• Beata Kempa jest przekonana, że od lat Polacy chcą ograniczenia liczby kadencji w samorządzie do dwóch. Polityk powołała się na doświadczenia jeszcze w 2005 roku.
• Propozycja Jarosława Kaczyńskiego jednak nie jest jednomyślnie przyjmowana w rządzie. Jarosław Gowin zgłaszał zastrzeżenia na początku tygodnia.
• W kwestii trwającego podsumowania pracy resortów Kempa chwali szefa MSWiA. Zaznacza też, że czeka rząd wiele wyzwań, w tym reforma wymiaru sprawiedliwości.
Beata Kempa (Kancelaria Prezesa Rady Ministrów) skomentowała zmiany w ordynacji wyborczej, które zaproponował w połowie stycznia Jarosław Kaczyński. Lider PiS nie wykluczył, że będzie forsował zmiany w elekcji samorządowej tak, by obowiązywały od 2018 r. Co ważne, Kaczyński chce, by możliwe ograniczenie kadencji w samorządach (do dwóch) objęło trwającą kadencję 2014 do 2018.
- Cieszę się, że zaczęto tę dyskusję. Osobiście w 2005 roku jako ówczesna kandydatka (do Sejmu - red.) szłam do wyborów niosąc postulat dwóch kadencji (w samorządzie) - mówiła Kempa na antenie Polskiego Radia. Rozmowa miała miejsce w środę (25 stycznia). - Przyjmowano tę propozycje z owacjami - zaznaczyła, mówiąc o licznych spotkaniach, które z 2005 roku pamięta.
Dwie kadencje dzielą rząd
Sprawa dotyczy kardynalnej zasady prawa, którą zawiera każdy europejski system legislacyjny, tzw. niedziałania prawa wstecz. Mówi ona, że wprowadzane prawo nie może działać na stan już zastany, a tylko na przyszły. Ograniczenie możliwości kandydowania osób już zajmujących stanowiska stoi, dla wielu prawników, w sprzeczności z tą zasadą.
- Ilu prawników tyle opinii - stwierdziła Kempa w rozmowie radiowej. - Jeśli będą zastrzeżenia to wypowie się Trybunał Konstytucyjny i rozstrzygnie o kadencji, którą projekt obejmie. - Polityk podkreśliła, że trzeba poczekać de facto na projekt.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Dwukadencyjność w samorządach. Kempa: Polacy tego chcieli już w 2005 r.