- W Unii Europejskiej doszło do wypaczeń, które spowodowały, że zeszła ona na manowce. Szaleństwo drobiazgowych regulacji sektora energetycznego, szaleństwo genderyzmu czy zupełnie niepotrzebna walka z kościołem, nastroje antyamerykańskie i ogromna, wciąż rozrastająca się administracja i te chichy śmichy nawet przed samym referendum, że UE chce opodatkować roboty w zakładach pracy i inne nowoczesne maszyny przemysłowe, to była woda na młyn eurosceptyków – powiedział w rozmowie z Parlamentarny.pl Tadeusz Cymański (PiS).

Wynik brytyjskiego referendum zaskoczył Pana?

Tadeusz Cymański: - Jak powiedziałem UE, podejmując w ostatnim czasie wiele dziwnych, niepopularnych działań, jest w pewnym stopniu sama sobie winna, że Wielka Brytania zdecydowała się wystąpić z UE. Obrońcy pozostania w niej mieli trudniejsze zadanie, tak że przebieg referendum mnie nie dziwił.

W Polsce chyba po raz pierwszy czujemy tak wyraźnie, że to, co się dzieje gdzie indziej w Europie, naprawdę ma na nas wpływ. Nawet PiS przyznaje, że to niedobra wiadomość dla Europy i dla Polski. Pan też nie wątpi, że skutki Brexitu odczujemy w Polsce?

 - Brexit ma bezpośredni wpływ na Polskę.

Frank już poszybował, przez moment przekroczył poziom 4,20 zł.

- Tak, ale myślę, że rynek przywróci wkrótce równowagę. Długofalowo jednak brytyjskie referendum może mieć znaczenie dla Polaków, zwłaszcza tam mieszkających. Może wpłynąć na pogorszenie ich statusu i zablokowanie możliwości pobytu na Wyspach, zwłaszcza dla nowo wyjeżdżających.

Skąd pana zdaniem bierze się w niektórych krajach tak silny eurosceptycyzm? Kolejne kraje też zapowiadają, że mogą wyjść z Unii.

- To jest ogromny sukces mediów tabloidowych, które nie zawsze fair, ale z reguły jednostronnie prezentują, często słuszne krytyczne zjawiska. Jak powiedziałem, Unia trochę sama sobie na to zapracowała, bo przecież nie czarujmy się, przeregulowania prawne unijnej administracji, która chce po swojemu normować wszystko, jest faktem.

Brytyjczycy są specyficzni, bardzo wyczuleni na Unię Europejską. Już od wielu lat krytykowali jej działania. David Cameron trochę sam sobie przygotował ten scenariusz.

Co teraz? Uważa pan, że Unia zmierza ku rozpadowi?

- Tak bym tego nie określił. Brytyjskie referendum miało być dzwonkiem alarmowym, a jest alarm. Niezależnie od tego, jak by się skończyło referendum, sam fakt doprowadzenia do niego, nastroje krytyczne, eurosceptyczne, bezradność Unii wobec problemu imigrantów, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, to kluczowa sprawa, która zadecydowała o wyniku brytyjskiego referendum.

Jest to poważny sygnał ostrzegawczy dla UE i Wielkiej Brytanii. Teraz najważniejsze pytanie, to co w tej nowej sytuacji zrobi Wielka Brytania? Ale jest jeszcze ważniejszy problem: czy Unia wyciągnie z tego zdarzenia właściwe wnioski i zrobi to szybko, mocno i wyraźne.

Opozycja zarzuca PiS, że jesteście eurosceptykami. Padają sugestie, że Polska będzie być może chciała ustawić się w kolejce państw szykujących się, śladem Wielkiej Brytanii, do wyjścia z UE?

- Najgorsze zawsze są skrajności, najbardziej niebezpieczne są opinie stuprocentowe. W takich sprawach nie ma jasnych czarno-białych wyborów. Doświadczony brytyjski polityk powiedział niedawno, że trudno to co się stało w Wielkiej Brytanii oceniać jednoznacznie w kategoriach zero-jedynkowych. Referendum za czy przeciw Unii też go szokowało, bo przecież zawsze jest wiele argumentów za i wiele przeciw.

Osoby, które mają trochę wiedzy i dojrzałości wiedzą, że rzeczywistość społeczna, polityczna, jest z reguły bardziej złożona i w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji, trzeba szukać tego co łączy, nie tego, co dzieli Europejczyków. Świat się globalizuje, to jest fakt. Trzeba umieć jak najskuteczniej uczestniczyć w tej nierównej walce.

Czytaj też: Karczewski: Należy zmienić politykę UE tak by uniknąć efektu domina

Unia od początku była pomysłem przede wszystkim antywojennym. Wyciągnięto wnioski po dwóch strasznych tragediach wojen światowych. Ojcowie założycie UE, m.in. Alcide de Gasperi, włoski premier i minister spraw zagranicznych czy Robert Schuman, francuski minister spraw zagranicznych w latach pięćdziesiątych przyczynili się do zjednoczenia Europy w takim stopniu, że wojna w niej jest nie do pomyślenia.
 
Europejski system bezpieczeństwa bez Brytyjczyków będzie słabszy?
 
- Brixit, to historyczna chwila dla Wielkiej Brytanii oraz całej Unii Europejskiej. Nie można jednak dziś, „ na gorąco” przewidzieć wszystkich politycznych konsekwencji tego wydarzenia. Ale nie jest to też czas na histeryczne reakcje. Kiedy opadną emocje, łatwiej będzie o konstruktywne wnioski.

 Osobiście jak pan uważa, dobrze że Wielka Brytania wyszła z Unii ?

 - Ja z tego powodu szampana na pewno otwierać nie będę.

PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google News