Nie bójcie się nas, jesteśmy nastawieni na gospodarkę - mówiła w Krynicy do przedsiębiorców Beata Szydło, przedstawiając plany PiS. Ewa Kopacz koncentrowała się na dotychczasowych dokonaniach rządu i podkreślała poczucie odpowiedzialności za kraj.
Trudno oczekiwać po politykach wygłaszania przy okazji takich imprez jak Forum Ekonomiczne w Krynicy kompletnych zapowiedzi programowych - miejscem wygłaszania expose jest wszak Sejm, ale często padają tam słowa, które mogą pozwolić wyrobić sobie pogląd, co do kierunku polityki w danej dziedzinie na najbliższy czas. Inna sprawa, że nie zawsze są to deklaracje przemyślane – by wspomnieć słynną (i bardzo pechową) zapowiedź premiera Donalda Tuska dotyczącą w wprowadzenia euro.
W tym roku krynickie forum odbywało się niespełna dwa miesiące przed wyborami, stąd obecność na niej dwóch głównych rywalek w nadchodzących wyborach - typowanej przez Prawo i Sprawiedliwość na stanowisko premiera Beaty Szydło i obecnie kierująca rządem Ewa Kopacz.
Podział ról przy takich politycznych występach jest naturalny - opozycja mówi o zmianach i snuje plany (można powiedzieć - wybiera przyszłość), rząd koncentruje się na obronie dotychczasowego dorobku.
Szydło: nie bójcie się nas, jesteśmy nastawieni na gospodarkę
Beata Szydło starała się zdjąć ze swojej partii odium ugrupowania nieprzyjaznego przedsiębiorcom. - Nie bójcie się nas państwo, my jesteśmy nastawieni na gospodarkę i przedsiębiorczość - nie ma obecnie innej perspektywy w Polsce, jeśli chce ona być w czołówce najlepszych gospodarek - mówiła do ludzi biznesu. Według niej Polska ma przed sobą dekadę, w której dzięki umiejętnemu wykorzystaniu środków unijnych musi rozwiązać wiele problemów gospodarczych i społecznych, "dać priorytet gospodarce i przedsiębiorczości, dać szanse młodym ludziom".
Jak to zrobić? Z jej wypowiedzi wynika, ze kluczowy dla ewentualnego rządu PiS będzie poziom życia Polaków. - Trzeba zacząć nie bać się rozmawiać o tym, co nazwaliśmy paktem dla wzrostu wynagrodzeń. Jest w Polsce problem niskich zarobków. Musimy patrzeć w szerszej perspektywie, zrobić wszystko, żeby Polska się rozwijała, ale nie zrobimy tego bez ludzi, a ludzie nie będą chcieli tu pracować, jeśli nie będą mieli dobrych wynagrodzeń - stwierdziła. To według niej (ale i wynika to z wcześniejszych wypowiedzi liderów PiS) oznacza dyskusję o tzw. umowach śmieciowych i płacy minimalnej (także wg. stawek godzinowych).
W przypadku PiS nie jest zaskoczeniem (bo partia ta podkreśla to w swoich dokumentach programowych), że kandydatka tego ugrupowania na szefa rządu deklarowała silną pozycję państwa w gospodarce i koncentrowała się na ochronie rodzimego kapitału. - Musimy przestawić naszą gospodarkę, postawić na to, że chcemy mieć polski kapitał - kapitał ma narodowość, trzeba polskiego kapitału bronić i dawać szanse, aby się budował. Nie chcemy być montownią, ten czas jest już za nami, Polska ma większe ambicje i stać nas na to - mówiła.
Z drugiej jednak strony deklarowała otwartość na dyskusje ze środowiskiem biznesu. - Trzeba być partnerami, państwo powinno być partnerem polskiego biznesu i na odwrót - mówiła Beata Szydło, powtarzając deklaracje utworzenia rady gospodarczej przy premierze, w której oprócz teoretyków gospodarki mieliby zasiąść również praktycy - czyli przedsiębiorcy.
- My chcemy wyodrębnić i określić bardzo jasno spółki strategiczne pod kontrolą państwa - energetyka, chemia, górnictwo powinny być pod kontrolą państwa - stwierdziła odnosząc się do tematu prywatyzacji, nie sprecyzowała jednak, czy oznacza to poszerzenie listy spółek strategicznych stworzonej przez obecny rząd. Beata Szydło zadeklarowała również walkę o zmianę szkodliwych dla polskiego przemysłu zapisów pakietu klimatycznego
Stosunkowo najbardziej konkretne zapowiedzi padły w odniesieniu do branży zbrojeniowej, która może stać się motorem polskiej innowacyjności i kołem zamachowym dla polskiej gospodarki. Beata Szydło zapowiedziała, że jeśli powstanie rząd tworzony przez PiS, będzie zmierzał do zwiększenia wydatków na zbrojenia do 3 proc. PKB.
Kopacz: zrealizowałam swoje expose
Obecna szefowa rządu koncentrowała się raczej na dotychczasowych dokonaniach i podkreślała - jak w całej kampanii wyborczej - poczucie swojej partii odpowiedzialności za kraj i nie składanie obietnic bez pokrycia. Stąd w jej wystąpieniu były wątki uzasadniające dotychczasowe posunięcia, aniżeli plany na przyszłość. - Zrealizowałam swoje expose, ma to swoje odzwierciedlenie w przyjętym przez rząd projekcie budżetu na rok 2016 - oświadczyła premier Ewa Kopacz. Jej zdaniem ów budżet „połączył w sobie dwie filozofie: dynamicznego rozwoju wolnej gospodarki i społecznej odpowiedzialności".
- Ten budżet, który oparty jest na doświadczeniach ekonomii europejskiej, jest jednocześnie budżetem, która daje pełną wolną gospodarkę nie przeszkadzając polskim przedsiębiorcom, jednocześnie pamiętając o tych, których los trochę pokarał, nie potrafili sobie poukładać własnego życia, nie dają sobie rady - powiedziała premier. Zwracała przy tym uwagę na prospołeczne wątki budżetu - na to, że zagwarantowano w nim środki na bezpłatną pomoc prawną, roczny urlop rodzicielski i odmrożenie płac w budżetówce.
Szefowa rządu zapewniła również, że mimo poślizgu jeszcze w tym roku zacznie działać jednak ze sztandarowych inwestycji rządów koalicji PO-PSL – gazoport w Świnoujściu. - Podpisaliśmy aneks z wykonawcą, nie dołożymy złotówki do budowy, a zakończymy ją z końcem września- oświadczyła Kopacz.
Jakie wnioski płyną z tych wystąpień? Niezbyt odkrywcze. Rząd obiecuje, że będzie tak jak dotychczas, tylko znacznie lepiej, opozycja - że będzie znacznie lepiej, ale zupełnie inaczej. Wyborcom pozostaje jedynie decyzja, które „znacznie lepiej” jest bardziej wiarygodne.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wybory parlamentarne 2015: politycy kuszą biznes