Samorządy zaczęły upartyjniać się od II kadencji. Jak nie partie to lokalne sitwy, zwane komitetami X,Y itp bzdurami. Najbardziej upartyjnione samorządy wojewódzkie, na dole zaczęły się już przepychanki pod perspektywę prawdopodobnych szybkich wyborów. Stąd walka, podziały w różnych kierunkach. W tle- władza i profity. Z pełnymi gębami frazesów interesów obywateli. Taka polska swarliwość. Jestem wczoraj w Polsce powiatowej. Władze miasta X nie współpracują ponad maksymalnie niezbędne minimum z powiatowymi. To jest patologia, blokująca rozwój. Ale ambicje lokalnych kacyków ponad wszystko!