Ekonomiści: zmiana reguły wydatkowej po to, by PiS mogło spełnić obietnice

Ekonomiści: zmiana reguły wydatkowej po to, by PiS mogło spełnić obietnice
Siedziba Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości w Sejmie (fot. Adrian Grycuk/wikipedia/CC BY-SA 3.0 PL)

Zmiana stabilizującej reguły wydatkowej (SRW) ma umożliwić PiS spełnienie wyborczych obietnic - oceniają ekonomiści. Ich zdaniem poluzowanie kagańca zabezpieczającego przed nadmiernym wzrostem wydatków może jednak być - choć nie musi - groźnym precedensem.

Przygotowany przez posłów PiS projekt nowelizacji ustawy o finansach publicznych przewiduje zwiększenie limitu wydatkowego "w przypadku przewidywanej realizacji w roku budżetowym istotnych dochodów z działań jednorazowych i tymczasowych" oraz modyfikuje formułę reguły. Znajdujący się w niej wskaźnik inflacji (CPI) wraz z korektą błędów jej prognoz ma zostać zastąpiony sztywnym celem inflacyjnym NBP (obecnie 2,5 proc.).

Zgodnie z konstrukcją SRW wyższa inflacja umożliwia wyższy wzrost wydatków publicznych. Problem w tym, że w Polsce mamy deflację, a to automatycznie powoduje, iż reguła znacznie ogranicza ambitne plany wydatkowe rządu. Jeżeli jednak kiedyś inflacja będzie powyżej celu, zmieniona reguła wydatkowa będzie mocniej ograniczać wydatki niż czyniłaby to w obecnej formule.

Ekonomista z Raiffeisen Polbank Michał Burek obliczył, że reguła wydatkowa w nowej formule podwyższa limit wzrostu wydatków na 2016 r. do ok. 4,8 proc. (rdr) w porównaniu do 2,5 proc. przewidzianych w obecnie obowiązującej regule. To przekłada się na wzrost wydatków o ok. 8 mld zł. Według Burka stanowi to dodatkowe ryzyko dla stabilności finansów publicznych i pokazuje, że nowy rząd jest bardzo zdeterminowany, by zrealizować swoje obietnice wyborcze, nie przywiązując przy tym takiej uwagi do limitu deficytu sektora finansów publicznych w wysokości 3 proc. PKB.

Według Burka taka polityka fiskalna może być negatywnie oceniona zarówno przez Komisję Europejską, jak i inwestorów na rynku długu. Z jednej strony Polsce grozi ponowne objęcie procedurą nadmiernego deficytu, a z drugiej strony inwestorzy mogą żądać dodatkowej premii za ryzyko.

Główny ekonomista banku Pekao Marcin Mrowiec wskazał w rozmowie z PAP, że zmiana umożliwi rządowi zwiększenie wydatków publicznych powyżej poziomu, który przewiduje reguła wydatkowa w obecnym kształcie. Zaznaczył, że przed takim wzrostem wydatków przestrzegają agencje ratingowe, które zapowiadają, że wezmą to pod uwagę, oceniając stan polskich finansów publicznych.

"Ostatnie wydarzenia i zapowiedzi dodatkowych wydatków rodzą coraz bardziej zasadne pytanie, czy rzeczywiście deficyt finansów publicznych będzie pod kontrolą. Rynki pogodziły się z tym, że w przyszłym roku może być trochę powyżej 3 proc. PKB. Pytanie tylko, czy to będzie +trochę+, czy więcej niż 'trochę powyżej 3 proc.'. Obawy dotyczą też tego, czy w kolejnych latach deficyt będzie trzymany w ryzach. Wiemy bowiem dość dużo o planowanych wydatkach, ale niezbyt wiele o tym, jak mają zostać sfinansowane" - powiedział ekonomista.

"Ta zmiana niestety wpisuje się w te obawy i nastroje. Mam nadzieję, że ten pociąg się zatrzyma, ciągle bowiem jesteśmy postrzegani na rynkach zagranicznych jako kraj ze stabilnymi finansami, wyróżniający się na plus w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Tymczasem inwestorzy mają coraz więcej wątpliwości. To stąpanie po coraz cieńszym lodzie. Liczę, że nie zrobimy jednego kroku za daleko. Odzyskiwanie zaufania rynku będzie później bardzo trudne" - powiedział.

 

×

KOMENTARZE (3)

Do artykułu: Ekonomiści: zmiana reguły wydatkowej po to, by PiS mogło spełnić obietnice

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!