważa, że we francuskim systemie bezpieczeństwa musiała pojawić się jakaś luka, czy nieszczelność, więc konieczne jest poprawienie działania służb specjalnych. Nie można natomiast - według niego - ich winić za ofiary poniesione w trakcie szturmu na klub Bataclan, w tym momencie najważniejsze było bowiem powstrzymanie egzekucji zakładników.