Zmierzamy w kierunku systemu greckiego. Jego cechą jest rozbudowane zatrudnienie w administracji państwowej tworzącej zarazem bazę wyborczą parti rządzącej - czyli klientelizm. Zniesienie wymogów kompetencyjnych otwiera mozliwość zatrudniania prekariuszy (np. po turystyce, kosmetologii) co nie wymaga od nich żadnego wysiłku poza udowadnianiem lojalności polityczne. A inaczej musieliby się przeszkolić np. na hydraulików, co wymaga starań i jest stratą w samoocenie. Płace będą na poziomie zbliżonym do ustawowej płacy minimalnej (ale z ZUS), co oznacza że taki "pan urzędnik" będzie musiał "dorabiać". To z kolei jest optymalne z punktu widzenia CBA i Prokuratury które tanim kosztem uzyskają wielkie "tereny łowieckie". Co pewien czas w świetle reflektorów złapią jakiegoś szaraka i wszyscy będą bardzo zadowoleni. A tzw. szary Polak? Jak zwykle ponarzeka i się przyzwyczai. Najaktywniejsi wyjadą - i to też korzyść dla partii rządzącej - nie będzie zadających niewygodne pytania. Grecja pokazuje że taki system jest niezwykle trwały. Inny przykład - Argentyna.