SK Bank: samorządy stracą miliony, bo ktoś je oszukał?
W Sejmie zapytał pan wiceministra finansów o upadek SK Banku w Wołominie i samorządowe pieniądze tam ulokowane. O ilu samorządach i jakich kwotach mówimy?
Jacek Sasin, poseł PiS: – Dokładnych danych nie mam, bo to świeża sprawa. Mam jednak sygnały, że problem jest realny.
Okazuje się jednak, że może on zniknąć. Czarodziejska różdżka?
– W tej chwili wszystko zależy od interpretacji prawa. Pierwotnie Komisja Nadzoru Finansowego przedstawiała interpretację, zgodnie z którą każda umowa to klient.
Problem pojawił się w momencie upadłości, kiedy zarządca komisaryczny banku zaczął prezentować pogląd, że każdy klient musi posiadać odrębną osobowość prawną.
Szkoły czy przedszkola nie mają osobowości prawnej, ma ją gmina. W świetle ostatniej interpretacji, nawet jeśli te instytucje mają odrębne umowy czy rachunki w banku, są traktowane jako całość, jako jeden podmiot.
Ich wkłady się sumują i przekraczają 100 tys. euro, które asekuruje Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Osobno nie stracą, razem część ich pieniędzy przepadnie.
– Tak. O ile każda umowa osobno nie przekracza 100 tys. euro, o tyle zsumowane przekraczają tę kwotę. Z moich informacji wynika, że w momencie wprowadzenia zarządu komisarycznego w Spółdzielczym Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie jednostki samorządowe wycofały z niego lokaty, pozostawiły jedynie rachunki bieżące. To są odrębne rachunki i na żadnym z nich nie ma więcej niż 100 tys. euro.
Niepokoję się, czy samorządowcy nie zostali wprowadzeni w błąd poprzednią interpretacją. Być może wcześniej wycofałyby środki publiczne, ale zaufały w wykładnię urzędników państwowych. Teraz konsekwencją mogą być straty ponoszone przez gminy.
Co odpowiedział wiceminister Leszek Skiba?
– Dla niego sprawa także jest nowa i poprosił o czas, by mógł ją zanalizować.
Powiedział pan w Sejmie, że część samorządów zaangażowanych w SK Bank może mieć poważne problemy z działalnością.
– Tak, bo jeśli wkłady, których nie będzie można odzyskać, będą duże, mogą być to istotne usterki w budżecie. Powtarzam, nie mam danych, ale jeśli mówimy o kwotach kilkunastu milionów złotych w przypadku pojedynczego samorządu, jasne jest, że będzie to miało wpływ na funkcjonowanie takiej jednostki.
Wiem, że SK Wołomin działał szeroko i obsługiwał samorządy oraz spółki samorządowe w powiecie wołomińskim, na Mazowszu, a także na przykład na Śląsku. Można się spodziewać, że wkłady samorządowe mogą być spore, szczególnie że bank ten oferował bardzo korzystne warunki samorządom. SK Bank wygrywał postępowania określone w prawie zamówień publicznych, musiał więc dawać atrakcyjne warunki.
Pytał pan wiceministra także o funkcjonowanie instytucji nadzoru finansowego w tej sprawie. Są wątpliwości?
– Ja mam wątpliwości. SK Bank w Wołominie był kontrolowany przez KNF od dawna, nie było więc sytuacji jak w przypadku SKOK-u, że ta kontrola nastąpiła zbyt późno. Nigdy KNF nie sygnalizowała jakichkolwiek problemów z SK Wołomin, nawet po wprowadzeniu zarządu komisarycznego były wysyłane bardzo uspokajające sygnały. Zorganizowano spotkanie z podmiotami samorządowymi, na którym zachęcano do niewycofywania środków, zapewniano, że płynność banku nie jest zagrożona i mamy do czynienia z restrukturyzacją, która potrwa 2-3 lata. Teraz bez uprzedzenia mamy decyzję o upadłości i spory o interpretację prawa.
Poza pytaniami o skuteczność nadzoru finansowego, możemy mówić o wprowadzaniu w błąd klientów, byłoby to co najmniej nieetyczne.
Mieliśmy zamieszanie z samorządami zadłużonymi w parabankach, teraz jest sprawa SK Bank Wołomin. Nie ma pan wrażenia, że część samorządowców zbyt lekkomyślnie podchodzi do publicznych pieniędzy?
– Absolutnie nie łączyłbym tych dwóch tematów. SK Bank nie był parabankiem, był to bank spółdzielczy uznany od wielu lat, spółdzielczość to naturalna część sektora bankowego. Samorządy powinny działać w oparciu o dbałość o dobre gospodarowanie groszem publicznym, co oznacza, że powinny przeprowadzać postępowania w trybie zamówień publicznych na obsługę bankową. Z tego co wiem, zdecydowana większość samorządów tak robi.
Czym innym jest oczywiście zadłużanie samorządów w instytucjach parabankowych. Ten problem rzeczywiście jest poważny.
Prawo i Sprawiedliwość ma pomysł na zmiany legislacyjne w tym zakresie, np. zakaz zadłużania się JST w parabankach?
– Pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu dowiedzieliśmy się od Ministerstwa Finansów, że skala problemu jest spora. Mieliśmy informacje z regionalnych izb obrachunkowych, z których wynikało, że nie mają one precyzyjnej wiedzy, jak wygląda zadłużenie samorządów w parabankach.
Istotnie jest to sprawa, którą trzeba rozwiązać systemowo, bo zadłużanie jednostek samorządowych w parabankach nie jest spowodowane jedynie ich bardzo złą polityką finansową, ale również obiektywnymi przesłankami związanymi z niedofinansowaniem samorządów w Polsce. W ostatnich latach nic w tej sprawie się nie działo, za kolejnymi obciążeniami samorządów nie szły żadne dodatkowe środki finansowe. Niezależnie od tego, w części samorządów należałoby zwrócić uwagę na gospodarowanie.
Nie ma dzisiaj mechanizmu, który zabraniałby zadłużać się samorządom w parabankach, dlatego będziemy pracować nad pewnymi obostrzeniami. O szczegółach nie jestem w stanie mówić, bo nie ma gotowego projektu, ale on powinien się pojawić.
Jedyne, co dziś władza może zrobić, to w sytuacjach nadzwyczajnych wprowadzać zarządy komisaryczne w gminach, które osiągnęły poziom braku możliwości funkcjonowania z powodów finansowych, ale to na dłuższą metę niewiele zmieni.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
KOMENTARZE (13)