- Zdecydowanie trudno było zaakceptować faktyczny brak centrum gospodarczego w rządzie. Nie wiadomo właściwie, gdzie należało go szukać: czy w resorcie gospodarki, w Kancelarii Premiera, gdzie wyłoniło się mini-ministerstwo gospodarki, w Ministerstwie Finansów czy też w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego - mówi Jerzy Kwieciński, członek Rady Ministrów i wiceminister rozwoju.
Trzeba panu oddać sprawiedliwość, że na pęknięcia organizacyjno-kompetencyjne w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju - choćby witając z aprobatą awans minister Bieńkowskiej na wicepremiera - wskazywał pan już ponad 2 lata temu.
Jerzy Kwieciński: Już w końcówce rządów gabinetu Jarosława Kaczyńskiego z minister Grażyną Gęsicką doszliśmy do wniosku, że minister rozwoju, będąc koordynatorem polityki gospodarczej, powinien mieć status wicepremiera, bo to wzmacnia skuteczność działania. A praktyka pokazała, że to zadaniowe „rozdwojenie jaźni” w resorcie infrastruktury i rozwoju nie sprawdziło się.
Ale stworzenie superministerstwa… Trąci to trochę „jedynie słuszną linią”. Nie bierzecie na barki zbyt dużo?
- Czy to dużo? Tak, dużo. Także w warstwie czysto organizacyjnej. Łączymy przecież potężne struktury - dawnego Ministerstwa Gospodarki i części resortu infrastruktury i rozwoju.
Ewidentną słabością dotychczasowego systemu rządów w kwestiach gospodarczych stało się jednak, o czym wspomniałem, decyzyjne rozproszenie, brak koordynacji poczynań ministerstw. Teraz wicepremier Mateusz Morawiecki odpowiada za całokształt polityki gospodarczej gabinetu. Nie tylko za rozwój, gospodarkę, fundusze unijne, ale koordynuje też finanse, gospodarkę morską, transport etc.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kwieciński: Słabością dotychczasowego systemu rządów było rozproszenie ministerstw