P. i S. brnie w nonsens, który zaproponował Zbigniew Ziobro, nonsens, który jest przestępstwem.
Nie wiadomo czy Ziobro wierzy w to co mówi, między
innymi próbuje przekonać siebie, że pomysł nie jest
sprzeczny z Konstytucją. O ile tak to zniekształcił
u siebie umiejętność interpretacji faktów i uwarunkował się "bitem", który utrudnia, czy wręcz
uniemożliwia sens rozumowania. Jaki to "bit" ?
Jeśli jest tak, że Jarosław Kaczyński to guru P. i S. i kryptokomunista, to prawdopodobnie Ziobro realizuje wizje PRL-u czyli negatywy uwarunkowań
komunizmem i "radzieckimi" w Polsce w latach 1944-1945 do 1989 roku. Jarosław Kaczyński nazywa Konstytucję Rzeczypospolitej postkomunistyczną. W jakimś sensie na pewno. Konstytucję uchwalono w
1997 roku. Komunizm w Polsce skończył się w 1989 roku, czego Jarosław Kaczyński możliwe, że nie zaakceptował i w szale zdesperowanego fanatyka
atakuje niejeden sens, między innymi prawo, którego
podstawą jest Konstytucja. "Nieobliczalność" jest
jednak nieskutecznym chwytem socjotechnicznym w sytuacji, gdy nonsens pomysłów jest widoczny. Ale możliwe, że Zbigniew Ziobro wie, że pomysł zniszczenia Krajowej Rady Sądownictwa jest sprzeczny z Konstytucją. Więc kłamie, wmawiając sobie, że jest inaczej. Sensowna praca kształtuje
sens i standard, bywa, że nowy pomysł uefektywnia
pracę, ale niszczenie sensu zaprzecza refleksji o państwie, w którym prawo współkształtuje funkcjonowanie.