Niezwykle ciekawy przedwyborczy wpis na swoim blogu na stronie Warsaw Enterprise Institute zamieścił Robert Gwiazdowski.
- W 89 roku głosowałem i dostałem w zamian ustawę o szczególnym uregulowaniu stosunków kredytowych (która czyniła z banków święte krowy), sztywną cenę dolara i węgla a afera podatkowa goniła aferę. W 1991 roku znów głosowałem i otrzymałem progresywny podatek dochodowy z fatalnie skonstruowaną skalą podatkową i ograniczenia w ustawie Wilczka o działalności gospodarczej. W 1997 roku zagłosowałem (ostatni raz) i wprowadzili OFE, powiaty i gimnazja. A w 2001 roku już nie głosowałem i pojawił się podatek od działalności gospodarczej 19%. Jak nie głosuję – jest lepiej - napisał Gwiazdowski.
W swoim wpisie znany ekonomista uzasadnia - z pomocą napisanej napisanej w 1957 roku „Economic Theory of Democracy" Anthonego Downsa - dlaczego świadoma absencja wyborcza jest całkiem sensowną strategią zorientowaną na przyszłość. Oznacza bowiem ona, że istniejące na rynku „produkty” polityczne nie są warte zainteresowania. A to rodzi nadzieję, że w końcu, w którymś kolejnym głosowaniu, tym potencjalnym „klientom” zostanie zaoferowany lepszy „towar”.
- Przy wysokiej frekwencji wyborczej nie opłaca się głosować - pisze też Gwiazdowski. - Jeśli jednak większość pomyśli w ten sposób, nasz głos mógłby okazać się decydujący, gdybyśmy zdecydowali się zagłosować. Jeśli jednak większość też pomyśli w ten drugi sposób, nasz głos też nie będzie miał znaczenia – zwłaszcza w systemie wyborów proporcjonalnych, bo z zasady jeden głos nie może w nich mieć znaczenia rozstrzygającego.
Cały wpis znajdziecie tutaj...
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wybory parlamentarne 2015: Dlaczego nie warto głosować, jak się nie ma pewności?