Budżet przygotowany przez koalicję PO-PSL nie spełnia oczekiwań Prawa i Sprawiedliwości. W najbliższym czasie czekają go więc duże zmiany.
Partii rządzącej zależy na czasie. - Im szybciej odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu, tym lepiej - mówią politycy z PiS.
Autopoprawka jest konieczna
- Nasze projekty ustaw dotyczą zarówno wydatków budżetowych, jak i dodatkowych wpływów do budżetu państwa. A więc wymagana będzie korekta budżetu, który zaproponował odchodzący rząd. A więc im szybciej, tym lepiej (...) ale ta decyzja należy do pana prezydenta - powiedział Mariusz Błaszczak w środę, pytany przez dziennikarzy, kiedy powinno być zwołane pierwsze posiedzenie Sejmu.
Autopoprawka jest konieczna, aby realizować wyborcze obietnice. PiS zamierza wprowadzić 500 zł na drugie i każde kolejne dziecko oraz zwiększyć kwotę wolną od podatku. - To powody, dla których budżet musi ulec poważnym przeobrażeniom. Zamierzamy wprowadzić też dwa nowe podatki - bankowy i od hipermarketów. Potrzebna będzie też nowa ustawa o VAT. Wydaje mi się, że to wszystko musi być uchwalone jeszcze w tym roku. Powiedziałbym więc, że autopoprawka będzie tak de facto projektem nowego budżetu - zaznaczył polityk PiS Zbigniew Kuźmiuk.
Deficyt nie będzie większy
Jak podkreślił, w budżecie po stronie dochodowej pojawią się dodatkowe, poważne kwoty. - Wydatki zostaną też zwiększone. Deficyt jednak może być mniejszy, niż założony obecnie przez koalicję PO-PSL. Przy zakładanej przez nas strukturze dochodów i wydatków nie ma powodów, by deficyt wynosił 52 mld zł - powiedział Kuźmiuk.
- Sądzę, że deficyt nie powinien być większy niż ten zaplanowany przez kolację PO-PSL. Jest jednak za wcześnie, żeby mówić o szczegółach" - powiedział poseł PiS Henryk Kowalczyk.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Budżet autorstwa PO-PSL do kosza