Do Stach Ostróżka: Aleś się rozmarzył. W tym rządzie nie ma ani jednego kompetentnego ministra. Niby skąd ich brać kiedy prawdziwi specjaliści są w opozycji a nami rządzą Misiewicze.
Zanim uwaga, najpierw cytata: ""Ponad 50 naszych parlamentarzystów pełni funkcje rządowe, są ministrami albo sekretarzami stanu i każde poważniejsze głosowanie zmusza nas do ściągania niemal każdego posła. Bardzo by się nam przydało jeszcze z 10 czy 15 posłów" - wyjaśnił Kaczyński. "Dziś trzeba często na uszach stawać, żeby w każdym głosowaniu zapewnić sobie większość na sali sejmowej" - dodał." Można byłoby to osiągnąć realizując metodę Mojżesza, który zastosował system 10-siętny, a więc streszczając rząd do 10 ministrów, ale tak kompetentnych, jak np. przed wojną inż. E. Kwiatkowski, d/s odbudowy i rozbudowy kraju, który zdobył soją działalnością taki autorytet, że nawet potem władze P L starały się jego autorytetem posłużyć. Podobnie można by streścić Sejm, Senat, rady miast i gmin oraz rady nadzorcze spółek skarbu państwa i calej administracji. Już samo ogłoszenie planu takiej mojżeszowej koncepcji spowodowałoby niesłychany zapał do pracy wszystkich urzędników, bo każdy chciałby zasłużyć się pracą na względy Prezesa, aby dostać się potem do jakiejś "dziesiątki". Wzrosłaby kolosalnie wydajność pracy polityków i urzędników, a koszty by tak spadły, że można by znaleźć środki i na zmniejszanie horrendalnego długu publicznego, i na modernizację armii, i na sprzyjanie rozwojowi polskiej
gospodarki.