Politycy PiS po prostu albo nie wiedzą, albo - jak to powiada "J.K.-M. " - "rżną głupa", wiedząc, ale kryjąc się z tym, że trzęsą portkami przed potężnymi korporacjami przemysłu i handlu chemicznego (w tym:farmaceutycznego), który już dawno temu rozpoczął szeroką akcję zwalczania uprawy konopi (w tym tzw. siewnych) pod pretekstem ochrony rodzaju ludzkiego przed narkotykami, a w istocie rzeczy, jako środka konkurencyjnego do jego wyrobów. Od dawien dawna ludzie uprawiali konopie z dwóch powodów: 1. dlatego, że z ich włókien wyrabiali tkaniny na przyodziewek oraz powrozy i liny oraz 2. wykorzystywali olej z nasion konopi dla celów spożywczych, a wysokobiałkowe wytłoki, jako cenną paszę dla zwierząt. Amerykański przemysł chemiczny, gdy nauczył się robić tkaniny, powrozy i liny z włókien sztucznych, doszedł do wniosku, że należy uniemożliwić uprawę konopi, czym zajmowali się
rozproszeni farmerzy i kiepsko zorganizowane instytucje skupujące konopie oraz przetwarzające je na pożyteczne produkty. Jako argumentu użyto wiedzy, że z konopi można robić także narkotyki. Do zwalczania konopi przemysł chemiczny (szczególnie farmaceutyczny) zaangażował różne autorytety naukowe, medyczne , media, polityków, prawodawców i policje. Doszło do tego, że konopi nie można uprawiać nawet na zbawcze leki, bo ... przeciec można robić chemiczne. Ale że chemiczne można robić i robi się na gigantyczną skalę także najmocniejsze narkotyki - jakoś się milczy. Milczą o tym także politycy PiS. Nie wiedzą, czy "rżną głupa"?