• Chiny przygotowują wyprawę badawczą na ciemną stronę Księżyca. Jarosław Gowin liczy, że satelita badawczy będzie wyposażony w polskie instrumenty naukowe. Dla Chin to prestiżowa wyprawa.
• Polityk podkreślił, że Chiny to kraj, który dynamicznie się rozwija, postawił na naukę.
• Zapytany o prawa człowieka w Państwie Środka, Gowin zasłonił się koniecznością pełnienia ministerialnej funkcji, która nie licuje z upominaniem Chińczyków.
Jarosław Gowin rozmawiał w Polskim Radio (Program 3) w piątek (21 października) o możliwej współpracy polsko-chińskiej. Wicepremier niedawno był w Chinach, przypomnijmy też, że Polskę w tym roku odwiedziła ważna delegacja z tego kraju.
- Chodzi o współpracę gospodarczą i naukową - precyzował cele trwającej azjatyckiej ofensywy polskich władz wicepremier. W Indiach niedawno był wicepremier Piotr Gliński. - Prawdopodobnie uda się nam nawiązać współpracę w badaniach kosmicznych z Pekinem - dodawał polityk.
Z relacji Gowina wynika, że w nadchodzących latach Chińska Agencja Kosmiczna przygotowuje ambitną wyprawę badawczą na księżyc. - Satelita badający ciemną stronę księżyca, byłby chiński - mówił polityk. Po czym nie wykluczył, że uda się na tej sondzie, we współpracy z chińczykami, umieścić polskie elementy badawcze.
- To sprawa prestiżowa. Może przenieść naszą naukę do ekstraklasy światowej - nakreślił sukces Gowin.
Chiny to kraj bardzo dynamicznie się rozwijający. Gowin podał przykład zmiany paradygmatu rozwoju Chin z taniej siły roboczej na właśnie przedsięwzięcia naukowe. Podkreślił, jak wielkie fundusze na tę dziedzinę są wydawane w omawianym kraju.
Poruszono jeszcze jeden, niewygodny zarówno dla Chin jak i dla wicepremiera temat. Ponieważ w Chinach dochodzi do łamania praw człowieka, wiele światowych postaci politycznych pomija ten problem w relacjach z Chinami, w imię dobra gospodarczych relacji.
Czytaj: Gowin chce, by uczelnie i instytuty w Polsce podniosły poziom badań
- Czy polscy politycy muszą odgrywać rolę "czarnego Piotrusia"? - zapytał w eterze Gowin. - Muszą wychodzić na pierwszą linię frontu w walce o prawa człowieka? Politycy z Europy Środkowej i Wschodniej byliby bardziej ośmieleni, by ten temat podnieść, gdyby możni tego świata (Amerykanie, Niemcy - red.) robili to częściej.
Jednocześnie Gowin podkreślił, że jako minister w rządzie nie jest on na najlepszej pozycji, by upominać swoich chińskich partnerów.