Po pierwsze, dzieci w obecnych klasach 6 rozpoczną naukę biologii, chemii, fizyki geografii dopiero od następnego roku tj. od klasy 7, a według nowej siatki godzin MEN powinny zacząć od klasy 5, Wynika z tego, że dwa lata z tymi przedmiotami mają "w plecy". Ciekawe czy zdążą nadrobić zaległe 2 lata w 7 i 8 klasie?
Po drugie, drugi język obcy według nowej siatki MEN wchodzi dopiero od klasy 7. Nauczyciel ma na naukę języka zaledwie 2 lata w wymiarze 2 godzin w tygodniu. To dopiero super expresowa nauka języka !!!!!!
Po trzecie, obecne klasy 6 i pierwsza klasa gimnazjum trafią razem jako skumulowany rocznik jako kandydaci do szkół średnich, więc znowu będą poszkodowani tak jak było z przedmiotami przyrodniczymi. Rywalizacja będzie duuuużża!!!!!
Po czwarte, ciągle brak podstaw programowych, na podstawie, których są pisane podręczniki. Wszystko będzie zatem robione w wielkim pośpiechu, kiedy potrzebna dokumentacja się pojawi. Dlaczego jest to wszystko robione w takim pośpiechu i czy będzie to zrobione dobrze w tak krótkim czasie?
Po piąte, nauczyciele specjaliści (chemicy, fizycy itp.), żeby mieć pełny etat będą jeździli po kilku szkołach, aby zebrać odpowiednią liczbę godzin. Zamiast służyć swoją wiedzą, w jednym miejscu będą tracili czas na dojazdy pomiędzy placówkami i z "językiem na brodzie" będą wpadać na zajęcia.
Po szóste, dawna szkoła ośmioklasowa jest nie możliwa do odtworzenia. Nauczyciele nie mają prawa nawet słownie zbesztać ucznia i powiedzieć mu dosadnie jaki poziom wiedzy reprezentuje. W szkołach stosowany jest amerykański bezstresowy system wychowania. Nic więc dziwnego, że uczniowie nie czują respektu do nauczycieli. W domu natomiast jest wiele innych rozpraszaczy tj. komputer i komórka, które skutecznie odciągają ucznia od nauki. Za dawnych czasów uczeń nie miał do tego dostępu, więc ze zwykłego przymusu siadał do nauki.
Tego mogą oczekiwać rodzice po tej zaplanowanej , przemyślanej i przeliczonej reformie.