· Ewa Kopacz zapewnia, że nie wiedziała o podsłuchiwaniu dziennikarzy.
· Była premier uważa, że każdy, kto ma jakiekolwiek dowody, powinien zgłosić doniesienie do prokuratury.
Ewa Kopacz pytana przez Wirtualną Polskę, czy jako premier wiedziała o podsłuchiwaniu dziennikarzy odparła, że w okresie, gdy była premierem, miała zapewnienie, że "takie praktyki nie miały miejsca". Zapewniała ją o tym minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska.
Kopacz podkreśliła, że wszyscy urzędnicy publiczni, którzy "mają jakiekolwiek dowody" na łamanie prawa, jak zakładanie podsłuchów bez zgody sądu, powinni "natychmiast złożyć doniesienie do prokuratury".
Była premier zwróciła też uwagę na fakt, że informacje o inwigilowaniu dziennikarzy pojawiły się w momencie, gdy procedowane w Sejmie mają być dwie ustawy: o prokuraturze i o policji. „Dla mnie to dość ciekawa zbieżność w czasie” – mówiła Wirtualnej Polsce.
12 stycznia Komenda Główna Policji poinformowała o zakończeniu audytu w sprawie podsłuchiwania dziennikarzy. Prowadzone postępowanie sprawdzające wykazało, że w KGP działały dwie grupy, które zajmowały się sprawą tzw. afery taśmowej. Efektem audytu są postępowania dyscyplinarne wobec 7 policjantów i zmiana kierownictwa Biura Spraw Wewnętrznych KGP.
KOMENTARZE (1)
Do artykułu: Ewa Kopacz o inwigilacji dziennikarzy: Miałam zapewnienia, że takie praktyki nie miały miejsca