• Konkurencyjność naszego transportu zagraża interesom wielu innych państw - mówi Bartosz Najman, prezes Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.
• Aby zaszkodzić między innymi polskim przedsiębiorstwom, Niemcy, Norwegia, a niedawno także Francja wprowadziły dla zagranicznych firm działających w tych krajach obowiązek wypłacania zatrudnionym kierowcom miejscowej płacy minimalnej - dodaje.
Firmy transportowe z Polski obsługują obecnie 25 proc. rynku przewozów międzynarodowych w Europie. Niemcy, Norwegia i Francja wprowadziły dla zagranicznych firm działających w tych krajach obowiązek płacy minimalnej dla kierowców.
- Przyjęcie tych przepisów „jest oczywiście bardzo negatywne dla polskiej branży transportowej, bo po pierwsze podnosi koszty pracownicze, a po drugie powoduje znaczące komplikacje. Polski przewoźnik, aby dostarczyć transport do Francji, musi podpisać umowę z francuskim przedstawicielem, wyposażyć kierowcę w odpowiednie dokumenty i zapoznać się z bardzo skomplikowanym ustawodawstwem. Nie chodzi tylko o wypłatę wynagrodzenia. Dużą barierą jest samo skomplikowanie przepisów – mówi Bartosz Najman, prezes Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.
Czytaj też: Polskie związki zawodowe chcą unijnej płacy minimalnej dla pracowników delegowanych
Jak zareagują polskie firmy transportowe na zaistniałą sytuację?
Część z nich zapewne w końcu zrezygnuje z działalności w krajach, które wprowadziły niekorzystne przepisy. Dla niektórych może się to skończyć bankructwem. Inne przedsiębiorstwa będą musiały jakoś się przystosować i zoptymalizować swoje koszty. W tym celu warto sprawdzić składniki wynagrodzenia kierowców i zobaczyć, czy niektóre z nich, np. diety czy ryczałty noclegowe, można zaliczyć do płacy minimalnej. Innym rozwiązaniem jest przerzucenie części kosztów na zleceniodawców.