Do tego należy dorzucić Fabrykę Łożysk Tocznych w Kraśniku, którą sprzedał Chińczykom za bezcen a potem jeździł z wyciągniętą ręką po "prezenty". Jednak chyba nic nie dostał, bo po powrocie do Warszawy nawet o Szoguna nie pytał. Fircyk, który "doradza" innym, jest wart tyle co nic.
To jedynie słuszna propozycja dla opozycji, jednak nierealna. Partie nie potrafią iść na kompromisy a później podzielić się władzą. Grają ambicje, interesy, marzenia o obfitościach własnego żłoba.