No cóż, idę na bruk przed 50. W Polsce nikt nie zatrudni baby w moim wieku. Ale kto by się tam przejmował losem nauczycielki i jej rodziny. Będę żyła z zasiłku albo pojadę podcierać tyłki niemieckim seniorom. Cztery fakultety, setki szkoleń, użerania się z uczniami, rodzicami i kolejnymi reformami. Nienawidzę Polski.
Jestem bardzo zaniepokojona perspektywą jaką szykuje naszym dzieciom z obecnych klas VI i I klas gimnazjum planowana reforma oświaty.
Nie widzę uzasadnienia dla sytuacji, gdzie dzieci będące obecnie w VI klasie szkoły podstawowej, po 8 latach edukacji w tejże szkole (która póki co nie wiadomo gdzie będzie realizowana, szczególnie w wypadku małych szkół wiejskich) spotkają się w roku szkolnym 2019/2020 z dziećmi po 9 latach edukacji i razem rozpoczną dalszą naukę.
Jeden z moich synów urodzony w roczniku 2005, który poszedł do szkoły jako 6 latek, jest w takiej sytuacji. Wówczas, jako rodzice byliśmy namawiani do posyłania dzieci do szkoły wcześniej. Teraz, konsekwencją naszego zaufania do systemu oświaty może być postawienie takiego dziecka w sytuacji konkurowania z dziećmi o 2 lata starszymi, które na dodatek przygotowywały się do dalszego etapu edukacji o rok dłużej (6 lat podstawówki i 3 lata gimnazjum).
Wydaje się to szczególnie trudne również w kontekście kumulacji roczników 2003, 2004 i 2005, co spowoduje, że liczba uczniów jest szacowana na 720 tysięcy, czyli dwukrotnie więcej niż w ostatnich latach.
Uważam, że jest to jawna niesprawiedliwość w stosunku do wszystkich tych dzieci, nawet najstarszych i najlepiej przygotowanych (bo po 9 latach edukacji).
rocznikiem – przewidywane 719 tysięcy uczniów?
Osobiście byłam za przywróceniem 8 letniej szkoły podstawowej i 4 letniego liceum.
Jednak, jeśli reforma ta ma być realizowana w tak bezmyślny i niesprawiedliwy sposób, to jestem przeciw i wolę aby moje dzieci kontynuowały edukację w gimnazjum.